środa, 30 grudnia 2020

Jabłka królewskie na półtorakach #1 (1614-1615)

Temat, który właściwie powinien zostać poruszony dawno temu. Nie został więc nadrabiamy zaległości...

W naszym kraju niestety losy historii pozbawiły nas możliwości cieszenia się królewskimi insygniami. Zostały one skradzione i przetopione na pruskie monety, zaś wyłupione klejnoty sprzedane. Jedyne co zostało to nieliczne, mniej wartościowe historycznie eksponaty lub repliki...

Poniżej zaś rycina jaka została umieszczona w książce Zygmunta Glogera: "Klejnoty i insygnia koronne":

źródło Wikipedia

Oprócz korony, buławy i szabli Stefana Batorego widzimy również jabłko królewskie. Zresztą na grubszych monetach Zygmunta III Wazy przedstawia się ono następująco:

Ort - źródło ZBIOR.COM

Talar - źródło ZBIOR.COM

Tak więc widać w jakiej formie stylistycznej na początku XVII wieku występowało jabłko królewskie. Półtoraki jako naśladownictwo groszy brandenburskich wypuszczony by nasycić rynek między groszem a trojakiem oraz wypchnąć złą zagraniczną monetę, musiał mieć na ich podobieństwo z jednej strony jabłko z krzyżem. Początkowo kombinowano z orłami na awersie. Jednak szybko zastąpiono je 5-polową tarczą. Tak szybko, że w "konkurencyjnej" menniczy z hakami (domyślnie krakowskiej) nie wybito (a przynajmniej nie ma na to dowodów.. ach półtorak z hakami, orłem i Z4... :P) "najstarszych" odmian półtoraków z nominałem pod orłem "Z4". Oczywiście jest to sprawa dyskusyjna, bo z jednej strony są dowody na jedno ale rozum podpowiada drugie...

W każdym bądź razie sprawa wygląda tak:

Po pierwsze to (mój) stan na chwilę aktualną. Nie ma tego (póki co) w katalogu półtoraków. 
Dla porządku:
Pierwsze dwa jabłka zarówno z orłami na awersie jak i 5-polową tarczą zdarzają się bardzo rzadko. Pierwsze od góry w katalogu opisane jako JB1, drugie JB8 i trzecie JB2. O ile JB1 o JB8 występują tylko dla orłów z 'Z4' to ostatnio na aukcji pojawiło się JB2 z awersem z tarczą 5-polową. Ten typ jabłka występował zarówno w półtorakach z orłem z '3' i 'Z4' na awersie. Z uwagi na legendę rewersu skłonny jestem przyznać "pierwszeństwo" orłom 'Z4' ale już mamy otwartą furtkę... Licytację wygrał (niestety) Adam co mimo wszystko jest niemal "jak w rodzinie" :D 

Dalej mamy domniemany Kraków.

O ile wśród orłów nie ma w zasadzie nad czym dyskutować to wśród tarcz 5-polowych typ jabłka z "dziurkami" alias perforowanej otoczki jest już rzadszy od tej "gładkiej". Z kolei trzeci wariant z podwójną belką w środku (ten na samym dole) to już ekstremalna rzadkość. 

Tutaj małe sprostowanie - najprawdopodobniej "trzeci wariant" to po prostu destrukt spowodowany przez tzw. doubledie czyli po ludzku mówiąc dwukrotnym uderzeniem puncą. 

Ok, porównanie orły - 5-polowa tarcza mamy za sobą. Teraz czas pokrótce opisać pozostałe jabłka w 1614, które wystąpiły w bydgoskiej mennicy. A było ich niemało i stanowią według mnie jeden z najciekawszych okresów tej mennicy do zbierania.

Znany jest typ JB3 z datą u góry. O ile w pierwszym przypadku to jest według katalogów R8-R7 czyli pełna data 1614 to mamy też popularniejszą wersję 1 - 4. Ot, pojawi się choćby na najbliższej aukcji GNDM. Link podaję tylko dlatego, że to ex. zbiór pana Kałkowskiego. Sam nie mam zamiaru licytować bo monetkę mam w stanie niezgorszym a proweniencja nie jest tu dla mnie priorytetem.

Oczywiście potrafią zdarzyć się tzw. dziwności, czyli monety z jabłkiem typowym dla monet z datą w otoku ale posiadające cyfry jak u półtoraków z orłem. Ten trzeci typ póki co rzadkością dorównuje półtorakom z pełną datą w otoku. Nie wiadomo dlaczego takie 'hybrydy' zostały wybite ale nie spodziewałbym się żadnej konkretnej odpowiedzi. Ot, powstały i już.  

Dalej mamy:


Katalogowo JB4, JB7, 2x JB10 (w sumie bez rozróżnienia na poszczególne warianty), JB6, który kupiłem na RDA, najładniejszy ten typ jabłka jaki udało mi się spotkać) oraz niedostępny póki co dla mnie JB9.

Miałem na tym zakończyć pierwszy cykl o jabłkach ale uznałem, że historia z następnego roku 1615 aż prosi się o włączenie do tego wpisu. Mowa tu oczywiście o tzw. półtorakach pseudokrakowskich, czyli łączących cechy awersu lub rewersu z Bydgoszczy/Krakowa

Jeśli chodzi o stricte Bydgoszcz to niestety nie ma za dużo do powiedzenia. Po eksplozji różnorakich form z 1614 w 1615 mamy tak naprawdę 5 odmian, z czego większość jest do siebie bliźniaczo podobna:


Po kolei JB2, JB4, JB3, JK1 i... JK1. Jest tu trochę zamieszania, bo np. JB1 w katalogu występuje jako jabłko stricte krakowskie... no cóż. Nie myli się ten co nic nie robi :P Skoro wspomnieliśmy tu o półtorakach z hakami to tam bieda aż piszczy. W 1615 mamy: 


Właściwie takie samo jak powyżej JK1... 

Pozwolę sobie "włączyć" tutaj tekst pana Cezarego Chełchowskiego z jego opracowania półtoraków Bydgoskich z 2015 roku: 

Najprawdopodobniej pod koniec 1613 roku zmarł Herman Rudiger, którego na stanowisku kierowniczym zastąpił jego współpracownik Eryk Huxer. Już w maju 1615 roku został zastąpiony przez nowego mincmistrza -  Konrada Bremera. W następnym roku kolejna rotacja, tym razem do końca interesującej nas działalności mennicy bydgoskiej jej administratorem został Holender - Jakub Jacobson. Te rotacje, oprócz pierwszego roku bicia, gdy najprawdopodobniej "wypróbowywano" rozmaite konfiguracje nowego nominału, mogły spowodować widoczny spadek liczby odmian w latach w latach >1615. Gumowski wspomina o pewnych niepokojach w mennicy bydgoskiej w okresie 1615-1616, co mogło się też do tego przyczynić.  

