Tytułowego półtoraka zobaczyłem dziś na fejsbukowym forum numizmatycznym. Pierwsza myśl była taka, że los nie obszedł się z tą monetką łaskawie. Spójrzcie:
fot. Krzysztof Kotlarz
Moneta pęknięta w kilku miejscach, jedno pęknięcie jest obustronne, jeśli nie była jakoś klejona to możliwe, że w całości ledwo się trzyma. Rysy, grynszpan, ubytki na powierzchni. Czarny osad powoduje, że moneta wygląda jakby była po pożarze. Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy.
A jednak zaciekawiła mnie na tyle, że zasłużyła na ten wpis.
Tytułem wstępu dla przypadkowych osób tu zaglądających. Półtoraki to nominał o wartości 1,5 grosza wprowadzony w Rzeczpospolitej w 1614 roku. Naśladowały one stylem niemieckie grosze (o wartości 1/24 talara, stąd ta cyfra w jabłku zapisana jako Z4). Nowy nominał był też odpowiedzią na postępującą inflację i zawirowania w gospodarce kraju spowodowaną "ucieczką" monety oraz nadchodzący wielkimi krokami kryzys Kipper i Wipper, który nie ominął całkowicie ziem naszych przodków. Półtoraki zaczęto wybijać w Bydgoszczy oraz (według Gumowskiego) w Krakowie - monety ze skrzyżowanymi hakami po napisie na rewersie. Jednak umiejscowienie mennicy "hakowej" w Krakowie przez prawie 70 lat uznane za pewnik, zostało niedawno podważone i obalone.
Kraków nie wybijał półtoraków w 1614-1618!
Przykro mi, mieszkańcy grodu Kraka. Musicie zadowolić się groszami Kazimierza Wielkiego i innymi ciekawymi monetami, na pewno nie będziecie czuli żalu po półtorakach Zygmunta III Wazy. W końcu wybijano tam 3 krucierze. Ale z półtorakami z lat 1614-1618 Wasza mennica nie ma nic wspólnego.
Zostało to poruszone przez Cezarego na forum TPZN, oraz niżej podpisanego w Biuletynie TPZN nr 10 (dostępny na górze strony TPZN, nie umieszczam bezpośredniego linka, bo otwiera się ważący ponad 13 MB pdf). Niestety Biuletyn Numizmatyczny zalicza potężne opóźnienie w wydaniu numeru 402, stąd nadal szersze grono zainteresowanych nie może się zapoznać z artykułem „Kto i gdzie bił półtoraki koronne ze znakiem menniczym pod postacią skrzyżowanych haków?”. Wstyd BN!
Wracając do wyżej przedstawionej monety. Co w niej nietypowego?
Jabłko królewskie.
Generalnie monety z hakami z 1618 są nad wyraz jednorodną grupą, która w najnowszym katalogu Adama Góreckiego i niżej podpisanego mają tylko jedną pozycję - K.18.1 - 1801. Starsza "odmiana" mająca jakoby odwrócone D na awersie to nic innego jak nałożenie dwóch kropek na O. W swoim katalogu z 2015 Cezary Chełchowski podaje dwa warianty ozdobników po bokach krzyża. Lecz nie jestem przekonany do tego, gdyż jedyne zdjęcie jest słabej jakości i może to być po prostu efekt zużycia zwykłych rozet służących za ozdobniki. Nawet jeśli - słaba różnorodność. Jedyne potwierdzone warianty to te z orłami w koronach (rzadsze) i bez koron (popularniejsze) w 5-polowej tarczy na awersie. Aż do teraz.
Na powyższym zdjęciu bowiem bez problemu widać datę 1 - 8 oraz jabłko typu V.1 z krzyżem liliowym. Wszystkie znane mi (w archiwum mam ok 90 zdjęć monet tego typu) sztuki miały krzyż V.2. Poniżej screen z katalogu o co chodzi z zaznaczonymi elementami:
Monety z jabłkiem V.1. znam tylko w dwóch sztukach dla roku 1617. Jedna "starsza", posiadająca awers z klasyczną legendą SIGI 3 DG [3] REX PMDL.
