piątek, 23 lutego 2024

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje, wydasz kasę odłożoną na wakacje. Trochę średnio, ale do rzeczy.

Widać, że wyrabia się nowa, świecka tradycja w półtorakowej numizmatyce, że na początku roku trafiają na aukcje bardzo ciekawe egzemplarze. Daaawno temu zarzuciłem "Przeglądy aukcyjne", skończyło się na numerze 5 jakieś... trzy lata temu. Z dosyć prozaicznej przyczyny: relacje z aukcji jakiegoś półtoraka litewskiego czy orła (nawet pięknego i rzadkiego) niespecjalnie rozpalały wyobraźnię. Nowe/ciekawe odmiany zaś omawiałem na bieżąco, co i tak bywało raczej nie za często, a weź tu zrób jeszcze jakieś zestawienie. 

Generalnie praktycznie cały poprzedni rok (z nielicznymi wyjątkami) to posucha, którą przerwały m.in. 1622 SIG 3 czy świetnie wykonane fałszerstwo za datą 1629. Ponad rok temu błysnął rok 1614 z pełną datą w otoku. Błysnął mocno na firmamencie i odtąd naprawdę nieliczne i słabe iluminacje zwiastowały pojawienie się czegoś w miarę ciekawego. A przynajmniej ja takowych nie zauważałem skupiając się coraz bardziej na innych nominałach innych władców. Tymczasem rok skrzypiąc zatoczył koło i znów mogliśmy doświadczyć lekkich kłopotów ze snem z uwagi na intensywne feerie barw nowych komet, które od początku roku co rusz wyskakiwały w nowych ofertach.

Bo jak inaczej nazwać te pozycje, które wzbiły się wysoko, przecząc prawom grawitacji czy zdrowego rozsądku? Zaczęło się nad wyraz niewinnie. Ot, zwykły locik, co to takie chodzą w porywach po 400-500 złotych. Ten wcale nie był skromny. Był nad wyraz bezczelny i stwierdził, że niżej jak najdroższy z orłów nie pójdzie. W nosie miał, że jakiś rzadki półtorak z orłem i hakami na SESJI PREMIUM poszedł za 1800 złotych. Phhh... w końcu to jakieś R5. Można nawet film poświęcony temu orłu obejrzeć na stronie aukcji. Potem inny półtorak z orłem wleciał ponad wyznaczone maksima i osiągnął >2k, co za taką monetę (ok, jest piękne i głębokie bicie, choć niestety zdublowane) i odmianę jest sporym osiągnięciem. Oto zaś ten 'zwykły' locik:


https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-waza-poltoraki-bydgoszcz-1616-1619-zestaw-3szt/2085665

 
Trzy monety niczym gra w trzy kubki. 

"Każdy szczęściu dopomoże, każdy dzisiaj wygrać może. Raz, dwa, trzy, gdzie jest haczyk?"

Oczywiście uważni czytelnicy zapewne wskazaliby na... 1618. I oczywiście ciekawe rzeczy dzieją się tu na awersie. O ile pierwsza edycja katalogu Półtoraków Wazów z 2019 roku w pewien sposób "promowała" korony tak edycja autorska z 2022 już nie. Kwestia, która jest do rozwiązania na przyszłość, jak stwierdził Adam. Możliwe, że w następnym wpisie coś niecoś przebąknę w tej sprawie ale w żadnym przypadku nie uprzedzajmy faktów a tym bardziej nie jest to nic w stylu zapowiedzi kolejnej edycji katalogu. Co to, to nie!