Poniżej półtoraki tzw. pseudokrakowskie, które (być może, przez wielkie 'B') powstały w wyniku zabrania stempli/punc lub też samego pracownika przez Konrada Bremera z Karakowa. Oczywiście na dzień dzisiejszy Kraków jako mennica "hakowa" jest mało prawdopodobny ale póki co nie mamy wyraźnego śladu, gdzie półtoraki z hakami mogłyby być bite.


Są to katalogowo po kolei: JBK3, JBK2 i JBK1. Każde potrafi z tego co udało mi się ustalić wystąpić w konfiguracji z awersem 'krakowskim' czyli z 1614 roku z legendą SIGIS jak poniżej dla tego arcyciekawego MONE NOV:

lub z awersem bydgoskim jak w przypadku odwróconego D, które poza tym egzemplarzem występowało tylko w "zwykłych" półtorakach bydgoskich z 1615 roku:


Oczywiście podobieństwo MONE NOV z rocznikiem 1614 jest uderzające. Brak haków i inna data tutaj oczywiście stanowią zagadkę. Póki co brak nam twardych dowodów na to co spowodowało powstanie tych dziwnych hybryd. 

Za to już w nowym roku ciąg dalszy, czyli roczniki 1616, 1617 i 1618 :) 

czwartek, 26 listopada 2020

Półtoraki z mojej szafki #3 + przemyślenia

 


Jak śpiewa Kuba Sienkiewicz "zapuściłem się to zdrowo cały luksus polega na tym...". To fakt bezsprzeczny. Częściowo jest to spowodowane moim drugim "dzieckiem", które staram się, żeby powoli miało ręce i nogi. No ale dość marudzenia.

Urodziny blogowe minęły już dawno bo ponad miesiąc temu. Jednak daty nie są aż tak istotne. Ale jak zobaczyłem, że pyknęło ponad 10 000 wyświetleń a sam popełniłem równo 50 wpisów to wzięło mnie na nostalgię. Wychodzi średnio tak jeden wpis co 8 dni. W sumie nieźle zważywszy na objętość niektórych, zaś inne to totalny 'spontan'. Przez ten ponad rok otrzymałem trochę komentarzy (prócz jednego nawiedzonego "sprzedawcy cudawianków" miłe i zachęcające, kilka maili oraz wiadomości pw na TPZN. Czyli ktoś to jednak czyta i (juhu!) nawet mu się podoba. Nie próbuję wychodzić tu na guru od półtoraków bo jak ktoś mnie zapyta czyje są haki w półtorakach z lat 1614-1618 to nadal nic nie odpowiem. Ale widzę co dzieje się na ryku i to będę komentował. Czy to się jakimś handlarzynom z allegro podoba czy nie. Ci co nie robią z igły widły i nie próbują wcisnąć miecza tam gdzie go nie ma  mogą spać spokojnie ;) No dość tego, nie siejmy fermentu. Skupmy się na monetach...

Wyjąłem całą moją kolekcję półtoraków. Zrobiło się tego kilka palet (po 2-3 krotnym przebraniu tego co "niepotrzebne"). Skąd to się wszystko wzięło? Ile pieniędzy, czasu, pracy człowiek potrafi wpakować w hobby? Tylko czy to jest jeszcze hobby czy już... co? Nałóg? Nie mówię, że nie. 

Dlaczego półtoraki? Odpowiedź w sumie jest prosta. Bo są tanie, popularne a to z kolei sprawia, że nie są fałszowane jak inne monety Polski Królewskiej. Dla wielu osób zaczynających swą przygodę z PK to spory atut. Oczywiście jest kilka nominałów, które spełniają te kryteria. Jednak o ile mi wiadomo NIE są one nowym nominałem powstałym aby sprostać wymogom rynkowym oraz mającym zabezpieczyć ekonomicznie kraj (w pewnym sensie). To, że na dobrą sprawę półtoraki są naśladownictwem niemieckich groszy nie robi mi różnicy. Tym bardziej to je wyróżnia na tle pozostałych nominałów. Właśnie obecnością jabłka królewskiego i tym samym brakiem popiersia władcy, które występowało na nominałach od grosza włącznie (pominąwszy przejście w 1607 z groszy portretowych na te wzorowane na monetach Zygmunta I Starego). Oczywiście nie ukrywam, ze lubię sobie popatrzeć na królewską facjatę. Czasem jest pięknie dopracowana, nieraz zaś można się zastanawiać jak rzemieślnik, który stworzył punce/stemple do tych monet zachował ręce po tym jak król obejrzał się na monetach. Czuć w tym majestat władcy, czego - powiem szczerze - ciut brakuje mi w półtorakach. W 1614 sytuację ratuje orzeł, który całymi 12-13 milimetrami wypełnia większość awersu...


By jeszcze tego samego roku zostać zredukowanym do 4-5 milimetrów:
Jednak co by nie mówić nominał ten ma jeszcze jedną, niezaprzeczalną zaletę. 

"Nienotowalność" :) 

Pomijany, wymieniany "z konieczności" w ostatnich latach złapał wiatr w żagle. 2 katalogi drukowane poświęcone tylko temu nominałowi - jeden ukraiński, drugi polski. Monstrualny wątek na TPZN. Blog niżej podpisanego, który (ledwo) 5 lat temu zaczął swoją przygodę z tym nominałem i (na szczęście) z wspomnianym forum... coś się ruszyło. Okazało się, że jakieś 12 stron w katalogu Kopickiego z 2007 roku to wierzchołek góry. Może nie tak imponującej jak masywy ortów czy talarów ale mimo wszystko mających swoich wielbicieli i fanatyków. Z drugiej strony... coraz ciężej coś wyłapać dla siebie. No ale jak się trochę nazbierało to nic dziwnego, że kolejne aukcje ogląda się z pewnym dystansem. 

