środa, 27 maja 2020

Starsza literatura - przykłady

Naturalnie jak siedzi się w pewnym nominale to pomału trzeba liznąć trochę literatury. Czy to takiej, po którą warto udać się do największej biblioteki w województwie, czy takiej, którą można dostać w sieci. Szperając dotarłem do notatki w Przeglądzie Numizmatycznym, gdzie wspominane są "dziwne półtoraki". Jako pierwszy idzie na cel w sumie fantazyjna moneta opisana jako "nietypowy krzyż":
Jakość nie powala ale widać od razu inny styl, zwłaszcza na rewersie. Oczywiście w oczy faktycznie rzuca się inny krzyż ale też inny herb - jakby W ze strzałką w środku (jakby herb Chalecki), inna czcionka... Pisałem już o naśladownictwach więc pewnie nie zdziwi nikogo fakt, że i takowe znalazło się w katalogu Nieczytajły. 
Ta konkretnie moneta znalazła się tam pod numerem 1050 z szacunkową rzadkością R7. 

Kolejna moneta to "dziwna data 1-J":

Oczywiście nie żadne 1 - J tylko 2 - J i nie J tylko rocznik 1621 no bo jaki inny?

Krzyż jest charakterystyczny dla 1621 nie ma zresztą szukać jakiś dziwnych rozwiązań. O kuriozach związanych z datą w półtorakach też już wspominałem.

Na końcu mamy bardzo nieczytelne zdjęcie zaś moneta jest podpisana jako "1632":

Data faktycznie może "mylić". Choć oczywiście do trójki z daty w 1623 nijak się nie ma...

Pomijając inne fakty możemy sobie spojrzeć na tę monetę, by wiedzieć, że mincerz dwa razy nabił dwójkę:

Poprawianie dat nie jest żadną nowiną:

Dwie dwójki w dacie. Moneta (lub para stempli) znana z katalogu Ivanauskasa:


Oczywiście w pewnym sensie jestem jak ten pan maruda...

Ale nikt tu nie obiecywał dobrej zabawy czy uśmiechów :P 

Na deser jeszcze jedno - MENNICA BYDGOSKA Gumowskiego:

Z cyklu znajdź niepasujący element :) Oczywiście mowa o numerze 537a, gdzie mamy dziwny (a przynajmniej do tej pory niespotkany) zapis daty 1 - Z. Ponadto forma tarczy herbowej i przede wszystkim jabłko panowania i krzyż są też nietypowe. No i na końcu legenda RE POLO sugerująca albo mennicę z hakami (tychże brak) albo rzadkie odmiany np. 1622 RE POLO (oczywiście czysto teoretycznie). Najprawdopodobniej jest to naśladownictwo/dobrej klasy fałszerstwo, które wdarło się do spisu monet koronnych. Nie pierwszy raz zresztą. 

środa, 13 maja 2020

Najnudniejszy z nudniejszych

Zwycięzca w pojedynku na najnudniejszy rocznik w półtorakach? Wydaje się to jak nałożenie wyciętej z papieru korony na skronie drzemiącego przy biurku pracownika, który ma najnudniejszą robotę. Oczywiście nikt nie chciałby się z nim zamienić ale wszyscy mają radochę jak czasem utnie sobie komara.

Jednak spanie w pracy nie przysporzy nam sympatii szefa, który własnie miał z nami rozmawiać o obiecanej premii :) 
No ale wracając do półtoraków należy chyba też dodać: rok czy mennica? 

Może zrobimy mały plebiscyt? 

RUNDA I

1614 Bydgoszcz (B) - Na pierwszy ogień, co zrozumiałe idzie ten kandydat i z miejsca zostaje odrzucony. Chyba nie muszę pisać dlaczego. Mówiłem, że szybko pójdzie? ;)
O, kto ma takiego?
1614 Kraków (K) (ok, narazie na potrzeby wpisu załóżmy, że to mógł być Kraków) - mało odmian - Górecki notuje "aż" 7 ale za to jakie! Nieee odpada.
"Tylko" R7 i jeden znany egzemplarz. 


1615 B - Od-pa-da. Oczywiście pod ten punkt podchodzą również tzw. półtoraki pseudokrakowskie (znów ten sam wpis). 
A Snopek gdzie? 