Oraz druga, będąca praktycznie rocznikiem 1618 oprócz kilku drobnych detali:
- jabłka
- ozdobników
- no i daty
Ozdobniki w 1618 zostały zamienione na 4-listne "rozety", zaś jabłko przeszło lekki lifting i w miejscu łączenia krzyża mamy cztery "kulki" zamiast jednej zaś na poziomej belce mamy ciąg małych kulek zamiast 5 większych i bardziej owalnych:
Oczywiście pojawianie się tego wariantu powoduje, że muszę w wolnej chwili (dziś nie mam na to ochoty, relaksuję się pijąc własnoręcznie uważone piwo) dodać małą aktualizację do proponowanej chronologii półtoraków z hakami. No ale nic to nie zmienia, jedynie ładniej komponuje się w tej historii. Ewidentnie najbrzydszy półtorak został wybity zaraz po Nowym Roku. Zaraz potem zmieniono jabłko i już niedługo zlikwidowano cały zakład wybijający półtoraki z hakami. Jaki był okres produkcji tej mennicy w 1618 roku? Przyjmując ilość zdjęć z 1617 roku, które mam w archiwum na ok. 300 można oczywiście z dużą dozą ostrożności przyjąć, że likwidacja nastąpiła około 1/4-1/3 roku. Pamiętajmy też, że następnie mincerz używający jabłka V.2 zaczął pracę przy wybijaniu półtoraków bydgoskich tym samym stemplem. A kto i gdzie bił półtoraki z hakami? Zapraszam do zapoznania się z artykułem Cezarego Chełchowskiego, który ma się ukazać w Biuletynie Numizmatycznym 2/2021 (402).
Niedawno znalazłem w sieci artykuł o półtorakach. Można
powiedzieć Artykuł już przez „duże A”, bo czasopismo, w
którym się ukazał znajduje na tzw. liście filadelfijskiej.
Co to jest? W wielkim skrócie im więcej dane czasopismo ma punktów,
tym większy prestiż dla naukowca, któremu uda się opublikować
swój artykuł. Tutaj mamy 3.4, czyli szału nie ma ale osobiście
nie pogardziłbym i takim :) Dla przykładu TOP POP czyli The Lancet
ma chyba już ponad 200. No ale to już taki Buggati Veyron a my
(prawie) wszyscy jeździmy Oplami, Fordami, Volvami, Audiami etc. ;P
Więc schodzimy na ziemię.
Rzeczony artykuł ukazał się w czasopiśmie „Materials” w 2022
roku.
Petean I,
Paltinean GA, Pripon E, Borodi G, Barbu Tudoran L. Silver
Depreciation in 3-Polker Coins Issued during 1619-1627 by Sigismund
III Vasa King of Poland.
MateMDPI, Materials, rials (Basel). 2022; 15(21): 7514.
https://doi.org/10.3390/ma15217514
We wstępie, który tu pozwolę sobie skrócić mamy tło historyczne
(m.in. wojna 30letnia, której skutki niebezpośrednio ale jednak
dotknęły również Rzeczpospolitą) oraz domniemaną zawartość
srebra w półtorakach, która z czasem powinna maleć. Autorzy
podają tu „wzorzec” dobrej monety, która powinna zawierać
minimum 80% srebra. Skąd ten pomysł? Panowie wzięli jako odnośnik
niemieckiego talara mającego w swoim składzie 83,5% srebra. Odnoszą
się również do nominału półtoraka – 1/24 talara, który jak
wiadomo był anachroniczny już w momencie emisji w 1614 roku.
Półtorak bazował wizualnie na niemieckich groszach, a te jak
wiadomo nie wszystkie były (już wtedy) warte w przeliczeniu 1/24
talara. Pisał już w 1600 Rytykier w publikacji „WIZERVNKY
SZACVNEK MYNIC…”. Realnie w pierwszym roku bicia półtoraków na
talar nie przypadało ich 24 tylko przynajmniej 34. Po roku 1619 –
ok. 50 a po 1623 już ponad 56… Zresztą o tym będzie później.
Dalej mamy wgląd w historię ówczesnego Siedmigrodu, który w
następujący sposób radził sobie z półtorakami. W maju 1622 sejm
ustalił kurs wymiany w wysokości 4 srebrnych denarów za każdego
‘dobrego’ półtoraka i 2 srebrne denary za każdego z datą
≥1620. Na kolejnym sejmie, który odbył się jesienią również
1622 roku pozostawiono wycenę na poziomie 4 denarów za ‘dobre’
półtoraki bez zważania na datę, za ‘małe’ półtoraki
płacono 3 srebrne denary a wszystkie emisje po 1623 – 2 denary.
Przytaczane są również źródła mówiące o „bogatym w miedź”
półtoraku (zawierającym jakoby ok. 12,5% srebra), który przybył
do Siedmiogrodu ze Śląska. Czyżby radosna emisja półtorakogroszyAdama Wacława albo może produkcja Mikołaja Komorowskiego z Żywca?Choć tu wiadomo głównie o groszach a nie półtorakach. Możliwe
też, że była to jeszcze inna fałszerska mennica, jakich zapewne
było dużo.
