sobota, 28 marca 2020

Waga ciężka, waga lekka i piedforty (?!)

Witam 

Ostatnio w liście dostałem bydgoskiego półtoraka z 1614, którego waga wynosiła 1,8 grama. Sporo jak na ten nominał, gdyż raczej kojarzy się z monetami małymi - średnica jak u 50-groszówki - i cienkimi. Zresztą będąc małym berbeciem jeszcze, wygrzebałem z puszki po kawie na targu staroci półtoraka elbląskiego z 1633 i namówiłem rodziców żeby mi go kupili. Byłem zdziwiony, że ta moneta jest tak cienka i się nie łamie. Wówczas jeszcze obracało się papierkami i monetami z orzełkiem bez korony więc w porównaniu do Nowotki czy wieżowców z kłosami to było chucherko. Nawet mniejsze 1-groszówki z aluminium były grubsze. Jego waga to 0,9 grama co aktualnie nie jest wcale rekordem, zdarzają się monetki ważące zaledwie 0,7...

Dlaczego tak jest? Wspominałem o tym na samym dawno temu ale nie zawadzi przypomnieć. Półtoraki bito al marco, czyli konkretną ilość monet bito ze ściśle określonej wagi kruszcu. Poszczególne monety w takiej emisji mogły się różnic masą, więc i ilością zawartego w nich szlachetnego metalu, co było wykorzystywane przez spekulantów. 

Również słownik TPZN wspomina nam o piedforcie:
Piefort, Piedfort: [fr. pied-fort ‘mocna stopa’], moneta wybita na grubym krążku, o wielokrotnej (n.p. wielokrotności talarów bite stemplem talarowym na krążkach o średnicy talara)  lub nieregularnej masie. Pieforty były bite od schyłku XIII w. w Anglii i od XIV w. we Francji, później też w innych krajach europejskich. Były wręczane jako dary przez władców. Dziś spotykany w okolicznościowych emisjach n.p. brytyjskich.

Tak to powinno wyglądać w teorii:
https://twitter.com/Chard1964Ltd/status/879264338963566592/photo/3

Znamy oczywiście przykłady piedfortów talarów, dukatów bitych za panowania Zygmunta III Wazy, nie jest to żadna tajemnica. Ale czy występują piedforty półtoraków? Znów pojawia nam się pytanie kto - w epoce - chciałby otrzymać od przełożonego/władcy nagrodę w postaci piedforta monety, za którą można było kupić +/- litr piwa? 

W każdym bądź razie w "Ilustrowanym skorowidzu.." z 1995 Edmund Kopicki podaje:

Po pierwsze - waga 2,05 grama stanowi raptem 130% standardowej, ustanowionej przez ordynację wagi półtoraka z tego okresu. Dla przypomnienia - 1,57 grama. Nie jest to wielokrotność - ale trzymając się definicji - nieregularna masa . Tylko, że ta nieregularność spowodowana była techniką bicia.
Po drugie - skąd pochodzi źródło wiedzy pana Kopickiego? Niedawno natknąłem się na katalog aukcyjny Chomińskiego z 1932 roku i tam pod numerem 235 został odnotowany piedfort półtoraka:
https://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglit/hamburger1932_05_09/0001/image
Mamy - o dziwo - też jego zdjęcie, tu w maksymalnym powiększeniu:
https://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglit/hamburger1932_05_09/0001/image
Zwykły rocznik 1617 z hakami. Ładny ale bez jakiś rewelacji. Cóż. Możliwe, że nadinterpretacja twórców katalogu spowodowała powstanie nowej "odmiany". Wspomniany na początku półtorak nie należy do najcięższych, które posiadam. Z wagą 1,8 grama mam już ok 3 czy 4 monety, za to najcięższy jest... też rocznik 1617 z hakami. Niestety do 2,05 brakuje mu niecałe 0,2 grama:
Brzydki ale to mój pierwszy 1617 z hakami. No i najcięższy :)

Dla porównania niecałe 10 lat później:

Zresztą zapytani numizmatycy podzielili się informacjami, że ich MAXy wagowe to 2,0 grama dla 1616 z hakami oraz 2,06 grama dla półtoraka bydgoskiego. Więc mamy następcę :D 

Kolejna ciekawostka to 'piedfort' z 10 aukcji GNDM:

Pozwolę sobie tutaj zacytować opis z aukcji - link powyżej:

Intrygująca i wywołująca wiele pytań pozycja.
Naszym zdaniem jest to dawne fałszerstwo mające na celu stworzenie piedforda (wielokrotności wagi) półtoraka. Awers i rewers zostały tu stworzone osobno, umiejętnie połączone, a na obrzeżu dołożono ząbkowanie.
Wykonane w miedzi, z bardzo delikatną, cienką warstwą srebrzenia. Srebrzenie miejscami jest już pościerane, a w dużej części spatynowane, więc na pierwszy rzut oka zlewa się w jednolitą barwę, a wyraźnie rysuje dopiero w świetle bocznym.
Ze względu na srebrzenie trudna jest tu do jednoznacznego określenia technika wykonania awersu i rewersu. Pomimo iż moneta posiada dźwięk, uważamy, że jest to najprawdopodobniej wykonanie galwaniczne. Ostrość detali, w tym miejscami ostrość krawędzi na styku reliefu z tłem nie przekonuje do metody odlewu, chyba, że jest to jego mistrzowskie wykonanie.
Ogólnie znane są na rynku odbitki z oryginalnych stempli różnych nominałów monet Augusta II i III, wykonane w miedzianej blasze. Nie wykluczone, acz mało prawdopodobne, jest więc to, że mamy tu do czynienia właśnie z takimi odbitkami. Dwiema połączonymi z sobą odbitkami (awersu i rewersu) - połączonymi, celem oferowania ich jako unikalnej odbitki wielokrotnej wagi.
Wykonanie stare, najprawdopodobniej jeszcze XIX-wieczne.
Podsumowując, naszym zdaniem "piedford" ten wykonany został przez fałszerzy na szkodę rynku kolekcjonerskiego. Wykonany na tyle dobrze, że w przeszłości doświadczeni numizmatycy uznali go za unikalny okaz z epoki.
Jest to najprawdopodobniej właśnie ten egzemplarz ze zbioru Stanisława  Niewiteckiego, na podstawie którego odnotowano w katalogu Kopickiego istnienia w jednym egzemplarzu piedforda półtoraka (pozycja 2091 R*). 
Bardzo ciekawa pozycja.
Miedź srebrzona, średnica 18.5 mm, grubość 2 mm, waga 3.87 g
A Wasze półtoraki ile ważą?

wtorek, 24 marca 2020

Tarcze, herby.. lub ich braki oraz słów kilka o stanach

Ostatnia aukcja Antykwariat Dawid Janas nie była wyjątkowa jeśli chodzi o liczebność półtoraków ale jeśli weźmiemy pod uwagę obecność rzadkich pozycji to można stwierdzić, że się udało. Na 10 wystawionych 3 z nich były bardzo ciekawe. Ja skupię się na jednej - tej 'najważniejszej' - a mianowicie na półtoraku z 1616 z okrągła tarczą:

Bądźmy szczerzy - powyższa moneta jest w okropnym stanie zachowania. Uszkodzenia krążka, nalot/brud, przetarcia uniemożliwiające w pełni odczytanie legendy. Na szczęście to co najistotniejsze widać w pełni. Na aukcji została opisana jako stan 3/3- ale ja mam co do tego zastrzeżenia. Nie od dziś wiadomo, że sprzedający wprowadzają swoje "klasyfikacje" co do stanu zachowania monet. Nie mówię tu konkretnie o ADJ tylko ogólnie. Nawet jak coś jest ogradowane - mówię tu o poważniejszych firmach amerykańskich, nie o naszych rodzimych "kogucikach"... - to sprzedający nieraz potrafią dodać swoje trzy grosze w stylu: "według nas nota zaniżona" etc. Stan menniczy wśród półtoraków jest na allegro normą. Aż dziw, że komuś chciało się pakować te monety do skrzyń, żeby po ~400 latach jego praprapraprapra(...)wnuki mogli te mennicze stany wystawiać na allegro ;)
Potem mamy bardzo ogólny stan II, który w sumie rzadko występuje... bo w znacznej większości monety są mennicze...
Na końcu mamy stan III, pod który podchodzi wszystko co nie jest mennicze i (rzadko) w stanie II.
Posiłkując się informacją na stronie NBP mamy poniżej zacytowaną definicję od stanu I do VII. Jaki stan według Was powinna mieć powyższa moneta? 

Polska skala zachowania monet została scharakteryzowana przez Edmunda Kopickiego w „Katalogu podstawowych typów monet i banknotów Polski oraz ziem historycznie z Polską związanych", tom IX, część 4, Warszawa 1989, s. 377-378. Nawiązuje ona do skali amerykańskiej. Jest nadal aktualna, jednak wymagała niewielkich korekt. Wykorzystane zostały także propozycje Jerzego Chałupskiego.
stan I - STAN MENNICZY (SM) – stan menniczy dotyczy monet, które nigdy nie były używane jako środek płatniczy i nie noszą żadnych śladów użytkowania. Nie mają żadnych defektów, zarysowań i śladów czyszczenia.
stan II – ZNAKOMITY (ZN) - dotyczy monet z nieznacznymi uszkodzeniami powstałymi w mennicy w trakcie produkcji lub w czasie transportu, mogą to być także monety przeznaczone do obiegu, lecz wycofane z niego przed pojawieniem się charakterystycznych wytarć lub zarysowań. Powinien być widoczny połysk stempla.
stan III - BARDZO PIĘKNY (BP) - dotyczy monet z nieznacznymi śladami zużycia w obiegu, lekkimi wytarciami wyższych partii reliefu, drobnymi rysami, małymi skaleczeniami brzegu monety.
stan IV - PIĘKNY (P) - dotyczy monet z dość znacznymi śladami zużycia, które nie mają jednak wpływu na czytelność konturów rysunku. Legendy powinny być w pełni czytelne.
stan V - BARDZO DOBRY (BD) - dotyczy monet z bardzo znacznym zużyciem. Pojedyncze litery legendy i niektóre detale rysunku nieczytelne. Nadal można określić monetę, jednak niektórych danych nie można już odczytać. Data może już nie być czytelna, bądź jej część. Znak mennicy może nie być już rozpoznawalny.
stan VI - DOBRY (DB) - dotyczy monet, na których znaczna część rysunku i legendy jest nieczytelna, nie można odczytać legendy (poza jej zarysem); Można określić monetę na podstawie doświadczenia i porównywania z literaturą przedmiotu, także wagi, średnicy, metalu oraz kontekstu znaleziska (w przypadku znalezisk archeologicznych).
stan VII - ZŁY – (Z) - dotyczy monet, których stan uniemożliwia ich jednoznaczną identyfikację.
Zaprezentowana skala jest uniwersalna i dotyczy monet od starożytności do współczesności.
No ale zostawmy to już... Jak to się mówi - widziały gały co brały i tego się trzymajmy. Pomimo kiepskiego stanu zachowania moneta poszła za przyzwoitą kwotę, ponieważ jest bardzo rzadka. Chodzi jak już wspomniałem o okrągłą tarczę na rewersie, w której umieszczony jest herb Awdaniec podskarbiego Stanisława Warszyckiego. Oczywiście R8 wg Kopickiego jest już nieaktualne. W handlu stwierdzono już większą liczbę tych monet niż szacowane 2-3. Co ciekawe rewers znany jest z kilku stempli, więc nie była to jednorazowa "wpadka" podobnie jak w opisywanym roczniku "1611".
Zamiast jednak gadać postanowiłem zrobić zbiorcze zestawienie wszystkich trzech tarcz występujących na półtorakach a mianowicie: herb wielkiego podskarbiego, herb Wazów oraz nominał na awersie (zazwyczaj) dla wszystkich mennic. 