1615 K - Jeszcze mniej odmian niż w 1614 ale i tak są one ciekawe np. błędy MONE NE, MONO NO czy awers z 1614 roku sprawia, że grupa ta opuszcza nas i nie przejdzie do drugiej rundy.
MONE NE, NENE, NENENE :)

1616 B - Still nope (tylko jeden z wielu przykładów). Next.
Czad.

1616 K - Patrz punkt 1615 K. Dalej.
GG umarło... ale żyje dalej!

1616 Ryga (R) - Choć sam ich nie zbieram notowane są jako półtoraki. Jednak wystarczy popatrzeć jakie zainteresowanie wzbudzają, więc te grosze półtoraki opuszczają listę kandydatów.
Fajne, rzadkie, ładne. 

1617 B - I tutaj można by się zastanowić. Niby niewiele tam się dzieje, są dwie (razy dwa) odmiany awersu - z PMD i PMDL w sumie zamiennie i to nie jest jakiś ewenement ale są też np. SIGI i (rzadsze) SIGIS, którego to  trafienie jest już sporym fartem. Dalej mamy też wersję bez otoczki wokół Sasa (rzadkie ale stare katalogi dają mu R4 co jest przerostem formy, ale sprzedawcy lubią to "przypominać", zupełnie nie wiem dlaczego :P). Jest odmiana bez L na końcu POL, no i mój niekwestionowany number one: 1611, czyli błędna data znana narazie w jednym egzemplarzu z 8 aukcji GNDM. Busted!
Oj, 1617 czy 1611 who cares... Otoczki w Sasie, też nie damy, a co!

1617 K - Akurat w mennicy z hakami w tym roku dzieje się najwięcej. Nie.
A tutaj proszę państwa moda na 1618. Można zejść ze sceny, ukłon! 
1617 R - Niby tylko dwie odmiany ale za to jakie! Rzadkość niczym Wilno 1620. Jeśli byłby to konkurs na najmniej liczne odmiany pewnie byłaby w czołówce. Ale nie jest. Następny.
Nie lubię gradingu ale tutaj muszę przyznać - ma to sens*!

1618 B - Jak tak dalej pójdzie to nikogo nie wytypujemy... Dalej.
Co tu się porobiło?

1618 K - No i mamy pierwszego kandydata. Na jego korzyść przemawia na dobrą sprawę nieznana proweniencja (już odsyłałem do tekstu, gdzie zastanawiałem się skąd te haki mogą pochodzić) oraz (względna) rzadkość. Nie na tyle jednak, żebym nie miał zapisanych ponad 30 zdjęć tej monety. Odmian nie ma, może warianty. Zapraszamy Pana do rundy numer dwa!
Jak już ją upolujemy to odhaczamy "Done". Można zając się czymś innym bo tu nic nas już nie spotka.
1619 B - W porównaniu do 1618 B wieje nudą ale ciekawych odmian jest trochę. Dostać POL albo SIGI czy PMD albo Ͷ w MONE NO nie jest wcale tak łatwo. A to nie wszystko... Dalej!
Ktoś chyba o czymś zapomniał .O czymś ważnym.