Satysfakcja z czasem przygasła ale nadal otwierając katalog półtoraków mogę bez problemu znaleźć m.in. stronę gdzie 3 zdjęcia to moje monety, bo wcześniej nie udało się zdobyć ich fotografii. 
Jeden z moich rodzynków - ma się swoje ulubione monety, moja to właśnie ta:

Już był tu prezentowany pod innym tytułem niż "Półtoraki z mojej szafki" więc nie on jest dzisiejszym gościem. Takie monety trafiają się raz na kilka lat. Ot zwykły "krakus" z 1617... czy też może 1618? W międzyczasie widziałem na aukcjach kilka 1611, kilka 1620 z Wilna, kilkanaście jeśli nie kilkadziesiąt 1619 też litewskich. Może już -naście półtoraków bez daty, jedną sztukę z pełną datą nad krzyżem z 1614, dwa SIGIS III z 1616, etc... i ani jednej tego typu monety. 
Oczywiście miałem szczęście, że w odpowiednim czasie zajrzałem na odpowiedni portal... Mimo wszystko radość z obcowania z monetami, których wiek to lekko licząc to jakieś 18-20 ludzkich pokoleń daje do myślenia. Jakoś uchowały się do naszych czasów, podczas gdy historia nie rozpieszczała naszych przodków. Wczoraj śledząc pewien wątek dyskusyjny na TPZN zrobiło mi się smutno. W USA mają maszynę do bicia monet, która funkcjonuje od ponad 150 lat. Nasze złotówki (i grosze) bite są od 25 lat (denominacja to rok 1995) zaś monety funkcjonują z datą 1990, więc w teorii mają (dopiero!) 30 lat. Pytanie tylko ile razy zmieniły/zmodernizowały się automaty w mennicy. Tego niestety nie wiem. Coś fajnego byłoby mieć taką złotówkę, którą możemy zapłacić a została wybita maszyną pamiętającą czasy, gdy nasz prapradziadek zdawał do gimnazjum... 

Dobra rozmarzyłem się... obiecana monetka z ostatniego wpisu: czyli nienotowany (znów, hehe) półtorak i też 1617 z hakami:


Waga 1,58 grama. Stan zachowania jak widać - właściwie tylko dlatego go kupiłem. 

Legenda jak widać:

SIGI·3·D·G·[3] REX PMDL  

*MONE·NO·{SAS}·RE·POL· /HAKI/*  

O ile w katalogu Nieczytajły legendę rewersu da się przypisać do pozycji nr 30 to awers już jest nienotowany. I nawet nie staram się rozgryźć czy po obu stronach X to kropki nabite przez mincerza czy po prostu "paprochy" jak te, które dostały się między PMD... 
Ot - pułapka na twórców bazujących na interpunkcji w takich monetach. Miało być jak w katalogu Dutkowskiego w PN - tam też m.in. spory jest nacisk na interpunkcję - a tu po prostu nie wyszło. Miksy awersu i rewersu wyskakują co chwilę. Gdyby wydali 2 wydanie w 2021 to pewnie katalog byłby 2x grubszy od "nowych" odmian interpunkcyjnych. 

Pomijając legendę jeden z ładniej wybitych i równo wyciętych "krakusków". Kupiony "na podmianę" ale podmiany nie będzie bo za bardzo mi się spodobał a od mającego być podmienianym różni się jeszcze jednym elementem:

W niektórych przypadkach siódemka jest "pochylona" na tyle, że przypomina jedynkę. Albo też trójkąt bez podstawy jak było zapisane u Adama. W sumie pierdółka bo w 1616 "pochylone" szóstki występowały co chwilę ale występuje to już u Kopickiego w 2007 więc narazie niech będzie ;) 

Do zobaczenia (mam nadzieję szybciej niż poprzednio).

poniedziałek, 2 listopada 2020

Przegląd aukcyjny #4

Lato minęło, jesień puka do naszych okien, COVID dyszy nam na kark w kolejkach sklepowych...

Ja kto się przyjęło mówić, żyjemy w ciekawych czasach. Również dla numizmatyki oraz półtoraków. Dziś kolejny przegląd aukcjyjny.

Zacznijmy może spokojnie od Onebid.

Dzisiejsza świeżynka. Niemal pachnący potem zwycięzcy półtorak z orłem za ponad 1800 złotych


Tyle za orzełka? Po pierwsze to nie byle jaki orzełek bo wspominany wcześniej POLO/POLO, którego Nieczytajło szacuje na R6. Mało? To też jest moneta, która została pod numerem 38 zilustrowana w tym katalogu. Według niektórych to daje nowy wymiar monecie, gdy można usiąść z fajką i szklaneczką... mleka lub kuflem... herbaty i podziwiać swój walor zarówno w katalogu jak i na żywo. Ale to nie ja będę się delektował tym orzełkiem. Swojego już mam a ten powędruje do szczęśliwego nabywcy.

Na tej samej aukcji oprócz powyższego 'namber 1' z ciekawszych monet poszła np. odwrócona 5 w roczniku 1625:


Nieczytajło też dał jej R6 ale cena była kilkukrotnie niższa. Pewnie dlatego, że zdjęcie w katalogu przedstawia inną monetę. Zresztą o ile różnej maści leżące, pochyłe, trochę jakby wstające ale prawie w pozycji horyzontalnej 'piątki' są w miarę popularne to np. pan Kopicki klepnął obie i przypasował im R5. "Leżących" mniej lub bardziej piątek jest cały wór, tych odwróconych... mam zarchiwizowane (nomen omen) 5 sztuk z jednego stempla. Ot taka różnica w rzadkości.

Jeśli zaś chodzi o monety z proweniencją na aukcji WDA został wylicytowany półtorak ryski z samą Liszką z 1620 z herbem Potockich (choć rzadko marudzę na stan to tej tutaj skutecznie odstraszyłby mnie od wzięcia udziału w licytacji): 


Monetka może być uzupełnieniem dla tych dwóch półtoraków ryskich, które w kwietniu tego roku zostały sprzedane na WCN


Pytanie tylko czy za rok ów półtorak znów nie zagości na aukcji WDA z tymi samymi zdjęciami, opisem...

W wakacje na onebid za dużo się nie działo ale potem... 1615 bez haków wystawione w locie z totalnym popularesem w dodatku barbarzyńsko pokancerowanym. Na szczęście nie byłem jedynym, kto to rażące niedopatrzenie zauważył a na nieszczęście nie tym kto wygrał:
Jeśli o mnie chodzi to jedyny znany przykład, gdzie FAKTYCZNIE może nie być nabitych haków. Przynajmniej patrząc na te bardzo dobrej jakości zdjęcia. 
Z ciekawszych pozycji na tej aukcji sprzedał się też rocznik 1616 ze sznurowaną otoczką na awersie:

Zmieniając teraz front... z jednej strony Wilno 1620 święci triumfy:
Monetkę swego czasu licytowałem na allegro i w przypływie dobrego humoru, gotówki i ułańskiej fantazji (nie pamiętam w jakiej konkretnie kolejności) podbiłem cenę tuż przed zakończeniem do 5678 złotych. Niestety ktoś dał więcej i monetka poszła za 5778 zł co i tak za taki egzemplarz w sumie nie jest wygórowaną kwotą. Na aukcji GNDM już w trumience z MSem przekroczył 8000 złotych. 

