czwartek, 30 stycznia 2020

Co z tą Litwą?

Był Bydgoszcz, był też rzekomy Kraków. O Rydze jeszcze na pewno będzie ale teraz spojrzymy na  Litwę a dokładniej na Wilno, gdzie przez dwa lata emitowano półtoraki.
Vilnius - Old town lithography (Vilius Petrauskas)

Jeśli zapytamy się kogokolwiek obeznanego dosyć dobrze z numizmatyką polską o półtoraki litewskie z czasów Zygmunta III Wazy to odpowie, że przede wszystkim są to monety rzadkie. I oczywiście będzie miał rację bo faktycznie na aukcjach pojawiają się nieczęsto a nowa odmiana, o ile już zostanie odnaleziona to już naprawdę coś. Jeśli połączymy to jeszcze z dobrym lub nawet bardzo dobrym stanem zachowania to naprawdę robi się niepospolita moneta. 
Ktoś inny jednak powie: no dobrze, ale np. w katalogu Adama Góreckiego odmian z 1619 roku wymienionych jest ponad 20! Tyle samo ile np. w Bydgoszczy roczniku 1616, ze zdobyciem którego nie ma większych problemów i który nie kosztuje tyle ile iPhone 7 czy 8.
No niby tak... ale lepiej zacząć od początku.

W okresie nas interesującym na Litwie podskarbim był Krzysztof Naruszewicz herbu Wadwicz, który zastąpił w 1618 Hieronima Wołłowicza herbu Bogoria i stanowisko to pełnił aż do śmierci. Mennicę wileńską zamknięto w 1627 roku ze względu na rozporządzenie królewskie odnośnie bicia tylko grubej monety: talarów i dukatów.
Mincmistrzem wówczas był Jan Trylner również w 1618 zastępując Hanusza Sztypla.
Półtoraki bite od 1614 roku w ogromnych (ale nie aż tak jak miało to dopiero nastąpić) ilościach sprawiły, że w 1615 zaprzestano w Wilnie bicia groszy z uwagi na nieopłacalność tego przedsięwzięcia. Poniższa tabela z Mennicy Wileńskiej w XVI i XVII wieku M. Gumowskiego pokazuje ilość srebra w poszczególnych nominałach i latach:

Półtoraki w latach 1619-1620 bito a właściwie tłoczono za pomocą pras walcowych:

Blacha przechodziła między dwoma stemplami w postaci walców:
A następnie wycinano krążki:
Kropki, krzyżyki czy inne znaki geometryczne na blasze pomiędzy monetami miały za zadanie ułatwić przesuwanie się blachy i zmniejszenie naprężeń. Tak powstałe monety na pewno mają jednakowy układ awers/rewers (jak we współczesnym polskim bilonie), z rzadka mógł się trafić odwrotnie wsadzony walec, co spowodowało powstanie układu jak w amerykańskich monetach. Na poniższym przykładzie, dzięki uszkodzeniom monety widać to bardzo dobrze:

JAK Z RZADKOŚCIĄ?

Poniżej fragment katalogu hrabiego Czapskiego, gdzie widać, że przynajmniej dwie sztuki były w jego posiadaniu:


Co ciekawe ich stopień rzadkości oszacowany został na R3. To już nawet kilka tysięcy zachowanych monet, czyli sporo.
Tyszkiewicz wyceniał półtoraki z 1619 na 15 marek a z 1620 na 75 ze znakiem zapytania (czyli, że półtoraka litewskiego z 1620 roku nie spotkał w handlu). Dla uzmysłowienia tej wyceny dodam, że np. talary z lat 1627-1631 wyceniał na 6 marek. Poniżej odmiana z Wadwiczem na końcu napisu otokowego (nr 107) i w tarczy pod herbami Polski i Litwy (nr 108):
Niezatwierdzone Makiety Tablic [Skorowidz monet litewskich, Tyszkiewicz 1875] Beyer, ex Bartynowski

Idąc dalej mamy np. katalog Kamińskiego i Kurpiewskiego z 1990 roku - tam dla rocznika 1619 mamy przedział R4-R5, zaś dla 1620 - R8.
5 lat później Kopicki w Ilustrowanym skorowidzu pieniędzy polskich... daje rocznikom 1619 R6-R8 a 1620 - R8, co powtarza w 2007 roku w Monetach Zygmunta III Wazy.
Kopicki "Monety Zygmunta III Wazy"

Do tego znaku zapytania nawiążę jeszcze później.