Wilno zawsze jest wisienką na torcie na aukcjach.
1620 B - Niby mało ale kilka odmian przyśpiesza bicie serca... Nie, dziękujemy ale nie.
Gniewomirze, udaj się za mną do karczmy i zacnego półtoraka wypij! Nie mogę kumie, muszę jeszcze nabić dwie litery... Uczyń skrót i omiń  drugie O, dyć w roku pańskim 1619 też go nie nabijałeś! Zaiste, dobrze prawisz! (1620, monetyrezowane) 
1620 W - Nieee też nie.
Pewnego rodzaju "kropka nad i" w kolekcji półtoraków.  
1620 R - Tylko 3 odmiany, warianty niby są. Rzadkość przesadzona i/lub pomylona według Kopickiego - te monety są dosyć popularne. Nie nominowałem Rygi 1617 choć tutaj ze względu na popularność - nie powiecie mi chyba, że zdobycie Rygi z 1620 jest bardzo trudne? - wystarczy chwilę poczekać i jest. Mamy drugiego kandydata do drugiej rundy!
Niby rzadkie (R5), niby ładne ale sam miałem już 3 sztuki a inne co chwilę wiszą na aukcjach. 
1621 B - 1611 z tego rocznika, czyli  rzekome R8, Ͷ w MONE NO, SIGI... inne odmiany. Nie przechodzi dalej. 
Tutaj komuś naprawdę się śpieszyło...
1622 B - Trochę tego jest, dominują popularesy ale i nawet te moga dostarczyć zabawy w wyszukiwaniu koron, jabłek/krzyży. A te rzadsze... RE POLO, RG POLO, PMD... dalej!
RE to przeżytek - pomyślał mincerz - teraz dołożę tym kolekcjonerom z XXI wieku! Macie RG!
1623 B - Bardzo zastanawiałem się nad tym rocznikiem. Ale jednak ostatnio wypłynął jednostronny 1623 z rewersem, plus mamy parę ciekawostek, np Sasa bez tarczy, żeby nie wspomnieć o mitycznym złotym półtoraku... ;) 
Destrukt... ale rzadki!
1624 B - I tutaj mamy kolejnego kandydata. Oprócz (nieraz dyskusyjnych) "bezdatowców" nie ma tu na dobrą sprawę nic ciekawego. Ok, ktoś powie - a przebitka 3/4? No na dobrą sprawę osobiście przypisałbym ją do rocznika 1623, gdzie pomylono się wybijając najpierw 4 z jabłka a potem poprawiono 3. Dlaczego nie odwrotnie? Bo 3 na monetach ładnie zachowanych jest głębsza, jakby mincerz mocniej walnął, żeby "zatrzeć" 4 ale ze względu na jej wielkość było to niemożliwe. 
Oczywiście 1624 z Półkozicem to rocznik 1625 - również przebitka ale proszę nie snuć tu fantazji...
Zresztą nawet jak na "rzadką" przebitkę 1623/4 występuje naprawdę często na aukcjach. 
Poza tym mamy tylko do wyboru tylko różne poprawki w stylu M/O i warianty napisowe... jedna korona, jeden typ awersu, jedno jabłko/korona... nudyyy
"Popularna rzadkość" chciałoby się rzec.
1625 B - W tym roczniku chyba pracownicy musieli dać sobie chwilkę luzu bo zaczynając od "kręcącej" się 5 w dacie po rzadsze odmiany z małymi koronami po mało popularne ale niemal równie rzadkie odmiany z Sasem (z Półkozicem to norma) i cyframi (16)25 - data oraz Z4 - jako nominał w jabłku. Przejrzyjcie swój rocznik i ile macie tego typu monet? Nie liczę na spory odzew ;)
Piątka, piątunia... Ups! Oj, może nikt nie zauważy...
1626 B - Dwie różne odmiany (czy może dwie różne mennice?) - Półkozic w ozdobnej tarczy i w okrągłej różnią się od siebie tak, że można się zastanawiać czy powstały w tym samym zakładzie. A wśród nich sporo ciekawostek. Dalej.
Ile razu widzieliście w ogłoszeniach: "1626 Bydgoszcz - Półkozic w okrągłej tarczy - błąd SIGI. Rzadki!!!11One" :D
Ja od Was odkupię te "normalne SIGISy" w każdej ilości za... powiedzmy 50 zł sztuka. W końcu to popularna odmiana nie? 
1627 B - Koniec pierwszej rundy, a 1627 oczywiście odpada. Dlaczego? Znowu 2 odmiany jak wyżej, lustrzane 7, SIGI (tym razem naprawdę bardzo rzadkie a nie wyssane z palca), przebitka 4/7... jest tego trochę.
Kopicki dał jej R4. Czyli tyle ile 1614 z orłami i 3 pod nimi. Ile macie orłów z 1614 a ile lustrzanych 7 w 1627? Tyle samo? ;)
RUNDA II
Zawsze lubiłem (wciąż!) pana Tadeusza. Przedstawiciel tzw. "normalnej" telewizji, która teraz ścisnęłaby się na jednym kanale (od 18 do 24).

Pierwsza runda była jednak długa ale za to finał będzie szybki.

