Cóż. Nie jestem ostatnio zbyt aktywny ale tak to jest jak się ciągnie zbyt dużo srok za ogon.
Purystów językowych przepraszam za kaleczenie naszej mowy ale mam nadzieję, że zaraz zrozumiecie dlaczego umieściłem tak głupi tytuł.
Jakiś czas temu Skarbnica Narodowa - znana ze swoich produktów, które z numizmatyką za wiele wspólnego nie mają - wypuściła kolejny "produkt". Jest to półtorak z najpopularniejszych roczników 1622-1623, którego łatwiej zdobyć niż... właściwie chyba tylko boratynek bito więcej. No ale liczy się, że w końcu to oryginalna niemal 400-letnia moneta z epoki. Do tego mamy folder z informacjami a całość nie przyprawia o mdłości (jak to zazwyczaj było w wykonaniu SN). Małą relację na ten temat umieścił Adam na swoim fanpejdżu na fb.
Podsumowując za 32 złote dostajemy oryginalną monetę z "certyfikatem". Nawet niezły deal dla osób, które w ogóle nie siedzą w temacie. No ale zaczęło się. Janusze biznesu zwąchali interes życia. No bo jak to? Antyk (tak, tak, niemal 400 lat), srebro (uhu!!!) i w dodatku numizmat (oł jee) za 32 złote? Nie może być. Pewnie naczytali się w portalach typu Inwestuj_Januszu.pl, że można zbić majątek na monetach i mamy już pierwsze gratki:
Pięć tysięcy za półtoraka. Proszę Państwa, kto da więcej? Myślicie, że nikt? To się zdziwicie:
Tak. Dwadzieścia pięć tysięcy złotych za monetkę wartą (w SN) trzydzieści dwa złote. A realnie +/- 1/2 tej kwoty.
Ostatnio narzekałem na "rekinów biznesu" sprzedających 1626 z Półkozicem w okrągłej tarczy z "błedem" SIGI ale tu... Szczerze, skończyły mi się inwektywy. To znaczy mam ich sporo ale nie nadają się do publikowania tu (zachowuję je jak np. uderzę się młotkiem w palec etc.). Tak więc brak komentarza powinien być najlepszym podsumowaniem całej tej sytuacji.
A co się Pan dziwi, że 25.000 - przecież wyraźnie napisano DYSTRYKT MENNICZY.
OdpowiedzUsuńCodziennie dostaję po kilka wiadomości w wielomegabajtowymi załącznikami z prośbą o wycenę takich "dystryktów". Zawsze mam pod ręką kilka kubłów zimnej wody. Leję na łby i co...? Nico.
A tytuł czytałem ze trzy razy, zanim dotarło, o co chodzi.