Dziwne rzeczy za to działy się z Wilnem 1619...


Piękny okołomenniczy egzemplarz z problemami jak to dla tej mennicy sprzedał się za niewiele powyżej tysiąca złotych...Rzadka odmiana NOVA z herbem Wadwicz bez tarczy. Gdybym przypuszczał, że będzie poniżej 2k sam bym wykopał słoik z zaskórniakami i się o niego bił. Niestety byłem w pracy i nie śledziłem aukcji... Licytujący za to pokusili się na zatrumienkowany egzemplarz:
Grading to pewność... chciałoby się powiedzieć. Nie wiem tylko czy poprzedni właściciel miał taką niezachwianą pewność obserwując finał licytacji bo jeśli to ten sam co kupił ją we wrześniu 2018 roku to zaliczył lekką wtopę.

Z cudów na aukcji GNDM należy również wymienić jeszcze jeden. Licytację literatury. Ja wiem, że czasem na aukcjach pojawiają się książki niemal unikatowe i osiągają one wysokie ceny. Można też iść do biblioteki i albo zeskanować odpłatnie interesujące nas fragmenty albo też nieodpłatnie zrobić im zdjęcia. Ależ wiem, że dla niektórych osób to profanacja. Nie dla mnie natomiast i "bezczelnie" korzystam z takiej formy zdobywania wiedzy. Natomiast poniżej mamy coś czego mój rozum nie ogarnia. 


Katalog Nieczytajły i Zamiechowskiego z 2016 roku, który opisywałem jeszcze gościnnie na blogu Monety Zygmunta III Wazy. Sporo w nim błędów ale i tak się do niego odnoszę (często, żeby trochę wyśmiać ich sposób klasyfikacji, numerowania etc.). Ale nadal to kawał dobrej (ale bez przesady) literatury od półtoraków. 
Jednakże POMIMO tego, że jest on nadal dostępny na allegro za 170 złotych ktoś miał gest i nabył go na licytacji za 403 złote. Bardzo proszę o kontakt mailowy ową osobę na dres:  poltorakiblog@gmail.com. Z chęcią nabędę dla Pana/Pani różne rzeczy począwszy od wody pitnej, skończywszy na... co tam tylko chcecie. W zamian wezmę jako prowizję 2-3 krotność wartości tych rzeczy. Chyba uczciwa propozycja? No myślę...

Ok, skoro jesteśmy przy kuriozach to można przejść do allegro. 


Było o tym pisane ale widać amatorzy takich fantów są odporni na wiedzę i uprzejme sugestie, więc w sumie czemu nie mieliby tracić pieniędzy. Ich również zapraszam do kontaktu ze mną i poinformowanie jaką chcą mieć kontrmarkę na popularesach. Ceny od 150 złotych wzwyż + oczywiście moneta (to akurat nie będzie więcej niż 30-50 złotych). 

Z innych kuriozów na allegro mamy dosyć ładny rocznik 1626 z (oczywiście) błędem SIGI AAARRRGHHHHH... tak, tak to oczywisty błąd. Podobnie ja kto, że Ziemia jest kulista a Słońce jest gwiazdą.
Ile byście za to dali? 100? 200? Za dużo? Też mi się tak wydaje. No ale nie dla takiego nowego polskiego (określenie przyjęło się dla nowych ruskich więc czemu nie dla nas?), który walnie na licytacji pińset. Za co? Nie wiem. Pytałem Adama i on też nie wie. 

Podobnie ale bardziej zachowawczo poszedł kuzyn z roku 1627:

Oczywiście oba mennicze, bo po wybiciu były ostrożnie odkładane do hermetycznej kapsuły aby po niecałych 400 latach wydobyte zostać sprzedać na allegro. 
Kończąc festiwal buraka i sałaty na allegro podrzucam zdjęcie 1617 z hakami:

Ach trzech jegomości pobiło się o to cudo dając kolejno: 231, 240 i 241 złotych (tych dwóch pierwszych powinno się cieszyć, że dostali szansę na przemyślenie swojego zachowania). Niezmiernie jestem ciekaw co oni tam wypatrzyli bo im dłużej patrzę na powyższe zdjęcie tym bardziej nie wiem. Ja może za młody jestem i na monetach po prostu się nie znam. A wydając +/- 100 złotych (w locie było jeszcze 6 innych ale szczerze - naprawdę nc ciekawego)  na taką (nienotowaną!) monetkę jestem łosiem i naiwnym niczym dziecko laikiem:

Powyższa monetka najprawdopodobniej stanie się gościem następnego wpisu i wówczas wyjaśnię jej "nienotowaność". 

Póki co - zapraszam do sprawdzenia czy Wasze kopiejki z 1916 roku są... mennicze ;)  



niedziela, 18 października 2020

Niezwykłe naśladownictwo (?) półtoraka z 1620 roku

 Dosłownie kilkanaście minut temu zakończyła się licytacja pewnej ciekawej monety:


Moneta sprzedana na ukraińskim serwisie aukcyjnym za niebagatelną sumę +/- 200$. Czyli jakieś 850 złotych "na nasze". 120 razy ktoś podbijał cenę. Nieźle. Naprawdę nieźle...

Co w niej takiego niezwykłego? Otóż jest to najprawdopodobniej hetmańskie naśladownictwo. Albo fałszerstwo z epoki. Jedno jest pewne. Na pewno nie pochodzi z prawego łoża, czyli mennic koronnych. Jest jeszcze trzecia droga ale nie stawiajmy pochopnych wniosków.

Pierwsze co zwraca uwagę to krzyż nad jabłkiem, który od razu roboczo nazwałem "palmowym". Dolne części każdego z trzech ramion zakończone są (mniej więcej) bliźniaczymi "kokosami". Podobnie wygląda zakończenie okrągłej tarczy z herbem Sas na dole. Legenda zaś... na pewno przykuwa wzrok słowo "POLO" a właściwie próba jego stworzenia za pomocą dwóch L oraz małego i dużego O z dwiema gwiazdkami. Można pokusić się o stwierdzenie, że brak było (puncy?) literki P. 