Zdaję sobie sprawę, że w niektórych przypadkach będzie to dosyć nieczytelne z uwagi na rozmiar obrazka ale można np. poradzić sobie otwierając go w nowym oknie. Za namową pewnego półtorakowego influencera ;Wilno i Rygę zamiast po bokach przerzuciłem na dół.

Przypomnienie, do kogo należały poszczególne herby z mojego wpisu publikowanego jeszcze na Monety Wazów:

Herby na rewersie pod jabłkiem (lub na awersie w przypadku półtoraków litewskich) należały do podskarbich: Awdaniec/Abdank– Stanisława Warszyckiego, lata 1614-1616 (A), Sas – Mikołaja Daniłowicza, lata 1616-1625 (B), Półkozic – Hermolausa Ligęzy, lata 1625-1627 (C), Wadwicz - Krzysztofa Naruszewicza, lata 1619-1620 (D).
Ponadto na półtorakach krakowskich z lat 1614-1618 na rewersie na końcu napisu umiejscowiony był znak nieznanego mincerza – potrójne haki (E). Na ryskich półtorakach z roku 1620 umieszczony był uproszczony herb Rygi – klucze (F) oraz niekiedy liszka - znak mincmistrza Ottona von Meppen (G).

Jest to - mam nadzieję - najbardziej kompletne zestawienie tarcz/herbów półtoraków Zygmunta III Wazy. Ma się rozumieć brałem tam pod uwagę czasami typ herbu  lub nawet jego braku (np. kropka w 1615) ale czasem trudno obrać "twardą" klasyfikację. Niektóre herby natomiast wystepują 2-krotnie jak w Rydze i Wilnie ale za to w innych miejscach... To jest moje, trochę subiektywne zestawienie :)
Jako ciekawostkę podam Wam jako przykład dwie monety Jana Kazimierza, które wybijają się poza powyższy schemat tym, że na awersie ani herb Wazów ani nominał 3 nie posiada tarczy:


Pozdrawiam

środa, 18 marca 2020

Półtoraki z orłami

Piątek 13 w tym miesiącu sprawił, że przez przypadek skasowałem cały tekst o półtorakach z orłem. 

Nie wiem jak to zrobiłem ale sytuacja taka miała miejsce już drugi raz, więc od tej pory chyba zmienię formę w jaki będę prowadził "wpisy robocze". Ale to już mój problem. Na szczęście obrazki przetrwały bo i tak robiąc je zapisywałem w postaci .jpg na dysku.
Tak więc odtwarzamy...

Półtoraki z jednym dużym orłem na awersie z tarczą z herbem Wazów na piersi stanowią pewien ciekawy zwrot w historii tego nominału. Zwrot, który odbył się zaraz na początku ich emisji w 1614 roku. I to, myślę, należny dodać, że najprawdopodobniej w pierwszych miesiącach ich bicia. Wbrew dosyć obiegowej opinii, która jest błędnie powielana w niektórych źródłach, że "w pierwszym roku bito półtoraki z orłem a w następnych latach już z 5-polową tarczą na awersie" wiadomo, że w 1614 bito zarówno takie półtoraki jak poniżej jak i 'zwykłe' z 5-polową tarczą.