Autorzy wspominają oczywiście o metodach badania. Jest to przede
wszystkim skaningowa mikroskopia elektronowa z spektroskopią
rentgenowską SEM-EDX. Omówione jest bardzo dobrze TU i TU. Poniżej mamy też filmik, gdzie sympatyczna pani ocenia
skład trzech brytyjskich monet:
Jednakże jest to metoda dobra do analiz powierzchniowych i zapewne
wynik analizy składu pierwiastków pensów oraz funta znajduje swój
odpowiednik w rzeczywistości. W przypadku półtoraków jak to
bywało też w przypadku innych drobnych nominałów srebrzono je
jeszcze, aby „na oko” wydawały się srebrne. W półtorakach nie
ma to aż tak wielkiego wpływu na wygląd monety ale np. w szelągach
często widać srebrną warstwę spod której wychodzi niemal czysta
miedź. Ale o tym też będzie jeszcze później.
Autorzy badali 9 sztuk monet z lat 1619-1627 wybranych z różnych
skarbów odkrytych w Rumunii:
„Trochę” mała grupa badana, oczywiście przydałoby się
przeanalizować też roczniki 1614-1618 ale tu już sami autorzy
napisali, że te akurat bardzo rzadko trafiają się w skarbach. No
cóż… Moim zdaniem to bardziej case study niż analiza
rzeczywistej zawartości srebra w półtorakach.
Panowie analizując pojedyncze monety zapewne nie znali też metody
al marco:
„Emisja oparta na produkcji
ściśle określonej liczby monet z określonej wagi kruszcu.
Poszczególne monety w takiej emisji mogły się różnic masą, więc
i ilością zawartego w nich szlachetnego metalu, co było
wykorzystywane przez spekulantów.”
W tym przypadku waga jednej monety nic nam nie daje. Ale dla dobra
nauki zostały zmierzone.
Mene, tekel, fares …
Badacze analizowali po jednej monecie z każdego roku. Nie mamy tu
1625 z Półkozicem. Poważyłem swoje monety z lat 1625-1627 oraz
uwzględniłem wyniki otrzymane od znajomych za które im serdecznie
dziękuję (n to oczywiście liczba monet):
1625 z Sasem: średnia 1,036 gram, n=66 (min 0,59; max 1,27)
1625 z Półkozicem: średnia 1,068 gram, n=34 (min 0,7; max
1,33)
1626 – 1,039 gram,n=34 (min 0,72; max 1,35)
1627 - 1,06 gram, n=28 (min 0,69; max 1,24)
Jak widać w artykule autorzy trafili na dosyć ciężki krążek z
1626, przez co zaczęli wyciągać za daleko idące wnioski.
Zestawiając wyniki wychodzi, że w roczniku 1625 akurat autorzy
trafili w średnią. Rok później średnia spadła aby lekko
podnieść się nam w 1627 roku do ok. 1,06 grama.
Jednak nadal są to skromne liczby (chociażby porównując do ilości
monet, które wybijano z grzywny i ważono w metodzie al marco), by
traktować poważnie jeśli chodzi o statystykę. Ale daje to już
pewien obraz co jest niemożliwe opierając się na jednej monecie.
Przykładowo w moim zbiorze mam trzy monety z 1615 ważące poniżej
1 grama, podczas, gdy średnia wynosiła 1,57. Bazując na nich można
dojść do jeszcze ciekawszych wniosków tyle, że nieprawdziwych.
O ile wcześniej pisałem o moich wątpliwościach co do
powierzchniowej analizy to autorzy wykorzystali mikroskop
metalograficzny BX3M ale został on wykorzystany do obserwacji
zeszlifowanego fragmentu jedynie na dwóch półtorakach: z 1619 oraz
1625 roku. W tym przypadku procedura polega na zalaniu monet w żywicy
epoksydowej i zeszlifowaniu monety papierem ściernym o coraz
mniejszej gradacji. W ten sposób możemy sobie obejrzeć
mikrostruktury, które występują w „przekroju” półtoraka. Ze
zrozumiałych względów w 1619 widać więcej srebra niż w 1625.
Dodatkowo wziąłem na warsztat (oczywiście nie miałem pod ręką
mikroskopu metalograficznego) swoje złomki, czyli półtoraki, które
poprzychodziły w lotach już połamane. Poniżej mamy zdjęcia
przełamu z jednej sztuki 1619, 1620, 1623 i dwie różne sztuki z
1625. Niestety nie mam połamanego 1626 ani 1627, bo z tego co
napisali w artykule przydałyby się, chociaż do amatorskiej
obserwacji :)
Czy mi się wydaje, że w 1625 w przełamie widać miedź?
Dalsza analiza przy użyciu XRD na rewersie z datą (w artykule
podają, że to awers) dała następujący wynik:
Następnie podczas analizy SEM autorzy napisali:
„The SEM investigation
associated with the elemental analysis was very complex and
investigated several morphologic features of the coins’ surfaces.
We found some very rich silver areas on the bases of the coins’
surfaces that might have occurred due to the initial restoration
effectuated at the moment of the hoard’s preservation in the museum
treasury or due to some actions from sometime in the past.”
No, panowie autorzy ja stawiałbym na te działania w przeszłości,
jeszcze w mennicy.