* Kraków 1618 
* Ryga 1620 
* Bydgoszcz 1624

Spośród tych trzech nominowanych uważam, że najszybciej odpadnie Ryga 1620. 3 główne odmiany jednak stanowią pewne "zaplecze" a względna rzadkość i krótki epizod ich bicia sprawia, że są za ciekawe na "nudziarza nominału". 
Spory dylemat mam z dwoma pozostałymi kandydatami. O ile serce mówi "wywal 1618" to rozum jednak ma pewne obiekcje...
Po telefonie do przyjaciela... ekhm
"Kraków" jednak odpada. Raz - na dobrą sprawę nieznana mennica, ostatni rok bicia, nieznany mincerz posługujący się hakami plus (jednak) faktyczna trudność aby dorwać naprawdę ładny, równo wybity egzemplarz (Ryga była walcowana a tu bito ręcznie monety na niespecjalnie równo przygotowanych krążkach) sprawia, że nagrodę główną zgarnia... werble: Bydgoszcz 1624!
Fa-łaaaa-scynujące...
To tyle w dzisiejszym odcinku. Następnego takiego nie będzie. Chyba. Jest tam ktoś? .... No tak wszyscy posnęli, a niby zdalna praca, etc... 

niedziela, 10 maja 2020

Przegląd aukcyjny nr...2?

Wypadałoby numerować te przeglądy aukcyjne bo na pewno będzie ich sporo.
Wcześniej już pisałem o np. popularesie za 750 złotych czyli można powiedzieć, że to numer 2.

Wszyscy zainteresowani półtorakami i ich kupnem zapewne znają sprzedawcę z Ukrainy, który serwuje czasem spore rzadkości. Tak było i dziś ale cena końcowa monety - na dobra sprawę opisaną błędnie przez Kopickiego (a potem już poszło lawinowo) za odmianę - podniosła poprzeczkę i to grubo (znowu).

Ale od początku. Dlaczego to nie odmiana? Oto zdjęcie rzeczonej monety:
fot. IgorMDL

Chodzi oczywiście o datę - 162'4' oraz herb - Półkozic podskarbiego Hermolausa Ligęzy, który to pojawił się na półtorakach w 1625 roku. No ale na monecie jest 1624. Tutaj ewidentnie widać w dacie 4. Ale opierać werdykt na jednej monecie - w takim stanie - byłoby ignorancją. Poniżej mamy foto ładniejszego egzemplarza: 

Widzimy, że najpierw doszło do nabicia 4, po czym mincerz poprawił ją na 5, która z racji mniejszych rozmiarów "utonęła" w pierwszej cyfrze i przy egzemplarzach mocno obiegowych wytarła się. Daje to oczywiście efekt innej daty - ergo niezwykłej odmiany, której autorzy starszych katalogów tak chętnie dawali wysoki eRki. W tym przypadku oczywiście R8.
Wcześniej pisałem oczywiście o skalach rzadkości i tym, że dla półtoraków (i w sumie innych monet też) są one głupie... delikatnie mówiąc. Chodzi oczywiście o to, że aktualnie opisywana monetka znana jest już w przynajmniej OŚMIU egzemplarzach, a naiwnością byłoby sądzić, że jest ich tylko tyle. 
Co więcej nie jest to jeden stempel, tylko przynajmniej DWA:
fot. wmario
Żółtymi strzałkami pozaznaczałem co bardziej charakterystyczne elementy różniące poszczególne monety (czerwona jest autora zdjęcia - wmario). Zresztą moneta po lewej została sprzedana za kwotę o ponad połowę wyższą niż dzisiejszy bohater (dziś poszła za ponad 2100 zł), więc rekord żaden nie padł. 
Należy więc ona do tej samej "rodziny" co:
1623 z nabitą 4 oraz:
 1627 z nabitą 4.

O ile rocznik 1623 jest dosyć "pospolity" - R2 u Nieczytajły myślę, że może ciut zaniżone ale jest tego na tyle, że - z ręką na sercu - nie prowadzę statystyki dla tej monety :) 
1627 za to jest już  już rzadszy - R4 u Nieczytajły też wydaje mi się, że ciut może być za mało. Osobiście mam tylko 3 zdjęcia monet z ta poprawką. 

Skoro przy błedach/destruktach jesteśmy całkiem niedawno - również za słuszną kwotę - poszedł jednostronny 1623. Ale w tym wypadku wybity został rewers a nie jak zazwyczaj bywa - awers:

Ceny wydają mi się przesadzone. Jest to oczywiście moja subiektywna ocena, bo jak wiadomo ceny na rynku dyktują portfele kupujących, ale żeby nie być posądzonym o to, że rynek dyktuje ceny i inne takie farmazony ;)... dobra i tak nadal twierdzę, że opisy sprzedających nakręcają hype ale co ja tam wiem... :D Oczywiście wszystkie powyższe są rzadkimi/bardzo rzadkimi monetami ale nie dajmy się zwariować. Z doświadczenia wiem, że jak dziś coś sprzedaje się za 2500 zł to za jakiś czas uda się kupić to samo za 850 złotych. To tak na pocieszenie dla tych (w tym mnie), którzy próbowali dziś kupić tą rzadką monetę ze stopniem rzadkości R8 ;) 

P.S.
Wiecie, że na 99% rusza wznowienie druku katalogu półtoraków Adama Góreckiego? ;) 

niedziela, 3 maja 2020

Półtoraki i... miody półtoraki.