Piękny, jeśli nie najpiękniejszy półtorak z orłem i Z4 pod nim jakiego widziałem. Biłem się o niego na 69 aukcji WCN ale poległem. Z drugiej strony cena końcowa powyżej 3000 złotych mówi jak zdeterminowany był nabywca. Oprócz stanu zachowania jest to b. rzadka odmiana z POLO na awersie - brak odniesień do tytułu Wielkiego Księcia Litwy (...MDL). Takich monet nie ma za dużo. Wracając do tematu po raczej krótkim epizodzie wytwarzania w dwóch mennicach półtoraków z orłem na awersie zaczęto masową produkcję znanego nam z setek tysięcy przewijających się na allegro, olx, numimarkecie, etc. typów z 5-polową tarczą na awersie zamiast orła:

Dlaczego? Oczywiście nie mamy żadnej oficjalnej informacji dlaczego. Pozostają tylko domysły.
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to możliwy błąd w jaki mogła być wprowadzona ludność. Grosze z tego okresu zarówno stylistycznie jak i wielkością były bardzo zbliżone do półtoraków:
Po lewej krakowski grosz z 1614, po prawej bydgoski półtorak z tego samego roku.
Oczywiście druga strona monety była diametralnie inna ale przyznacie, że mając garść monet te dwie byłby do siebie bardzo podobne? A mowa tutaj o różnych nominałach.
Wprowadzenie 5-polowej tarczy na pewno upodobniło półtoraki do groszy brandenburskich, które kursowały na naszej zachodniej granicy. W końcu docelowo półtoraki miały zaspokoić popyt na pośrednią monetę między groszem a trojakiem w tamtych rejonach. Na Śląsku miała to być 3-krucierzówka ale jak wiemy nie zdała ona egzaminu. 

JAJKO CZY KURA?
Oczywiście tworząc ten nagłówek nie miałem na celu zdeprecjonowania naszego godła państwowego. Już i tak na fejsbuku mój blog ma bana bo ktoś go podkablował jako "obraźliwy" :D Domyślam się jaki typ człowieka to był i w jakim celu ale szczerze powiedziawszy wisi mi to. 
No ale ad rem... 
Jak zwykle to znów kwestia domysłów. Logicznie - wydawałoby się - pierwsze były półtoraki z Z4 jako nominał pod orłem. 
Czy tak było naprawdę? A może orły z Z4 były później?

* Po pierwsze jest ich mniej - wbrew temu co mówi katalog Kopickiego. W moim archiwum orłów z Z4 jest ok. 25 sztuk. Orłów z 3 w tarczy mam zarchiwizowanych ok. 40 sztuk. 
* Po drugie wydaje się, że własnie Z4 jako nominał - 1/24 części talara - na awersie powstał wcześniej a później zastąpiono go 'trójką' - jako  półgrosze. Zauważmy też, że nie ma półtoraków z 5-polową tarczą pod którą jest Z4. Jest tam tylko 3. 
* Brak również półtoraków z hakami  z nominałem Z4 pod orłem. Można przypuszczać, że mennica (domyślnie krakowska, ale żadnych dowodów na to nie ma) z hakami z lekkim opóźnieniem przystąpiła do bicia półtoraków na wzór bydgoski i wówczas nastąpiło 'przejście' na wzór z orłem i 3.
* Wspomniana wyżej legenda na awersie POLO z brakiem odniesienia się do Litwy. Końcówka MDL występuje za to we wszystkich orłach z 3. Można to złożyć na karb "wieku niemowlęcego", gdzie popełniono przysłowiową "wtopę", którą później próbowano zatuszować, bo po wprowadzeniu 3 zawsze mamy REX PMDL, czyli legendę, która zachowała się aż do 1627 a nawet dłużej. Ilość egzemplarzy z POLO na awersie można policzyć na palcach obu rąk. 

Czyli sprawę mamy załatwioną? Niestety nie... O ile powyższe przypuszczenia ładnie trzymają się tak zwanej kupy to wprowadzenie hipotezy, że najpierw wybito półtoraki z 3 a potem Z4 burzy nam to niemal definitywnie. Ale skąd takie przypuszczenie? 
* Otóż właściwie jedyne 'ZA' to narazie dwa wspólne jabłka dla orłów z Z4 i półtoraków z tarczą 5-polową:

Brak natomiast znanych wspólnych elementów - w postaci jabłek z krzyżami - dla półtoraków z orłem 3 i późniejszych 5-polowych... Może okazać się, że jednak nie jest to żaden wiążący dowód, bo migracje stempli czy to jabłek, koron, orzełków etc. w latach nie należą do rzadkości, jednak póki co nie mamy nic więcej. 