„The tops of the inscriptions
are considerably worn compared to the bases and further expose the
material inside the coin, which is ideal for the morphological
observation as well as for the EDS spectroscopy.”
Owszem, jest to dobry trop ale wątpliwe czy wytarcie obiegiem
zdążyło odsłonić rdzeń jak widać w przypadku moich „złamasów”.
W każdym bądź razie mamy opis analizy, gdzie monety z 1619 i 1620
charakteryzują się dobrą powierzchnią (mało porów, gładkie
tło). W latach 1621-1626 jest gorzej, co m.in. może być
spowodowane długim przebywaniem w glebie ale i jak widać poniżej
innym stosunkiem pierwiastków.
Do ciekawych rzeczy dochodzi się patrząc na wyniki półtoraków z
lat 1626-1627 – srebra tam co nie miara.
Autorzy dochodzą do odkrycia, że w miejscach u podstawy cyfr jest
dużo srebra:
„These bands are not situated
on the top of the inscription but rather appear in some areas
situated at the base of the inscription and are silver-rich areas
which correspond to the silver’s segregation. These aspects are not
related to the bulk material of the coins. Rather, they are related
to a possible physicochemical reaction between the preservation
compounds and the coin surface. The compound was certainly removed by
the cleaning procedures, but it seems that some silver segregation
still remains in the mentioned places. These facts require more
detailed investigation, which will be the subject of a further
article.”
Owszem, srebro najprawdopodobniej tam zostało w większej ilości,
ponieważ nie ulegało wycieraniu jak na powierzchni liter czy nawet
w tle monety. Poniżej widać to w kolorze (srebro na żółto, miedź
na brązowo). Aha, nie znaleziono innych pierwiastków typu Zn, Sn
czy Pb.
Wnioski jakie zostały tu wstępnie wciągnięte to zwiększenie
zawartości srebra w rocznikach 1626-1627 po zmianie podskarbiego:
„These facts indicate that the
silver title was properly restored in 1626 when the mint master was
changed.”.
Dla przypomnienia dodam, że podskarbi Mikołaj Daniłowicz herbu
Sas, którego herb znajduje się aż do 1625 roku pomimo, że zmarł
w 1624. Między bajki należy włożyć półtoraki z 1624 z herbem
Półkozic (przebitka daty z 1624 – 4 jest większa, więc lepiej
ją widać). Za Dariuszem Marzętą:
„Do niedawna przyjmowano, że
herb Sas na monetach z roku 1625 należał do zmarłego Mikołaja
Daniłowicza. No ale dlaczego był umieszczany jeszcze w roku 1625
skoro Mikołaj zmarł w roku 1624? Rozwiązanie zagadki wiąże się
z działalnością syna Mikołaja – Jana Mikołaja, jako
administratora skarbu koronnego. Otóż Hermolaus Ligęza mimo
nominacji na urząd podskarbiego, nie od razu objął stanowisko.
Przez kilka miesięcy roku 1625 skarbem koronnym zarządzał Jan
Mikołaj Daniłowicz. Na stanowisko administratora skarbu koronnego
został on mianowany 18 stycznia 1625 roku. Musiał zapewne
uporządkować jakieś sprawy po ojcu.”
Podsumowanie składu oznaczonego obiema metodami mamy na poniższej
grafice:
Autorzy wychodzą z założenia, że dobre monety to te zawierające
min 80% srebra, co wyliczyli z ordynacji dla talarów. Według tego
półtorak ważący 1,2 grama powinien zawierać ok. 1 grama czystego
srebra (SIC!!!).
Dla przypomnienia podam, że jeszcze w 1614 roku nakazano bić
półtoraki ze srebra o stopie 7,5 łutowej (0,469) w ilości 128
sztuk z grzywny krakowskiej mieszanej (201,802g). Stąd waga jednego
półtoraka wynosiła ok. 1,57 grama a zawierał w sobie czystego
srebra ok. 0,74 gram. Po 1619 obniżono stopę do 6,5 łutowej przy
jednoznacznym zwiększeniu liczby wybijanych półtoraków do 164.
Daje nam to średnią wagę 1,23 grama przy zawartości ok. 0,5 grama
czystego srebra w jednej monecie. Po 1623 znów obniżono stopę do 6
łutowej przy 168 monetach wybijanych z grzywny. Za Cezarym
Chełchowskim (KATALOG PÓŁTORAKÓW POLSKICH I Z POLSKĄ ZWIAZANYCH.
CZĘŚĆ II: PÓŁTORAKI BYDGOSKIE, Wersja 1.0 //05.2015):
„W 1625 podskarbi koronny H.
Ligęza w kolejnej ordynacji powtarza poprzedni przepis z 1623, ale
wyznacza możliwość wahań stopu do 1-2 denarów czyli do 2/16 łuta
(zmniejszenie próby do 5 i 7/8 łutowej – 0,367 ), a z grzywny
srebra mieszanego wybijano 168 do 170 monet (średnia waga 1,187g).”