Czyli z wiekiem półtorakom eR-ek przybyło. Czy od czasów hrabiego Czapskiego stały się rzadsze? Niekoniecznie, zależny jak na to spojrzymy. Na pewno część monet w okresie 100-150 lat od czasów Tyszkiewicza czy hrabiego Czapskiego mogło ulec zniszczeniu/zagubieniu podczas kolejnych wojen etc. Z drugiej strony poszukiwania nigdy nie były łatwiejsze (pomijając oczywiście aspekty prawne), dzięki wykrywaczom metali. Czyli można z dużą dozą ostrożności powiedzieć, że mamy remis.

Porzuciwszy akademickie rozważania, dochodzimy do punktu wyjścia i stwierdzamy, że jest to moneta rzadka. Co mogło być przyczyną wytrzebienia tak licznych emisji? Raczej wątpliwe, żeby z "jednego walca" wychodziło tylko kilkaset monet. Żywotność prasy można powiedzieć była wyższa niż w przypadku stempli używanych do bicia przy użyciu młota. Dlaczego więc pomimo sporej ilości odmian (dla porównania w półtorakach produkowanych też techniką walcową w Rydze z 1620 oprócz trzech odmian z herbami różnice w napisach to tylko jedna litera i ew. kropki!), teoretycznie dużej wydajności (szacunki wydajności mówią o nawet 10000 monetach z jednego stempla) te monety są tak rzadkie?

Autor jednego z katalogów wysunął hipotezę, że monety te służyły m.in. do opłacenie wojsk np. podczas kampanii inflandzkich, lecz jak sam wspomniał - gdzieś ten pieniądz powinien "wypłynąć"...

Druga opcja jest bardziej prawdopodobna. I miałoby to w sumie sens, bo jak nie wiadomo  o co chodzi to zazwyczaj chodzi właśnie o pieniądze. Trzymając się danych w 1619 ordynacja mennicza zmniejszała próbę półtoraków z 0,469 do 0,406.  Do tego doszła zmiana ilości monet, które "wychodziły" z 1 grzywny. Wcześniej było to 128 monet (+/- 1,56 g) a po 164 sztuki (waga zmniejszona do +/- 1,23 g). W skrócie i po obliczeniach wynika to, że w jednym półtoraku z 1618 roku było 0,72 grama czystego srebra a w 1619 już tylko 0,49 grama. Zakładając, że w 1619 roku mennica wileńska biła półtoraki według starej ordynacji...
Samych odmian napisowych mamy ponad 20, dochodzą warianty kropkowe etc... wyjdzie na to, że 20 możemy spokojnie pomnożyć. Przez ile? To już trudniej stwierdzić. Ilu odmian/wariantów stempli nie znamy bo przepadły w mrokach 400-letniej historii? Teraz wydajność. Wspomniałem, że żywotność stempli walcowych była większa i (ponoć) sięgała >10000 monet. Dla spokoju ducha pomnóżmy to przez, niech nawet będzie 7000-8000 monet z jednego stempla (wiadomo różne przypadki chodzą, mogło się coś zniszczyć etc., zresztą zaraz napiszę o co mi chodzi), robi nam się liczba 5-6-cyfrowa. Setki tysięcy, jeśli nie miliony półtoraków, gdzie każdy posiada w sobie więcej srebra niż jest realnie warty jako nominał. Dziesiątki tysięcy ton czystego srebra, które Rzeczpospolita miałaby puścić w obieg aby zostały wyłapane i przetopione? Część monet, która poszła w obieg mogła zostać ściągnięta z powrotem do mennicy i stamtąd powędrowała prościutko do tygla (prawdopodobnie w Bydgoszczy), reszta poszła w obieg i tam już została (też wyłapana i przetopiona). Stąd można założyć, większa liczba rocznika 1619, który nie udało się całkiem pozbierać w porównaniu do roku 1620, gdzie emisja ledwo ujrzała światło dzienne.
Właśnie, rocznik 1620 który jest owiany nimbem R8 czy też niekiedy R*. Nie miał go m.in. Czapski, Tyszkiewicz wycenił do na 75 marek ze znakiem zapytania. A tu okazuje się, że ten rocznik znany jest w (przynajmniej mi) 13 egzemplarzach... Trzynaście monet to nie tak znowu mało, żeby dawać mu R8.
Ostatnia sprawa, o której można wspomnieć - bo mogła ale też nie musiała - mieć wpływ na liczebność tych monet to blacha. Bicie drobnych monet w mennicy wileńskiej jakoś ciężko szło. Wystarczy spojrzeć np. na grosze z ostatnich lat bicia (w sensie - przed półtorakami w 1615):