Odnośnie lociku mowa oczywiście o koronie na awersie monetki z1618 roku. Generalnie ten awers robi bardzo dobre wrażenie: równe, centryczne wybicie, bez defektów. Może nie tak ostre jak w przypadku orła "ex aequo" ale nieczęsto coś takiego widzi się w przypadku półtoraków. Jeszcze rzadziej widzi się tego typu koronę. Poniżej rycina do wglądu:


W skrócie: w 1618 jest "kontynuacja" typowego awersu z 1617 z małą koroną, która występuje stosunkowo rzadko (jakieś 10-15% populacji, więc można przypuszczać, że pojawiła się pod koniec roku). "Klasyczna", duża korona znana z 1617 kończy swój żywot. W 1618 "mała" korona stanowi standard w >99% awersów, zarówno SIGI jak i SIGIS. Ale pojawia się duża korona - w tajemniczej emisji z charakterystyczną podwójną, kropkowaną/ciągłą obwódką i zapisem SIGI III. Co ciekawe - tam korona pojawiła się po raz pierwszy, później została wprowadzona do "zwykłych" emisji - SIGIS. Dlaczego później? Otóż w zwykłej wersji awersu widać wykruszenie puncy:

Idąc dalej jak szybko się pojawiła w 1618 tak szybko zniknęła. W 1619 widzimy kontynuację małej korony z 1617/8 ale pojawia się też inna duża korona, która jest też na awersach z 1620 roku. ALE! W tym roku ktoś "przypomniał" sobie o dużej koronie - tej z 1618 i umieścił ją na awersie!
 
Dlaczego? Raczej powodów tego postępowania możemy się tylko domyślać...
 
Przy okazji polecam wykład Marcina Żmudzina na YT o koronach... tych górskich :D Oczywiście w kontekście wspinania się na szczyty jeśli chodzi o wyszukiwanie drobnostek w naszych kolekcjach :D 

Można od razu przewinąć do 3 godziny i 8 minuty, jeśli nie odtworzy się od konkretnego miejsca. Ale polecam wysłuchać też w wolnej chwili wszystkich prelegentów.

Kontynuując...
Z innych komet mamy ciekawą interpunkcję w 1622 roku:
https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-waza-poltorak-bydgoszcz-1622-blad-re-g-b-rzadki/1959726

Te gwiazdki uroczo wyglądają. Ach jakoś astronomicznie dziś...

Następnie na horyzoncie pojawił się nieco "zdeprecjonowany" półtorak z 1626 roku:

https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-waza-poltorak-1626-bydgoszcz-blad-nominal-4z-b-rzadki/2047990

Nominał w półtorakach jak wiemy reprezentują dwie cyfry: 3 na awersie - trzy półgrosze oraz 24/Z4 w jabłku na rewersie - 1/24 części talara. Z tą 1/24 wartości talara to już było krucho w momencie emisji w 1614, zaś im później tym gorzej. Nie zagłębiając się zbytnio można powiedzieć, że w 1626 przy ordynacji nakazującej bić półtoraki ze srebra 6-łutowego (czy też nawet 5 i 7/8-łutowego) a z grzywny miało być bitych 168 monet. Daje nam to próbę ~0,367 i średnią wagę 1,18 grama na monetę. Czyli przy talarze, który nadal zawierał 25,2 grama srebra to takich półtoraków powinno być przynajmniej 57! Tak więc widzimy, że ktoś przez przypadek zbliżył się do prawdy jeśli chodzi o realną wartość półtoraków w tamtym okresie ale i tak było to za mało :) 

Sama monetka bardzo rzadka, bodaj trzeci egzemplarz jaki udało mi się zarchiwizować (i do tego najładniejszy). Pozostałe oczywiście są z tego samego stempla. Ciekawie wygląda jabłko, widać, że jest mocno zużyte. Zastanawiające jest, czy podczas nabijania 4 doszło do "przerwania" linii czy po prostu już wcześniej były tam uszkodzenia. E: przejrzałem archiwum i faktycznie jest to ewolucja uszkodzeń. Można zrobić chronologię :) Na czerwono zaznaczyłem większość ubytków:

Minął tydzień i znów zajaśniała kometa! I to jaka! Moneta znana z katalogów już od czasów "Mennicy Bydgoskiej" Gumowskiego. Czyli co, jednak populares? Kopicki dawał R6, Nieczytajło tak samo. W moim archiwum mam bodaj 8-9 sztuk różniących się wariantami interpunkcyjnymi. Tylko 1/3 zdjęć pochodzi z kwerendy muzealnej, reszta to egzemplarze z katalogów/prywatnych kolekcji. Odkąd tworzę swoje cyfrowe archiwum nie znalazłem notowań aukcyjnych tej monety. Nie było jej w aukcjach WCN (tylko unikalna dotąd odmiana SIGIS!), Niemczyka, allegro... Na Onebid w ofercie PDA pojawiła się po raz pierwszy:

https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-1587-1632-poltorak-1618-bydgoszcz-r/2079491

SIGI III - trójka zapisana rzymską liczbą oczywiście nie jest niczym nowym. W końcu pojawiła się już wcześniej, choćby w 1616 roku. No, tylko, że tamta odmiana (mimo rzekomego R8) w ciągu kilku lat pojawiała się w handlu przynajmniej 4-5 razy na różnych aukcjach. Ta zaś wypłynęła na oficjalny rynek numizmatyczny dopiero teraz. Pytanie - dlaczego pomimo R6 jest rzadsza niż niektóre R8 jak np. wileńskie 1620, które też było na tej aukcji:

https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-1587-1632-poltorak-1620-wilno/1862489

Tylko pomimo rzadkości monet tych w archiwum mam zapisanych ok. 15  zdjęć....

Na sam koniec miesiąca sypnęło naśladownictwami jak z rękawa....

https://onebid.pl/pl/auction/-/6027/-/1/0/0/p%C3%B3%C5%82torak%20na%C5%9Bladownictwo

Sporo rzadszych, m.in. 1622 z charakterystycznym dla tego roku jabłkiem (choć ten konkretny był nawet licytowany miesiąc temu, ale w gorszym stanie - to naśladownictwo było chyba ilustrowane w katalogu Nieczytajły pod numerem 1054. Dziwne, bo ładniejszy egzemplarz widnieje na okładce. Jak widać wyszczerbienie krążka przy REG z wolna postępuje...)

Ok, koniec przeglądu OneBid. Teraz allegro, choć tu będzie o wiele skromniej. Wbrew pozorom spora ilość oferowanych monet (oscyluje zazwyczaj w okolicach 700-800) to ciągle odgrzewane stare kotlety, które wiszą aż ktoś się nie zlituje i ich nie kupi. Szkoda, że allegro nie ma opcji filtrowania według nowych ofert z opcją pominięcia tych, które sprzedający wystawia po raz eNty....

I tak spośród setek ofert rzeczywiście nowych mamy może kilkanaście... I wśród nich było takie oto brzydkie kaczątko:
https://allegro.pl/oferta/8-zygmunt-iii-waza-poltorak-koronny-1614-r3-15121143818

Kwota 445 złotych za taki stan zachowania nawet półtoraka z orłem może nieco dziwić. Jednak jest to na tyle rzadka moneta, że może je policzyć na palcach nierozgarnięty pracownik tartaku. Co tutaj warunkuje rzadkość? Połączenie stempli. Rewers typowy dla orłów z 3 ale na awersie mamy produkt stempla wybijającego orły Z4. Rzadkość! Rzadkość! Szkoda tylko, że stan zachowania mizerny... 

Na sam koniec prawdziwa kometa Hale’a-Boppa! Ta jednak zajaśniała na wschodzie i nieco wcześniej bo w połowie stycznia ale nie wspomnieć o niej byłoby grzechem. Na Violity sprzedał się za równowartość 2000 złotych taki wybrakowaniec:


Przyznam, że rewelacja. Kolejny nienot po 1622 SIG 3, jeśli oczywiście to oryginał, bo zdjęcia nie rozpieszczają jakością a zdążyliśmy się już przekonać, że fałszerze nie takie rzeczy potrafią robić

Trochę przypomniał mi o innym "OLU", którego kiedyś widziałem :)



czwartek, 11 stycznia 2024

Półtorakogrosze cd.