Wróćmy jeszcze do tabelki z parametrami monetek:
Co do deprecjacji monet wybitych za Mikołaja Daniłowicza pada takie
oto sformułowanie:
„The stars are horizontally
aligned for the good title coins and the right star is placed
slightly lower for all depreciated coins. As a supposition, this
might be a sign for anexpert to easily identify the depreciated
coins.”
Czyli dobre monety są te, gdzie gwiazdki są równo umieszczone, zaś
złe, gdzie prawa lekko opada. Sam nie wiem jak się do tego odnieść
:D Ale przypomina mi się pewna rozmowa o półtorakach z 1625
właśnie, gdzie gwiazdki była wybite różnymi puncami, jedna duża,
druga mniejsza. Może to znak-sygnał do rozpoznania monet, które
były fałszowane poprzez zmniejszenia ilości srebra wykorzystanego
do ich produkcji. Żartuję.
Koncepcja, że zmiana podskarbiego miała wpływ na zwiększenie
ilości srebra uważam za nietrafioną. Kolejna sprawa to wymieniona
już liczba przebadanych monet. Jak to zauważył mój znajomy,
panowie pewnie są dobrymi specami od metali, lecz zabrakło im
wiedzy numizmatyka/historyka. Przejrzałem sobie dossier autorów i
są oni głównie specjalistami od materiałoznawstwa, choć jedna osoba afiliuje się "Zalau County Museum of History and Art" :P. Jedyne
publikacje oscylujące w tematyce „historycznej” oprócz
związanych z półtorakami Zygmunta III Wazy to badali osady na
rzymskiej ceramice (2 artykuły) i analizowali strukturę dackich
artefaktów wykonanych z brązu (1 artykuł).
Jak już pisałem – drobne monety bielono, czyli za Kuźminem:
„przeznaczone do czyszczenia krążki gotowane były przez krotki
czas w roztworze soli kuchennej i kamienia winnego. Po takim zabiegu
krążki nabierały bardzo jasnego srebrzystego koloru. Kolejnym
etapem było dokładne płukanie w wodzie. Usuwano w ten sposób
zbędne związki miedzi nagromadzone na powierzchni krążków. Po
odpowiednich zabiegach bielenia monety nawet te o bardzo niskiej
próbie, np. szelągi nabierały srebrzystego połysku tracąc go
dopiero w trakcie długoletniego obiegu.”
To praktycznie z miejsca wyklucza zastosowaną metodę, która jest w
stanie spenetrować próbkę na głębokość rzędu 1-5 μm. Aby
wiarygodnie zmierzyć zawartość srebra trzeba by ją zniszczyć a
przynajmniej ją przeciąć jak to często jest czynione, zaś w tej
pracy zostało to wykonane tylko dla dwóch monet. Z oczywistych
względów monet nie niszczono, bo panowie pracowali na materiale
muzealnym.
Dla porównania przytoczę tu inną publikację, gdzie użyto
podobnych metod: M. Rodrigues, M. Schreiner, M. Melcher, M. Guerra,
J. Salomon, M. Radtke, M. Alram, N. Schindel. „Characterization of
the silver coins of the Hoard of Beçin by X-ray based methods”.
Nuclear Instruments and Methods in Physics Research Section B: Beam
Interactions with Materials and Atoms, 2011, 269; 3041-3045.
Zostało tam przebadane ponad 400 arabskich monet z XVI-XVII wieku. W
konkluzji autorzy stwierdzili:
„SEM/EDX has the benefit of
enabling the investigation of the microstructure and
omogeneity/heterogeneity of the chemical composition of the coins
using their
cross-sections.”
Choć nie daje to jeszcze 100% pewności, gdyż w zależności od
miejsca przecięcia może być różna zawartość metali:
Aby móc poznać dokładny skład takich półtoraków po pierwsze
trzeba by poświęcić te monety, czyli je zmielić i użyć do
badania np. spektrometru mas.
Podsumowując – dobrze, że ktoś zabrał się za badanie
półtoraków. Źle, że nikt u nas się tego nie tknął i musieli
za to zabrać się uczeni z Rumunii. No i jeszcze gorzej, że
zrobiono to praktycznie bez sensu.
Tak czułem się najpierw rozemocjonowany po znalezieniu tego
artykułu:
Znamy za to historię z Cieszyna, gdzie ponoć krakowskie grosze były
przekuwane na półtoraki. Przykład cieszyńskiego półtoraka, na którym pod
popiersiem Adama Wacława widać pierwotny stempel starszej legendy
„SIGIII... DGREXPOLM.D.L", a więc oznaczenie grosza polskiego, zachował
się np. w gabinecie numizmatycznym w Wiedniu.
Cytat pochodzi ze strony miasta Cieszyna (https://visitcieszyn.com), która powołuje się na publikację Janusza Spyry "Moneta w dawnym Cieszynie".