Wady blachy są tutaj charakterystyczne, zaś w półtorakach ciężko znaleźć jeden egzemplarz, który byłby wolny od poniższych wad:

Oczywiście specyfika monet z walca sprawia, że czasem są delikatne defekty ale czy półtoraki ryskie takowe mają? Niezmiernie rzadko. Półtoraki emitowane w Rydze w 1620 to jedne najpiękniej wykonanych i zachowanych monet - właśnie dlatego, że były "z walca". Natomiast wśród półtoraków wileńskich możliwe, że zła technika ich produkcji była winna tym defektom...
Blacha w tle nawet w menniczych egzemplarzach często jest pofalowana, niekiedy nawet wierzchnia warstwa się łuszczy, wykrusza... etc. Czy możliwe, ze zastosowano nieprawidłowy nacisk (zbyt duży?) na blachę? Jak to wpłynęło na żywotność stempli, ergo - wydajność?
Ciekawe czy zdarzały się przypadki, że po wyprodukowaniu XXX sztuk monet później cała partia szła do pieca, bo wyszła kasza, z której ledwo co szło odczytać. Czy i ew. jaki % nakładu mógł w ten sposób być przetopiony?

Dalej...
Żeby się nie pogubić to zrobimy podział głównych odmian rocznika 1619 i 1620 a następnie zajmiemy się odmianami-widmo jak i takimi, które być może pojawić się powinny.

ODMIANY PÓŁTORAKÓW WILEŃSKICH Z 1619

* Wadwicz na końcu napisu otokowego (tarcza herbowa ozdobna)
Najpopularniejsza wersja z 13 odmianami napisowymi. Powyższa monetka pomimo przynależności do tej "popularnej" kategorii wcale nie jest pospolita. Po pierwsze pięknie wybita/wytłoczona a po drugie mamy dwa smaczki. Na awersie pod literami SIG III można dopatrzeć się wcześniej napuncowanego 'MON'. Druga pomyłka to RX zamiast REG. Była zresztą omawiana wcześniej w błędach vol 1.
Jeżeli brać pod uwagę tylko herb na końcu napisu - to ta odmiana z R6 dawno już się pożegnała. Zakładając, że moje archiwum (ok. 40 monet) to tylko część zachowanych monet a reszta rozproszona jest w muzeach czy prywatnych kolekcjach to ilość można pomnożyć x2 lub 3. Wówczas powstaje nam niemal 3-cyfrowa liczba egzemplarzy i sprawia to, że odmiana ta oscyluje między R5 a R4.

* Wadwicz na dole napisu otokowego bez tarczy (tarcza herbowa ozdobna)

Wydaje mi się, że to najrzadsza z omawianych trzech odmian. Liczba zdjęć w moim archiwum nie przekracza 12 sztuk aczkolwiek Górecki w swoim katalogu wymienia 6 odmian napisowych. Biorąc pod uwagę, że nie mam zarchiwizowanych wszystkich zdjęć (muzea/prywatne kolekcje etc.) to R6 może nam się zamienić w R5.

Wadwicz na dole napisu otokowego w tarczy (tarcza herbowa bez ozdób)

Ostatnia (?) odmiana różniąca się tylko literką A na rewersie: NOV / NOVA. NOVA według moich obserwacji jest rzadsza - ok. 25% tej odmiany. Archiwum liczy ok. 20 monet co również sprawia, że R6 dla nich jest już problematyczne i bardziej realny stopień to R5.
Proszę spojrzeć na awers. Inny typ korony i całej tarczy herbowej (bez ozdobników), który w takiej samej formie występuje w 1620.

ODMIANY PÓŁTORAKÓW WILEŃSKICH Z 1620

* Wadwicz w tarczy na REWERSIE


Niesklasyfikowana u Kopickiego odmiana, gdzie herb zamiast na awersie znajduje się pod jabłkiem królewskim na rewersie. Dla innych półtoraków to standard, tutaj mamy (przynajmniej narazie) 2 sztuki. Czyli R8 jest.

* Wadwicz bez tarczy (na awersie) na dole - wersja z perełkową obwódką

Powyżej zdjęcie jednego z najpiękniejszych półtoraków wileńskich i to jeszcze z 1620 roku. Cudo. Kłopot (tak to nazwijmy) w tym, że monet takich w archiwum mam już 6 zdjęć. SZEŚĆ. Jak na R8 to chyba sporo? ;)

* Wadwicz bez tarczy (na awersie) na dole - wersja bez obwódki

Właściwie niemal to samo co powyżej ale w tym przypadku nie mamy na awersie perełkowej obwódki. Jest jakaś rachityczna ciągła ale w innych monetach np. niemal wcale jej nie widać więc zostaje 'bez'. Co do innych monet - 5 sztuk.