A jeśli oba typy bito równocześnie? Takie karkołomne stwierdzenie może i miałoby rację bytu ale jak narazie brak na nie dowodów. Czy nawet poszlak. Ale cóż, niejednego się z roku na rok dowiadujemy więc czemu by nie?

ORŁY

Co z kolei powiedzą nam same orły?

Analiza orłów jest trochę problematyczna z uwagi na ograniczoną ilość materiału oraz stanu jego zachowania często trzeba się niektórych rzeczy domyślać - a takie rzeczy nieraz prowadzą do niewłaściwych wniosków. Wiedzą (???) o tym niektórzy sprzedający, bo gdzie czegoś nie widać to łatwo wmówić, że coś tam było ;) No ale staram się tutaj prezentować fakty a nie numismatic-fiction :D Pozdrowienia dla co niektórych sprzedających (teraz przed własną głupota muszą bronić się aktami prawnymi) :P

Analiza orłów z własnego materiału zapisanego w archiwum pozwala - póki co - na postawienie hipotezy roboczej, że KAŻDY ORZEŁ POCHODZIŁ Z TEJ SAMEJ PUNCY. Razem CZTERY SZTUKI. Po dwie dla półtoraków bydgoskich:

I dwa dla półtoraków z hakami:

Ilościowo jak wspominałem dla Bydgoszczy przedstawia się to następując: +/- 40 sztuk dla '3' i 25 dla 'Z4'.
Dla półtoraków z hakami: ok. 65-70% dla orła po lewej i 30-35% dla tego po prawej. Sumarycznie ok 25 sztuk. 
Dziwić może to, że dla niewielkiego zakładu, jakim prawdopodobnie była mennica sygnująca się skrzyżowanymi hakami - dlaczego, pisałem o tym we wcześniejszych wpisach - wykonano aż dwie punce orła. Nie są one identyczne z orłami bydgoskimi ale lista podobieństw jest większa niż np. z przedstawionym na początku orłem z grosza krakowskiego z 1614 roku. Można rzec - kolejny dowód na "nie-krakowskość" półtoraków z hakami, bo skoro bili w tym samym roku grosze z orłem to czemu nie użyli tej samej puncy dla półtoraków tylko wykonali dwie nowe? Zwłaszcza, że inne punce jak np. cyfry, korony etc. mogły migrować między zakładami a tutaj wewnątrz jednego - nie? Może były ku temu inne przyczyny, których ponad 400 lat później nie znamy. To tylko przypuszczenia.

RZADKOŚĆ

Na koniec słówko o rzadkości i pewnych błędach. Wspomniałem jak ilościowo rozkładają się te monety w moim archiwum. Nie są to nawet takie ilości jak w przypadku półtoraków wileńskich. Jest ich mniej
Wspominał o nich oczywiście już hrabia Czapski dając im np. R2 i R4 dla półtoraków z hakami:

Dla porównania półtoraki wileńskie z 1619 roku hrabia Czapski oceniał na R3.
Współczesne, najaktualniejsze katalogi Góreckiego i Nieczytajły podają mniej więcej po 3 odmiany dla półtoraków z hakami i +/- 5 odmian zarówno dla półtoraków z Z4 jak i z 3. 
Za to ciekawa sprawa jest z ciągle uznanym w świecie numizmatyki katalogiem pana Kopickiego:
Oczywiście pomijam 331 bo to może być zwykłe niedobicie. Skupmy się na numerze 334. 
MONE NO REG POL /haki/ a na awersie orzeł wyglądający żywcem jak z Bydgoszczy... no ale zostawmy to, tutaj akurat są ryciny, które nie zawsze mają się w stosunku 1:1 z rzeczywistością. Zaraz... ale czy nad orłem jest trójlistek? Co ciekawe nad orłem z Z4 też jest a jak wiadomo wszystkie orły z Z4 mają u góry nie trójlistek jak te z 3 ale 4-ramienny krzyżyk.
Zresztą wszystkie orły z hakami mają tam też krzyż. Leżący lub stojący ale krzyż. Poza tym co to za legenda dla rewersu? MONE NO? Raczej MONE NOV!!! Ktoś tu chyba na oczy nie widział monetki, jaką zaklasyfikował pod numerem 334 ;)
Kwestia różnic w skali rzadkości 3 i Z4 - tutaj odpuszczam, bo jak pan Kopicki nie robiłem kwerendy zbiorów muzealnych ani nie przeglądałem zbiorów prywatnych. Aczkolwiek i tak wydaje mi się, że powinno być odwrotnie.