Do zdjęcia w/w monety, która znajdować ma się we Wiedniu dotrzeć mi się nie udało. Dotarłem za to (prawdopodobnie) do jej siostry (TEJ trzykrajcarówki :).
Moneta z 75 stacjonarnej aukcji WCN, która zresztą zaliczyła tam wcześniej dwa występy: 24 aukcja oraz 15 aukcja. Co ciekawe na ostatniej aukcji jej stan zachowania został oceniony na II, zaś pierwsza i druga to kolejno III i III+. Ale to w tej chwili nie jest najważniejsze. Najważniejsze co jest na monecie. Dla lepszego rozeznania małe porównanie:
Na rewersie trzykrajcarówki trochę na prawo od centralnego punktu widzimy wyraźnie dwie kropki. Wydaje mi się, że to mogą być kropki z korony polskiego grosza (najbardziej pasuje tu rocznik 1609). Dodatkowo kilka innych śladów dosyć wiernie pokrywa się z awersem grosza:
No, powiedzmy, że dosyć naciągana teoria, zwłaszcza, że w literze A w krajcarówce jest jakaś przebitka i D z MDL średnio tam pasuje ale wydaje mi się, że ta przebitka powstała na stemplu trzykrajcarówki a nie jest efektem przebicia grosza.
Spójrzmy na drugą stronę, a zwłaszcza na rant trzykrajcarówki tak na godzinę 3-4:
Nie wiem jak Wy ale ja tam widzę "OSS". Na czole Adama Wacława wydaje się widnieć dziewiątka. A teraz nałóżmy sobie te dwie monety na siebie:
Powyżej najpierw w paincie nanosiłem to co mi się rzuciło w oczy i teraz przyznaję, że zaznaczony na żółto kwiatek mógł mi się pomylić, bo dopiero po nim zauważyłem 9 na czole. Edytować już pliku nie mogłem więc został.
No dobrze, mamy drugi przykład cieszyńskiego fałszerstwa. A czy znane są inne przykłady tak pomysłowego sposobu na dorobienie sobie na boku? Owszem.
Ale póki co zastanówmy się nad sensem takiego poczynania. Dlaczego używać oryginalnych monet, zawierających srebro, skoro można użyć np. płytek z miedzi czy jakiegoś nieszlachetnego metalu i po wybiciu tylko je posrebrzyć? Zysk znaczniejszy. Ale z drugiej strony musimy z czegoś te płytki/blanki zrobić. Czyli mamy oszczędność czasu a jak wiadomo czas to pieniądz. Dalej - niby widać jakieś przebicia ale w tamtych czasach przy ręcznym biciu monet zdwojenie rysunku nie było niczym nadzwyczajnym. I w końcu podczas wyrywkowego sprawdzania jeśli potarlibyśmy o pilnik rantem posrebrzonej monety z miedzi czy czegoś innego to naszym oczom zamiast stopu srebra ukazałby się rdzeń. Natomiast używając oryginalnych monet ale o niższej wartości w teorii nic nam nie groziło. No ale jak mogliśmy się przekonać teoria a praktyka nie zawsze idą w parze bo niecny proceder Adama Wacława został przejrzany.
Teraz zajmijmy się monetą, która (jako naśladownictwo hetmańskie) znalazła się w opracowaniu tychże monet autorstwa Rostyslava Vdovenko "Katalog Naśladownictw Hetmańskich". Sam "katalog" chciałem przedstawić na blogu ale w ten sposób zrobiłbym mu niezasłużoną reklamę zaś zjechać go też nie chciałem. Więc narazie czeka, aż znajdę ochotę na rozwinięcie tego tematu. Co do poniższej monety (czy też grupy monet, bo jest ich więcej) pan Vdovenko stwierdził, że jest to naśladownictwo hetmańskie. Sam też pierwotnie przychylałem się do tego typu opinii z tym, że jest tu coś ciekawego.
Zdjęcie monetki pochodzi z http://monetowo.blogspot.com/2015/01/odmiany-poltorakow.html
Kto tam widzi jedynkę? Albo zarys twarzy Zygmunta III Wazy? :)
Sama idea "przebitek" z groszy litewskich na półtoraki nowa nie jest, bo swego czasu za kawał pieniądza wmario na allegro sprzedał taką monetę:
Tam akurat bez problemu było widać twarz władcy.
No ale nie tylko litewskie grosze posłużyły za materiał dla fałszerzy:
Jak widać gdańskie grosze również używano.
Pytanie czy to naśladownictwo pozostaje otwarte. Nie znalazłem w innych monetach uznawanych za naśladownictwa tego typu sposobu "pozyskania blachy". Elementy rysunku nie są jakieś wybitnie charakterystyczne, żeby można było zauważyć podobieństwa z innymi monetami przypisywanymi hetmanom. Ot, może i "zwykłe", aczkolwiek niezwykle ciekawe fałszerstwo.