Kupno Wilna z 1620 roku to już nie lada wyczyn jeśli chodzi o finanse. O ile 1619 uda się dostać w kwocie 3-cyfrowej, to dla późniejszego rocznika bez odłożonej jednej średniej krajowej lepiej nie podchodzić. Stąd też zapewne pomysł na falsa na szkodę kolekcjonerów, o którym już pisałem:


MITYCZNE ODMIANY

1.
Na pierwszy rzut idzie znak zapytania przy pozycji 1224 w "nowym" Kopickim.
Interesuje nas tylko awers, bo tylko ta strona monety pozwala na jakieś podziały, czy to z uwagi na herb Wadwicz czy tarczę herbową. Jak już wiadomo tarcze herbowe występują w dwóch wariantach:
- ozdobne - po obu stronach u góry znajdują się "kule", zaś po bokach ozdobne, łukowate "gałązki": odmiany z herbem Wadwicz na końcu napisu otokowego i u dołu bez tarczy
- zwykłe - brak ozdób, lecz na dole znajduje się mała tarcza w środku której jest herb Wadwicz

Omawiana odmiana-widmo to w założeniu hybryda dwóch typów awersu. Dlaczego uważam, że nie ma tej odmiany? Bo powinna do tej pory się pokazać. Skoro natłukło się aż 12 monet z 1620, która każda jest przynajmniej R8 to jakieś R6 powinno być znane przynajmniej w kilku egzemplarzach. A nie ma żadnego. Uważam, że pan Kopicki po prostu pracując nad tymi monetami po prostu się pomylił i uznał np. to za odmianę ze zwykłą tarczą i Wadwiczem pod nią już bez tarczy:

Na dobrą sprawę Wadwicza nie widać tam wcale. Tarczy wokół niego również trzeba się domyślać. Stąd mogła wziąć się pomyłka.

2.
Teraz złapiemy się za coś aktualniejszego.
Adam Górecki na stronie 92 przedstawia coś takiego:

Mamy znak zapytania, więc przynajmniej autor nie daje tego za pewniaka. Powyższa moneta została sprzedana na 3 stacjonarnej aukcji WCN w 1992 roku za... 76 złotych :) Wtedy to były ceny nie? Dukat za 1200, talar za 300, szóstak malborski z 1601 za 170 złotych :)
No ale wróćmy do opisu: "nie notowana odmiana bez herbu Wadwicz".
Według mnie WCN po prostu nie dopatrzyło się na dole dwóch ryb:

PÓŁTORAKOWE ZAGADKI

Na sam koniec coś ekstra. Czyli moneta, która być może powinna znaleźć się w katalogach, bardziej jako wariant z Wadwiczem na końcu napisu otokowego ale ustawionym PIONOWO. O ile WDA w opisach swoich aukcji czasami odpływa zupełnie jak Keith Richards po koncertach to tutaj wyjątkowo mogą mieć rację:

Pod tarczą są jakieś ślady ale stan monety uniemożliwia jednoznaczną ich analizę. Za to po PMDL są jakby... Ryby ale ustawione pionowo! Mieliśmy zagadkę z hakami, teraz mamy zagadkę z rybami :)

Ostatnia ciekawostka, to interesujący "półtorak portretowy":

Moneta ukazała się w katalogu Adama Góreckiego, zdjęcia jej zostały udotępnione przez Eugenijusa Ivanauskasa.
Wspominałem, że w 1615 roku zaprzestano bicia groszy a wznowiono je tylko na 3 lata w 1625 roku. Z kolei trojaki zaprzestano bić w 1608.
Aż prosi się o porównanie:
Wadwicz pionowo. Jest. Literki MON, które przebijają się pod SIG są? Są.
Tylko, że pozostałe "fakty" a przynajmniej założenia nie pasują totalnie. Ktoś czekał ponad 5 lat by użyć portretu króla z groszy bitych od 1625? Po co?
Nie znamy średnicy (choć zdjęcia sugerują 19-20 mm) próby, wagi. Litery w słowach MONETA (3) NO wyglądają nienaturalnie grubo...
Cóż, narazie pozostaje to do wyjaśnienia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...