Przejrzałem moje ostatnie wpisy i oprócz - mam nadzieję - merytorycznej treści wyszło, że marudzę. Nie chcąc zamarudzić kolejnego wpisu prezentuję kolejny "typ" półtoraków, jaki lubię :)


Oczywiście produkt ten jako jeden z nielicznych miodów pitnych - półtoraków - jest dostępny dla przeciętnego Kowalskiego od ręki w supermarketach i w cenie oscylującej w okolicach 50 złotych, czyli tyle ile za ładną monetę np. z rocznika 1619.

Generalnie historia pieniądza - oczywiście długa - w porównaniu do napojów alkoholowych nie może nawet startować. Coraz to nowe doniesienia wskazują, że alkohol towarzyszy nam od wielu tysiącleci a niektóre doniesienia obliczają, że już niemal 10 000 lat temu raczyliśmy się sfermentowanymi płynnymi produktami, które wprawiały nas w dobry nastrój. Dla porównania najstarsze piramidy datuje się na niecałe 5 0000 lat. Najstarsze budowle megalityczne liczą sobie (oczywiście w przybliżeniu) 7 000 lat - mniej więcej tyle samo ile liczy sobie mezopotamskie miasto Ur. Alkohol znano już zanim wyspy Brytyjskie na dobre odłączyły się od kontynentu! Najstarsze miasto - Jerycho - datowane na ok. 11 000 lat czyli teoretycznie jest starsze od naszego płynnego wroga/przyjaciela (?). Znów najstarsza świątynia - Göbekli Tepe - posiadała "wanny" o pojemności 180 litrów maksymalnie. Ponoć na dnie zostały odkryte szczawiany, które powstają po zmieszaniu jęczmienia z wodą... Ale wśród natłoku informacji przebijają się też informacje o jeszcze starszym pochodzeniu napojów wyskokowych...

Pochodząca sprzed ponad 20 000 lat rzeźba Venus z Laussel trzyma.. róg unoszony do ust? ;)
Dobrze nie musimy się tu licytować co było pierwsze ale warto by się zastanowić dlaczego i jak?
Otóż według niektórych hipotez na początku były słowa "taki mamy klimat" i być może z tego powodu nasi futrzaści przodkowie zeszli ok 10 milionów lat temu z drzew na stały grunt. Stały, dopóki nie spróbowali fermentujących owoców. Wówczas do dzieła zabrały się enzymy, które do tej pory nie miały nic do roboty. Dehydrogenaza alkoholowa sprawiła, że po zjedzeniu kilku owoców, w których był nie tylko błonnik potrafili funkcjonować normalnie szybciej niż inne ssaki, które raczyły się tym samym "nektarem". Fakt ten sprawił, że możemy praktycznie bez niebezpiecznych efektów ubocznych "zatruć" się etanolem i po chwili "oszołomienia" iść prosto dalej. W późniejszych tysiącleciach obecność kilku procent alkoholu w piwie sprawiało, że np. unikaliśmy zatrucia zakażoną wodą.
Oczywiście spłycenie historii ludzkości i alkoholu wynika z tego, że nie mam zamiaru tworzyć tu monografii a m.in. zachęcić Was do sięgnięcia po książki*, które tę zależność opisują. W końcu jest okazja nieprawdaż?
Idąc dalej dochodzimy do miodu, który jest praktycznie jak alkohol związany z ludzkością od zarania dziejów. Zanim powstały fabryki czekolady ludzie nie mieli możliwości poznania słodkiego smaku poza miodem produkowanym przez dzikie pszczoły, co z dużą dozą ostrożności można umiejscowić ok. 8 000 lat temu na terenie Hiszpanii. Dziś jako producenta miodu najczęściej chyba kojarzymy Apis mellifica, jednak tych pracowitych stworzeń jest o wiele więcej. Mieszkając w miejscach, gdzie kontakt z przyrodą zazwyczaj ogranicza się do domowych pupili (oby), gołębi srających na zaparkowane samochody i ewentualnie nocnych spotkań z jeżami wędrującymi po osiedlach raczej nie mamy szans spotkać mnogiej ilości przedstawicieli gatunków pszczół:

Powyżej smuklik sześciopasy – Halictus sexcinctus, którego udało mi się "ustrzelić" w Ziołowym Zakątku
Miód - ciekawostka - został też najprawdopodobniej po raz pierwszy użyty jako bron biologiczna! Z relacji Ksenofonta dowiadujemy się, że na terenie aktualnej Gruzji greccy żołnierze plądrowali wioski w poszukiwaniu pożywienia. Tubylcy znając siłę swojego miodu zostawili go i ukryli się w lasach. Jednak to nie był zwykły miód, lecz specjalny - toksyczny miód produkowany przez pszczoły zbierające pyłek m.ni. z trujących odmian rododendronów. Aktualnie znany jest pod nazwą deli bal, miel fou czy też szalony miód. Po jego spożyciu żołnierze legli pokotem z objawami silnego zatrucia/odurzenia a miejscowym pozostało zdecydować co zrobić z obezwładnionym najeźdźcą.
Poza, oczywiście ekstremalnymi przypadkami miód stał się naszym sprzymierzeńcem a także przyjacielem. Aktualnie zmorą jest fałszowanie miodu. To jakby do piwa dolewać rozcieńczony spirytus z ekstraktem z chmielu. Najprościej chyba po kupnie obserwować miód. Jeśli jest "sztuczny" lub został poddany termicznej obróbce nie powinien zacząć krystalizować. Jeśli krystalizuje - wszystko powinno być w porządku.
Naturalnym etapem było "przekształcenie" go na produkt alkoholowy. Zwłaszcza w naszym klimacie, gdzie wino nie za bardzo miało jak rosnąć, za to nasze lasy były bogate w pszczelarskie "farmy". Ot, kraj mlekiem i miodem płynący.
Produkcja miodu pitnego polega na fermentacji brzeczki miodowej przy pomocy wspaniałych mikroorganizmów jakimi są drożdże. W tym celu przygotowujemy wspomnianą brzeczkę - czyli "ilość słodzika", jaką chcemy przefermentować. Oczywiście najlepsze są półtoraki (ha, w końcu najlepsze!) gdyż tu na jedną część miodu dajemy połowę wody, dalej są dwójniaki (miód : woda - 1:1), trójniaki (miód : woda - 1:2) i czwórniaki (miód : woda - 1:3). O ile w przypadku np. piwa jesteśmy trochę ograniczeni jeśli chodzi o słód pszeniczny, jęczmienny, żytni...typów miodu jest o wiele więcej.
Kolejne znane pewnie z literatury czy folkloru hasło to tzw. sycenie miodu. Co to jest? Otóż jest to gotowanie brzeczki (pi razy drzwi pół godziny) w celu zabicia drobnoustrojów, które mogłyby skierować fermentację w zła stronę. Ktoś powie - moment, ale miód ma właściwości konserwujące więc po co to? Owszem w półtorakach, czy dwójniakach zazwyczaj nic nie powinno się stać ale w takich czwórniakach już może nam wyrosnąć coś niepożądanego więc te miody się "syci".
W historii naszego kraju miód pitny odegrał niebagatelną rolę. Gościł na stołach królewskich, maganckich, szlacheckich... był naszym chlubnym towarem eksportowym.
Dziś stanowi niezwykle ciekawy - być może zbyt skromny - element naszej alkoholowej kultury, który w aktualnych mediach bardziej kojarzy się z wikingami i długimi rogami:

.
.
Zachęcam do sięgnięcia... po czarkę miodu też, ale przede wszystkim po książkę. Myślę, że jesli nie jest Wam obcy ten temat możecie zajrzeć np. do:

* Roślinny browar. Przepisy na fermentowane napoje bezalkoholowe oraz miody pitne, wina, piwa i inne fermentowane trunki z mocą. Pascal Baudar. 2019.
* Krotka historia pijaństwa Na rauszu przez wieki Jak dlaczego gdzie i kiedy człowiek popijał. Mark Forsyth. 2017.
* Grecki ogień, zatrute strzały, bomby skorpionów. Adrienne Mayor. 2006.

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...