Jak sądzicie? Znacie jeszcze jakieś inne przykłady wykorzystania niższych nominałów do fałszowania monet?
Tekstu nie będę tu przytaczał, wystarczy wejść w powyższy link. Umieszczę tu zdjęcia wspomnianych monet z datą 1622, które zostały wybite na groszach gdańskich:
Na dole jest aktualizacja (vol 2) - jest to FAŁSZERSTWO na szkodę kolekcjonerów!
W skrócie: w 1627 roku decyzją sejmową zakazano wybijania drobnych nominałów z uwagi na ich deprecjację. Stan ten trwał niemal ćwierć wieku. Ale autorzy katalogów wykazują obecność np. półtoraków z datą >1627. Tłumaczą to m.in. nielegalnymi działaniami mennic, które wprowadzając do obiegu monetę wybijaną poniżej zaleceń ordynacji różnicę w srebrze zgarniają dla siebie. O ile w przypadku takich np. trojaków, które były wybijane w licznych mennicach takie zadanie byłoby logiczne i dochodowe z uwagi na utrudnione dotarcie do potencjalnego nieuczciwego zarządcy, to w przypadku półtoraków mamy do czynienia tylko i wyłącznie z mennicą w Bydgoszczy. Zatem, gdyby ktoś zechciał wybijać sobie dla własnego zysku półtoraki z datą 1628 czy 1629 szybko po wykryciu tego procederu zwiedzałby lochy. Czemu np. nie wybijać monet z datą nie 1628/9 a np. 1618/19? Jedyne co to trzeba by zmienić herb podskarbiego no i zmienić jedną liczbę daty. Dla ogarniętego rzemieślnika nie powinno to być trudne.
Czyli co, jednak bili po 1627 na lewo półtoraki? W teorii jest to dowód, że tak. Ale nie do końca. Aby taki proceder aby był opłacalny należałoby wybijać tego dużo. Oczywiście nie jest wykluczone, że tak było a monety z przestępstwa zebrano i przetopiono. Jednakże jak pisałem we wstępie raczej nie jest to przekonujące. Co nam pozostaje? Błąd mincerza.
Pisałem już o błędach w dacie i według (nie tylko) mnie ta moneta to efekt przekręcenia cyfry daty. Nie 1629 tylko 1626. Podobnie było zresztą w 1625, gdzie 5 albo leżała aby w końcu stanąć na głowie. I o ile pan Kopicki w 1625 bacznie przyglądał się ostatniej cyfrze daty to przegapił to np. w 1616, gdzie też mamy odmiany z 6 niemal leżącą poziomo.
Trywialny błąd i ponad 3500 zł za to. Cóż, sam licytowałem tę monetę i spodziewałem się wysokich lotów ale muszę przyznać, że ostatnia dwójka licytujących wysoko podniosła poprzeczkę. Niżej poszedł nawet półtorak litewski z 1619.
Na koniec jeszcze jedna sprawa - o ile jestem na 99% przekonany, że to wytwór oficjalnej mennicy z odwróconą 6 to jednak przypuszczam, że moneta mogła powstać w samej końcówce roku 1626 lub na początku 1627. Dlaczego?
- uszkodzenie puncy Z w Z4 w jabłku. Podobne uszkodzenia widziałem tylko w półtorakach z datą 1627.
- orły charakterystyczne dla rocznika 1627
Jednak rocznik ten nie jest raczej popularny i przyznam się, że nie zapisuję każdego zdjęcia z aukcji półtoraków 1626/7 więc moje cyfrowe archiwum jest stosunkowo ubogie.
AKTUALIZACJA
Pozwolę sobie umieścić tutaj komentarz Anonimowego. Pisząc powyższy tekst miałem zamiar zrobić podobną analizę ale sił po pracy nie starczyło. Więc uczynię to teraz. Najpierw komentarz:
"Hmm... Mi rzuca się w oko ta "Z"-ka w jabłkowym Z4. Nigdy nie widziałem Z zakończonej ogonkiem w polskich półtorakach, było to bardziej proste. W ryskich jest pewna strzelistość, ale też nie taka. Dodatkowo litery. Jakby obydwa "I" SIGIS były inne, tak samo jak cztery litery "O" na rewersie. Prosiłbym o komentarz."