Jednak przechodząc do awersu widać, że literka "P" tam występuje, jednak w rachitycznej formie. Zresztą cały napis na awersie wydaje się robiony "na kolanie". O ile korona i tarcza herbowa jeszcze jest ok, choć każdy element z innej parafii - widać, ze stempel był cięty z ręki - to z literami komuś nie poszło. Odwrócone G może być "celowym" zabiegiem bo takie historie nie raz miały miejsce w "oryginalnych" monetach z mennicy np. bydgoskiej, ale brak R, 3 w tarczy, której, gdybym nie wiedział, ze tam ma być to nie domyśliłbym się jaka to jest cyfra... aż do PMDL, które chyba było robione w ogromnym pospiechu.

Ogólnie nie za bardzo wiem co mam o tym myśleć. Takowego naśladownictwa nie ma w katalogu Nieczytajły. Hmmm, to, że nie ma w sumie o niczym nie świadczy bo takich też nie ma: 




Jednakże patrząc na powyższe dwie monety i porównując je do dzisiaj wylicytowanej nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to produkt "jednorazowy". Ciężko mi go "zdiagnozować" mając jedynie bardzo średniej jakości zdjęcia, bez wagi, bez możliwości sprawdzenia czy to moneta ze srebra... etc. Póki co przeważa zdanie, że to naśladownictwo. Jak napisałem ze zdjęć nie jestem w stanie powiedzieć czy to srebro czy nie ale fałszerstwa na szkodę emitenta zazwyczaj zachowują się w o wiele gorszym stanie (choć nieraz są lepiej wykonane jeśli chodzi o legendę, etc.):


Ostatnia wersja (wiem, nieładna) jest taka, że ktoś stworzył specjalnie taki "twór" specjalnie uwypuklając cechy półtoraka w celu jego efektywniejszej sprzedaży wśród kolekcjonerów. Wiem, nie ma ku temu żadnych dowodów więc zaznaczam tylko, że taka myśl się pojawiła. 

W każdym bądź razie niecodzienna moneta. Czy warta tyle? Owszem, dla kupującego. Sam bym chciał przygarnąć takiego cudaka ale nie za taką kwotę.

Pozdrawiam

środa, 14 października 2020

"Autopromocja" - blog Fałszywe monety

Witam 

Nie jestem przesadnie "wylewny", poza tym jak niektórzy zdążyli się zorientować mój blog o półtorakach stał się persona non grata na fejsbuku a to za sprawą jednego sprzedającego, któremu nie spodobały się słowa prawdy i poleciał ze skargą do mamusi Digital Millennium Copyright Act (DMCA), że wykorzystałem jego zdjęcia z aukcji. Zdjęcia dla spokoju usunąłem ale smród na fb pozostał. Swoją drogą ten wpis cieszy się powodzeniem, że jest trzecim najchętniej czytanym spośród wszystkich (47) wpisów. Jak to było? "Nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili". 

Dobra a teraz na poważnie. 

Jakiś czas temu najpierw założyłem grupę na fb o polskich (i z Polską związanych) fałszywych monetach (zachęcam do zapisywania się, będą tam na bieżąco umieszczane aktualności blogu) z myślą o tym, że to medium jest uniwersalne i dociera do (prawie) wszystkich - a to jest najważniejsze jeśli chcemy propagować niechęć do falsyfikatów ;) 

Jednakże układ fb i docieranie do wpisów sprzed np. roku czy dwóch to istny koszmar, więc równolegle postanowiłem wypróbować poniekąd sprawdzony sposób. 

Założyłem blog: FAŁSZYWE MONETY

Zrobiłem SPIS "TREŚCI" (wiem, narazie ubogi :P) aby można bezproblemowo wyszukać interesujący nas rok/nominał/władcę.

Materiału mam narazie aż nadto i moim jedynym ograniczeniem jest niestety czas, którego mam w deficycie. Aktualnie bazuję na forum TPZN, które dla mnie jest nieocenionym źródłem. Niestety w wątkach o falsach osoby komentujące popełniają kardynalny błąd: linkują do allegro, olx, ebaya, czyli tam, gdzie zdjęcia po pewnym czasie znikają. Nawet allegromat aktualnie nie ma zarchiwizowanych zdjęć. Błogosławieni ci, co zapisali zdjęcia na serwerze TPZN (tych jest mało). Tutaj te zdjęcia będą póki trwa serwis blogger a nawet dłużej - mam je zarchiwizowane na dysku(ach) więc jakby (odpukać) coś to mogę postawić blog od nowa na innym serwisie. Mam też pozwolenie na wykorzystywanie artykułów od m.in. Gdańskich Zeszytów Numizmatycznych i innych firm i organizacji, za co im serdecznie dziękuję. 

Od razu chciałbym wyjaśnić moje 3 grosze na początku co do pewnych sprzedających. Otóż nie chodzi mi tutaj o konkretne jednostki jak to miało miejsce we wpisie o "ónikacie bez miecza". Możliwe, że tam faktycznie trochę popłynąłem bo co rusz na allegro pojawiają się "ónikaty" czy monety "bardzo rzadkie", które nie występują w innych wariantach jak oferowane... Aktualnie chodzi bardziej o INFORMOWANIE o takowych falsyfikatach. Im więcej osób będzie wiedziało o nich tym większa jest szansa na ich "wyrzucenie" z rynku kolekcjonerskiego. Tak, wiem, że to porywanie się z motyką na słońce ale od czegoś trzeba zacząć. Im więcej będzie się o tym mówić, pisać i czytać tym więcej osób nie da się nabrać na kolejny "spadek po dziadziusiu", gdzie czyha lewizna Nike z 1932 roku. Lub piękny "oryginalny" szóstak z 1599 roku... jest tego niestety cała masa. 

Zapraszam wszystkich do rozpowszechniania informacji z tego blogu. Nie musicie mnie pytać się o pozwolenie. Sam bardzo często korzystam z wpisów innych osób (jeśli tylko to możliwe pytając się ich o zgodę i udostępniając materiały źródłowe) więc nie będę miał nic przeciwko jeśli dla dobra ogółu kolekcjonerów posłużycie się tym co znaleźliście na tym blogu.

Zapraszam też do kreatywnego komentowania na grupie fb. Nie jestem znawcą wszystkich epok i często pewnie będę popełniał błędy toteż jestem otwarty na Waszą krytykę oraz Wasze propozycje falsów, których jeszcze nie ma na blogu.