Kończąc życzę wszystkim zdrowia oraz tego, żeby jak najszybciej wszystko wróciło do normy. Unikajcie tego...
korona-i-wirus 
... żeby móc już niedługo spotykać się na giełdach numizmatycznych, aukcjach etc.
Pozdrawiam

poniedziałek, 2 marca 2020

Janusze półtoraków

Witam, dziś kolejne #na luzie

Ostatnio mam wrażenie, że sprzedający jorgnęli się, że na półtorakach też da się zarobić.  Co rusz mamy jakąś licytację, gdzie kolejny oferowany półtorak to bez mała unikat. A okazuje się, że to tylko "ónikat". Nie znaczy to, że tak nie było wcześniej. Polowanie na jelenia to sport, można powiedzieć ponadczasowy. W końcu parafrazując mojego nauczyciela od historii w liceum na sprzedanych szczeblach od drabiny, która przyśniła się Jakubowi można by dojść do sąsiedniej galaktyki zaś ilość sprzedanego oleju, w którym poganie św. Jana chcieli usmażyć starczyłaby średniej wielkości europejskiemu państwu na przynajmniej 5 lat. Albo i dłużej. 

Więc o co ten hałas? Część przypadków, z którymi mamy do czynienia łże bezczelnie w żywe oczy jak wyżej przedstawiony Sanderus. 
R5, gdzie żaden katalog nie dał więcej niż R4 (a wiadomo, że i to R4 to była najprawdopodobniej pomyłka). Przykład jeden z wielu:

Mitomania w wykonaniu tego sprzedającego osiąga nieprawdopodobne rozmiary. Jelenie za to garną się do niego niczym do paśnika w wyjątkowo mroźną zimę.
Tworzenie nowych "odmian" czy "błędów" to już norma. Wystarczy nam moneta z nieczytelnym fragmentem, trochę kreatywności i gotowe.
Albo do bólu namolne wpisywanie "błąd SIGI", gdzie to właśnie SIGIS jest niezmiernie rzadkie a SIGI to chleb powszedni co wyjaśniał też ostatnio Adam:

Właśnie do tego zmierzałem tworząc tego mema:

Ostatnio "urażony" sprzedawca wypomniał mi, że to "rynek" zdecydował o cenie półtoraka z Pogonią bez miecza. No fajnie, tylko, że "rynkiem" można czasem manipulować. Wystarczy być sprzedawcą z jakąś tam liczbą pozytywnych ocen i z reguły ludzie już stają się ufniejsi. W końcu to poważny-pan-sprzedawca-monet. Wystarczy napisać coś, na przykład: rzadka odmiana z RE i już mamy hype (warto zaznaczyć, gdzie trzeba patrzeć):

No a gdzie haczyk? W 1618 NIE BITO innej legendy w półtorakach z hakami. Nie ma REG, nie ma R, jest tylko RE.
Poza tym ktoś zauważył, że w powyższym opisie mamy nowego - nieznanego historii - króla?
Skoro nie ma innej opcji, to po co to wogóle pisać? Ja się domyślam. A Wy?
Sprzedający po przeczytaniu tego wpisu najprawdopodobniej tak na niego zareagowali:

;)

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...