Może najpierw pokażę co udało mi się wyszperać z mojego cyfrowego archiwum:
To po kolei:
* "Zetka" taka występuje (jak pisałem wyżej) tylko w 1627 roku. Wogóle jest ona jakaś dziwna. Na powyższym zdjęciu (pierwszy półtorak u góry od lewej - na niebieskim tle) widzimy, że górna belka jest "odseparowana" od dolnej skośnej (a właściwie krzywej!) i dolnej. Skośna i dolna stanowią całość. Kolejny półtorak (górny rząd, drugi od lewej) - dolna belka jest odseparowana od reszty. Kolejne dwa z tego rzędu - górna belka odseparowana od "dołu" za to skośna belka jest prosta. Itd. itp. Trochę to wygląda jakby mincerz "dosztukowywał" jakieś resztki zużytych punc (gdzieniegdzie niemal pasuje tam nawet 7 z daty) aby wykonać powierzone mu zadanie ale jak najmniejszym kosztem (tworzenie nowej puncy Z).
* Jeśli chodzi o litery O czy I to ciężko cokolwiek na 100% stwierdzić. Proszę mieć na uwadze, ze tworząc stempel mincerz uderzał puncą mającą kilka milimetrów! Mógł ją lekko obrócić, uderzyć pod innym kątem, z inną siłą. Czynników jest dużo. Faktycznie, na zdjęciu z NumEduX wygląda trochę jakby użyte były inne punce O w MONE NO a inne w POLO. Możliwe, że były. Kto wie?
Już poza odpowiedzią na komentarz od Uważnego Czytelnika:
* Krzyż. To jest krzyż występujący tylko w 1627 roku:
Brak takowego w 1626.
* Uszkodzona punca litery P (w 1629 zarówno na awersie jak i rewersie). Brak takowej w 1626.
* Itd, itp...
Wniosek?
O ile wyżej pisałem: "moneta mogła powstać w samej końcówce roku 1626 lub na początku 1627" to teraz jestem niemal pewien, że w 1626 ona nie powstała. Czyli nie jest to stricte błąd w dacie (jak w przypadku odwróconej 5 w 1625)!
Kiedy mogła powstać?
Pod koniec 1627? Teoretycznie uszkodzenia punc wskazywałyby na końcówkę produkcji. Być może (przez wielkie B) jakiś pracownik chciał sobie przyszykować stemple na następny rok. Ale się pomylił i zamiast 8 użył 6, którą sobie po prostu odwrócił i powstała 9. Póki co jest to najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie.
Nielegalne bicie dla zysku? Nadal do mnie ten argument nie przemawia.
XX/XXI wiek? Przyznam, że wpatrując się w tą dziewiątkę nie mogłem w pewnej chwili oprzeć się wrażeniu, że może to być fałszerstwo. Znacie zapewne historię z dorabianiem znaku menniczy do 5-złotówki z 1932 roku? Tutaj wiercić nie potrzeba by było. Wystarczy usunąć 7kę, nakleić wcześniej spreparowaną 6, spatynować i voilà!*
*Oczywiście bez twardych dowodów hipoteza z fałszerstwem jest niesprawdzalna i potencjalnie krzywdząca dla nabywcy monety i domu aukcyjnego, dlatego chcę aby traktowane to było jako moje rozważania.
Co myślicie?
AKTUALIZACJA vol 2
Jak pisałem - w swoim archiwum nie znalazłem monety z tego samego stempla, więc brzydkie myśli, które zalęgły mi się w głowie pozostawały tylko
domysłami bez dowodów. Za to kolega Koch znalazł i teraz jest klops. Podobna sytuacja z przerobioną monetą była w przypadku orta z 1623 roku (ten sam wątek co w linku podanym wyżej)...
Jednak FAŁSZERSTWO:
Ten sam stempel, nie ma co do tego wątpliwości. Dziwny brud mający domyślnie uwiarygodnić monetę jest w tym przypadku środkiem maskującym usuniętą 7kę.
No cóż, nie oszukujmy się, wiadomym było, że prędzej czy później w końcu trafi się profesjonalne fałszerstwo półtoraka na szkodę kolekcjonerów.
Rzadko dosyć już się zdarza, żeby odkryć nową odmianę w półtorakach. Ale jak widać da się, co oczywiście niezmiernie cieszy a już na pewno nabywcę takiej monety. Niestety (dla nas) ta pojawiła się najpierw na forum Violity (podana waga 1,16 gram), by później zostać sprzedana za ok. 1500 złotych na tamtejszym serwisie aukcyjnym. Przyjrzyjmy się samej monecie:
Violity, aukcja nr 112675310
Rewers oczywiście klasyczny z zarysowaniem. Za to awers to wielka ciekawostka. Legenda:
¨ SIG 3 : D : G∙[3]:REX P:M:D:L ¨
Nie widać co jest pomiędzy RE a MDL.
Czyli oprócz skróconej wersji z SIGIS do SIG mamy też dwukropki po bokach korony. Ciekawie wygląda też fragment otoku po lewej stronie od nominału, który wygląda jakby ktoś puncą chciał coś poprawić ale mu się nie udało. Nie widziałem jeszcze takiego "zawinięcia".
W każdym bądź razie ciekawe czy pojawią się następne egzemplarze, lub czy i kiedy ta moneta znów wypłynie.