Pozdrawiam

Sławek

środa, 7 października 2020

Jestę biznesmenę

Cóż. Nie jestem ostatnio zbyt aktywny ale tak to jest jak się ciągnie zbyt dużo srok za ogon. 

Purystów językowych przepraszam za kaleczenie naszej mowy ale mam nadzieję, że zaraz zrozumiecie dlaczego umieściłem tak głupi tytuł.

Jakiś czas temu Skarbnica Narodowa - znana ze swoich produktów, które z numizmatyką za wiele wspólnego nie mają - wypuściła kolejny "produkt". Jest to półtorak z najpopularniejszych roczników 1622-1623, którego łatwiej zdobyć niż... właściwie chyba tylko boratynek bito więcej. No ale liczy się, że w końcu to oryginalna niemal 400-letnia moneta z epoki. Do tego mamy folder z informacjami a całość nie przyprawia o mdłości (jak to zazwyczaj było w wykonaniu SN). Małą relację na ten temat umieścił Adam na swoim fanpejdżu na fb

Podsumowując za 32 złote dostajemy oryginalną monetę z "certyfikatem". Nawet niezły deal dla osób, które w ogóle nie siedzą w temacie. No ale zaczęło się. Janusze biznesu zwąchali interes życia. No bo jak to? Antyk (tak, tak, niemal 400 lat), srebro (uhu!!!) i w dodatku numizmat (oł jee) za 32 złote? Nie może być. Pewnie naczytali się w portalach typu Inwestuj_Januszu.pl, że można zbić majątek na monetach i mamy już pierwsze gratki:


Pięć tysięcy za półtoraka. Proszę Państwa, kto da więcej? Myślicie, że nikt? To się zdziwicie:




Tak. Dwadzieścia pięć tysięcy złotych za monetkę wartą (w SN) trzydzieści dwa złote. A realnie +/- 1/2 tej kwoty.

Ostatnio narzekałem na "rekinów biznesu" sprzedających 1626 z Półkozicem w okrągłej tarczy z "błedem" SIGI ale tu... Szczerze, skończyły mi się inwektywy. To znaczy mam ich sporo ale nie nadają się do publikowania tu (zachowuję je jak np. uderzę się młotkiem w palec etc.). Tak więc brak komentarza powinien być najlepszym podsumowaniem całej tej sytuacji. 

poniedziałek, 28 września 2020

Migracje stempli, koron, haków, punc...

Trochę temat rzeka. Poruszyłem go pokrótce we wpisie z lutego. Pierwsze lata bicia półtoraków w mennicach koronnych zostały przez pana Gumowskiego podzielone na Bydgoszcz (1614-1627) - bez haków na rewersie - i Kraków (1614-1618) - z hakami na rewersie. Powołał się, że jakoby hakami "legitymował" się Tomasz Altenberg - kierownik mennicy krakowskiej w latach 1614-1618. No i tak zostało. Nie wspomniał jednak, że w 1598 roku sejmu warszawski  zakazał umieszczania na monetach herbów i znaków, poza znakami podskarbich. Mennice oznaczano wyłącznie pierwszą literą nazwy miasta, w którym się znajdowała. Wspomniany zaś Altenberg jeśli już znaczył swoje monety czynił to inicjałami nie hakami. 
Późniejsze opracowania - Kamińskiego - pominęły "sugestię" Gumowskego. Kopicki zaś przypisał haki pojawiające się na półtorakach "nieznanemu mincerzowi", jednak podział Bydgoszcz-Kraków już zachował. 

Tyle jeśli chodzi o "podział" półtoraków na Bydgoszcz i Kraków. Jak to się mówi kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. I tak kogo by się teraz nie zapytać, kto choć trochę orientuje się w numizmatyce polskiej XVII  wieku powie, że półtoraki z hakami pochodzą z Krakowa a te bez z Bydgoszczy. Pomiędzy tymi miastami w linii prostej jest ok. 400 kilometrów. Wspominam o tym, ponieważ poniżej zrobię mały quiz. Będę pokazywał awersy półtoraków a Wy zgadniecie z jakiej mennicy i jakiego roku one pochodzą. Dla ułatwienia będą to pierwsze 2 lata 1614-1615:



.
.
.
.
.
.
.

No dobra oto odpowiedzi:



Kto tak obstawiał? 
1 - Pierwsze co przychodzi na myśl to mennica z hakami czyli "Kraków". Rocznik... 1614
2 - Awers taki sam. Ale za to inny rocznik. 1615, też haki. Pozostałość po 1614, ewidentnie rzadsza od standardowego dla 1615 roku SIGI 3 DG.
3 - Znów ten sam awers jak w 1 i 2. Ale za to rewers jak w numerze 1... z wyjątkiem braku haków i daty 1615. Tak zwany półtorak pseudokrakowski lub krakowsko-bydgoski. Bity jednak w Bydgoszczy. Pisałem o tym we wpisie lutowym
4 - Łatwizna. Bydgoszcz 1614.
5 - Też prosto - Kraków 1615.
6 - Korona jak w Bydgoszczy więc... to Kraków 1615
7 i 8 - Taka sama korona (choć spore niedobicie) ale generalnie wszystko inne się zgadza. W 7 krzyżyki po bokach korony zaś w 8 kółka ale to szczegóły. Więc skoro w 6 tak było to pewnie jest Kra.... Bydgoszcz.

Teraz inna zgadywanka:
Nr 1 to... Kraków 1617 - u Góreckiego roboczo JK3a
Nr 2 to... Bydgoszcz 1618 - u Góreckiego roboczo JB3
Sam krzyż - praktycznie identico. Jabłko zaś jest inne ale nie na tyle, żeby można kruszyć o to kopie. 
Zatem? 
Albo to wcale nie była mennica Krakowska, tylko jakaś bliższa, gdzie personel/materiały mogły sobie krążyć swobodnie. Albo był np. uniwersalny zestaw narzędzi, który (jeden, kilku, kilkunastu?) rzemieślników miało i wysyłało/wiozło po mennicach koronnych. Ta druga teoria jest chyba za bardzo naciągana ale nie można jej całkowicie wykluczyć. 

Na koniec z ledwo zakończonej aukcji RDA półtorak z 1615 bez haków, więc na pewno wybity w Bydgoszczy. Hmmm???


środa, 23 września 2020

Półtoraki z mojej szafki #2

Tym razem znów chwalipost :) Najpierw jednak ciekawostka. Ta moneta to druga (ponad dwa lata temu, od tej pory trochę więcej tego wypłynęło), gdzie widziałem taki układ ozdobników przy krzyżu na rewersie: ~+  KRZYŻ +~. Zazwyczaj występują albo "fale" albo krzyżyki, nałożone na te "fale". Natomiast występowanie dwóch typów ozdobników to już rzadkość. Nieczytajło pokusił się o określenie ich stopnia rzadkości i mojej monecie najbliżej do pozycji nr 153 z szacowanym stopniem R4. Najbliżej bo jeśli już bawimy się w te klocki to moja ma gwiazdkę przed SIGIS a u Nieczytajły takowej nie ma. Ot takie 'zagrożenie' jeśli skupiamy się na interpunkcji przy tworzeniu katalogu, że po jego wydaniu będzie 2-3 razy tyle monet nienotowanych. 

No ale odpuśćmy panom, jeśli ktoś w ogóle zwraca uwagę na takie detale i tak wie, że moneta jest niepospolita. Jak napisałem na początku to druga taka jaką zauważyłem. Pierwszej na szczęście nie udało mi się kupić. Dlaczego na szczęście? Bo była brzydsza i droższa o prawie 50% (dałem b. wysoki limit z nadzieją, że nikt nie zauważy i pójdzie do mnie po taniości - myliłem się) od... lotu 4 monet, w której wypatrzyłem właśnie dzisiejszego bohatera. Gdybym nabył tamtą pierwszą pewnie nie pokusiłbym się zakup tego lotu bo szczerze zdjęcia były słabej jakości. Zaś gdy monety przyszły (oprócz 3 sztuk, które były chyba też rocznikami 1618, 1616 i chyba 1620 - tam bez szału) ukazało mi się to:


Generalnie podchodzę do półtoraków trochę jak pan Chałupski: "Moneta nie musi być piękna. Moneta musi mieć swoją historię." Zwłaszcza, że półtoraki często były bite niechlujnie, moneta też do urodziwych się nie zalicza. Nawet grosze czy szelągi nieraz biją je pod względem ilości detali, jakości wykonania stempli. Ale tutaj po prostu nie mogę się oprzeć urokowi tej monety. Oczywiście ma wady: m.in. delikatne wykruszenie tła między godziną 11 a 12 na rewersie (podejrzewam zbyt mocne uderzenie stempli) , czy uszkodzenie na awersie przy 'G', delikatne ślady grynszpanu na nim... jednak czym one są przy tym blasku? Początki złotawej patyny dodają jej jeszcze większego uroku. Sznur otokowy na rewersie jest widoczny w ponad 95%. Właśnie to wspomniane wykruszenie spowodowało naruszenie jego ciągłości, poza tym mamy praktycznie pełen otok. Moneta ma z lekką górką 21 mm średnicy, czyli więcej niż przewiduje się dla tego nominału. Ostrość detalu również jest niepospolita a już herb Sas jest niemal podręcznikowy. Co ciekawe (jako, że nie jestem dobrym fotografem a operowanie światłem opanowałem na poziomie wkręcenia i włączenia żarówki) długo nie umiałem zrobić jej dobrego zdjęcia. Albo wychodziło prześwietlone albo za ciemne. Tutaj jestem w miarę zadowolony, choć i tak (wiem, banał) lepiej wygląda na żywo :D 

Kończąc te ochy i achy można napisać, że moneta do najlepszych kolekcji z szansą na wysoki MS... Dobra poniosło mnie, wybaczcie ;) 

Tyle na dziś, już niedługo coś więcej niż tylko chwaliposty. 

czwartek, 3 września 2020

Półtoraki z mojej szafki #1

Witam

Zdaję sobie sprawę, że nieco zmniejszyła się częstotliwość wpisów. Jest to spowodowane m.in. brakiem czasu oraz - nie ukrywam - że to co chciałem napisać to w dużej części już zostało opublikowane. Oczywiście nie znaczy to, że blog będzie martwy :D Co to to nie! Jest jeszcze sporo do omówienia ale, patrzcie punkt pierwszy - czas :( To nie są tematy na "jedno posiedzenie" a często jak coś zaczynam i odkładam w czasie to: a) nie zawsze pamiętam co i jak chciałem ująć, b) [wiąże się też z a)] zazwyczaj kasuję post i tworzę go od nowa, c) często przerywam w 1/4 czy połowie bo muszę robić to, tamto czy siamto. 

Kiedyś na swoim fanpejdżu Adam zapoczątkował cykl "półtoraków tygodnia". Wbrew nazwie nowe monety pojawiały się zupełnie losowo. Nie będę mu kradł nazwy ale sama idea nie jest przecież nowa. Ja nie daję żadnej gwarancji (nawet w nazwie) z jaką częstotliwością będę prezentował moje monetki. Plus (jeśli ktoś zechce to tak traktować) jest taki, że to moje monety, bo w swoich wpisach posiłkuję się zdjęciami zarówno własnymi jak i z internetu. 

Tak więc nie przedłużając pierwszy półtorak w tej serii:


Mennica oczywiście bydgoska, pierwszy rok bicia półtoraków. Na awersie widzimy "koniczynkę" czy też ozdobnik w postaci trójlistka charakterystyczny przede wszystkim dla pierwszego rocznika. Podejrzewam, że monety z tym typem ozdobnika są jednymi z pierwszych, które bito po "orłach", gdyż ten sam ozdobnik znajduje się na godzinie 12-tej awersu monet z orłami z '3'. Temat zresztą na osobny wpis... ech :)

Niestety sama moneta urodą nie grzeszy. Za to tym co zwraca na siebie uwagę - a przynajmniej powinno - to jabłko i data. Na stronie 15 katalogu półtoraków Góreckiego (wydanie 2019) pod kluczem JB3 (data u góry) znajdziemy to własnie jabłko:


"Klucz" oraz sam obrazek powyżej wskazują, że ten typ jabłka występował w półtorakach, gdzie data była "wpisana" w otok legendy. Tyczy się to też odmian z pełną datą: 16 (krzyż) 14, które są nieporównywalnie rzadsze od tych ze skróconą.

Tutaj zaś mamy je w połączeniu z datą "opuszczoną" tak, że cyfry niemal "stoją" na jabłku. Takie ułożenie daty też jest pospolite w półtorakach z orłami a także występuje nawet z tarczą 5-polową (B.14.3.r) - jednak z innym jabłkiem. Mój egzemplarz jest jednym z trzech jakie znam. Inny kiedyś poszedł na aukcji WCN a zdjęcie trzeciego nie pamiętam już skąd mam. 

Nie są też opisane w katalogu, ponieważ należy traktować je jako wariant a nie odmianę

To tyle. Jak znajdę czas to pojawi się kolejny wpis. 

Do zobaczenia.

sobota, 29 sierpnia 2020

SIGI, POL, MDL... błąd czy nie błąd?

Znów wakacyjnie, tym razem tuż przy końcówce. Nie powiem, żeby mój urlop w tym roku był wyjątkowo udany, niestety nie pojechałem na Teneryfę... zresztą nigdy tam nie jeździłem ;) 

Za to odwiedziłem znów nasze polskie góry, które i tak są wyjątkowo urokliwe.

Kto pierwszy zgadnie gdzie to zdjęcie było robione pomyślę o jakieś nagrodzie :)
Kto pierwszy zgadnie gdzie to zdjęcie było robione (nazwa szczytu) pomyślę o jakieś nagrodzie :)


Wracając z urlopu chcąc nie chcąc myślałem o tym czy coś w czasie mojej nieobecności (tak jestem świadomy takiego wynalazku jak internet bezprzewodowy ale jednak tam gdzie się zaszyłem z dostępem do sieci był wielki problem; a zresztą byłem na urlopie!) nie przeleciało mi koło nosa. Jak się okazało nic spektakularnego nie wypłynęło na rynku, zaś małe zaskoczenie przeżyłem przeglądając aktualne aukcje. 

Na allegro z trochę ponad 200 pozycji zrobiło się prawie 500, na onebid ponad setka, na numimarkecie też trochę zawitało. No i oczywiście pojawiło się tam moje ulubione hasło sprzedających:

"1626 SIGI BŁĄD"


Nie wiem już jak wyróżnić, podkreślić, uwypuklić, naznaczyć, poinformować, zakomunikować, obwieścić, zorientować, zasygnalizować, donieść, oświecić, przebąknąć, ... ufff brakło mi synonimów... że do jasnej cholery to nie jest BŁĄD!!!

O ile w dacie 1621, 1622 to jest (nazwijmy to roboczo) błąd, to dla daty 1626 mamy DWIE ODMIANY półtoraków różniące się jak np. grosze Batorego z 1579 roku z mennicy olkuskiej i gdańskiej:




U góry Olkusz, na dole Gdańsk gdyby ktoś miał wątpliwości. Oba są podobne ale jednak się różnią. Podobnie jak omawiane półtoraki:


Czy jest możliwe, żeby powyższe półtoraki wyprodukował jeden zakład? Wydaje mi się to wątpliwe. To, że Kopicki i Gumowski podali, że to mennica Bygdoską NIC NIE ZNACZY! Oni popełnili sporo błędów, zwłaszcza jeśli chodzi o półtoraki (jak z innymi nominałami nie wiem).
Spytacie dlaczego? Po pierwsze oni byli zajęci innymi ciekawszymi (nie przeczę) nominałami. Sam bym pewnie na półtoraki nie patrzył więcej niż to konieczne jak wokoło rozpościerałyby się półtary, talary, piedfordy, dukat, portugały... I oni klepnęli, że w roku 1626 "normą" jest SIGIS więc wszyscy jak kury za kogutem powtarzają SIGIS! SIGIS! SIGIS! Kokoko! 
Spójrzcie na te dwie monety. Ile widzicie w nich podobieństwa poza stałymi elementami? Jabłka panowania? Półkozic? Orły, Pogoń, Snopek w tarczy, czy też korona nad nią? Czcionka? Wszystko jest różne. Owszem stanowi to jedną całość ale nie ma tu wspólnego elementu o jakim np. mówiłem przy półtorakach "krakowsko-bydgoskich".
Zresztą zarówno katalog Góreckiego jak i Nieczytajły ROZRÓŻNIĄ te dwie emisje na:
- półtoraki z 1626 z Półkozicem w 'ozdobnej' tarczy
- półtoraki z 1626 z Półkozicem w 'okrągłej' tarczy
Co prawda Górecki powołuje się na egzemplarz z 'SIGI' z 'okrągłą' ale nie podaje jego zdjęcia. 

Wniosek jest taki: jak coś sprzedajesz to warto by się na tym choć trochę znać a nie powtarzać za innymi, że to błąd. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to fajny wabik na klientów, bo tam gdzie jest błąd to i popyt rośnie (patrząc np. na drugie zdjęcie w moim wpisie*). * - dla usprawiedliwienia tego domu aukcyjnego napiszę, że wystawione monety ma/miał w naprawdę wyśmienitych stanach więc zakup tej monety w tej cenie uważam za usprawiedliwiony. Ale chyba też większość z nas kojarzy pewnego sprzedawcę a allegro, który co tydzień wystawia kolejne "błędy" SIGI z lat 1621, 1622 i 1626? Niemal hurtownia błędów...

Czyżby nasi przodkowie nie mieli nic innego do roboty tylko mylić się podczas pracy nad stemplami kolejnych monet? Chyba tak, skoro kolejni kupujący dają się na to nabrać. 

Miałem tutaj zrobić małe zestawienie tego co jest "normą" a co jest wyjątkiem w danych rocznikach. Ale stwierdziłem, że:
- to będzie praca wtórna - wszak autorzy katalogów już to zrobili
- skoro i tak znajdują się "łowcy błędów" to i tak sobie dodadzą nowy egzemplarz do kolekcji, co będę im przeszkadzał w połowach.

Żeby nie było, że tytuł jest nieadekwatny do treści. POL mamy często w latach 1614, 1615,1616, 1617.... w tych latach pojawia się też POLO (oczywiście nie zawsze :P) i nie jest to coś nadzwyczajnego. Podobnie z SIGI/SIGIS w 1614 ale SIGIS w 1615 to już rzadkość (pomijając półtoraki 'pseudokrakowskie' - wspominałem o tym). PMD w 1615 czy 1616 jak i 1617 to norma ale w 1618, 1619 czy dalej to rarytas. Etc, etc... 

Miałem nic nie pisać ale małe co nieco nie zawadzi :P 

Przejrzyjcie swoje roczniki. Zwróćcie uwagę na odmiany napisowe/stylistyczne(zwłaszcza dla roczników 1614/1615 oraz 1626/1627). 

Do następnego wpisu (może uda się rozwiązać pewną zagwozdkę półtorakową?).

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...