Jak widać odgrzewam stare kotlety. Ale spokojnie, parę tematów czeka aż się przegryzie to będzie coś nowego :) 

W czerwcu zeszłego roku opisałem przypadki przebijania groszy na półtoraki. W poprzednim wpisie również do tego się odniosłem bo omawiałem katalog Pana Vdovenko, gdzie pod numerem 56 widniała monetka, którą wstępnie można zaliczyć do tzn. naśladownictw. 

https://poltoraki.blogspot.com/2023/06/potorakogrosze.html

Ale przeglądając zdjęcia w WCN natknąłem się na lot monet, które zresztą sam licytowałem. Głównie dla rzadkiego półtoraka z 1615 ze skróconą legendą REG PL oraz naśladownictwa z 1622 roku:

https://wcn.pl/archive/328924

Niestety mój limit okazał się za niski i zestaw poszedł do kogoś innego. Szczęśliwy nabywca (o ile sam tego już nie odkrył) może cieszyć się jeszcze jedną ciekawostką - kolejną przebitką z grosza koronnego.

Już widzicie która to moneta?

Ten śmieszny fals półtoraka na dole, znajdujący się pomiędzy monetami, które mnie zainteresowały. Dopiero jak teraz skupiłem się na nim (dosyć toporny rysunek, trzeba przyznać) wyszło co to za gagatek.

Grosz z aukcji WCN: https://wcn.pl/eauctions/160922/details/61124/Polska-grosz-1611




Jak widać użyto rocznik 1611 groszy krakowskich. Ciekawe jakie kolejne przebitki uda się wyłapać.

poniedziałek, 1 stycznia 2024

Naśladownictwa c.d. + Nowy Rok!

Witam w nowym, 2024 roku! Poniżej "reanimuję" tekst, który zacząłem pisać dosyć dawno temu ale jakoś nie dokończyłem go. A, że Nowy Rok to Nowy Ja, więc lecimy z tematem.

Podczas jesiennej aukcji u Marciniaka udało mi się wylicytować ciekawą monetkę. 

Generalnie na tą pozycję miałem chrapkę już od dłuższego czasu ale czy to na allegro limit okazywał się za niski, czy dwa lata temu na Onebid podobnie. Tam zresztą mój limit nawet nie mieścił się w estymacjach...

Dlatego cieszy mnie, że konkurencja się zlitowała i nie cisnęła mocno. Zwłaszcza, że budżet na monetki praktycznie przekroczyłem już 1 października na XII Aukcji Premium u Mateusza Wójcickiego a dobiłem już zupełnie wczoraj na aukcji Antykwariatu Wu-eL. Kupiłem na nich trzy monety, każda to inny nominał. Sumarycznie dałyby trojaka. Ale skupmy się na dzisiejszym bohaterze. 

Powyższa moneta, czy bardziej ogólnie typ jest ciekawy z kilku względów.

Po pierwsze to jest tak zwane naśladownictwo przypisywane ukraińskiemu hetmanowi Piotrowi Doroszence. Swego czasu (niemal cztery lata temu, jak ten czas leci...) wspominałem o naśladownictwach w osobnym wpisie. Z perspektywy czasu widzę jak bardzo tamten wpis jest  powierzchowny, ale jeśli ktoś chce więcej to zachęcam do lektury rozdziału o naśladownictwach w Edycji autorskiej PÓŁTORAKÓW WAZÓW z 2022. Albo jeszcze lepiej, do świetnego artykułu Cezarego Wolskiego "Mennica hetmana Piotra Doroszenki w Lisiance i jej monety", który jest dostępny do pobrania na Forum TPZN

Wspomniane są szóstaki,, z czego jeden został sprzedany na aukcji WCN

67 aukcja WCN
 

Wg Cezarego Wolskiego oraz innych źródeł traktujących o losach mincerza Janka Grankowskiego obie monety (półtorak i szóstak) to produkcje powstałe przy użyciu walcarki . Również boratynki, co do których też powstały ciekawe publikacje:

- Krzysztof Wnęk. Fałszerstwa szelągów Rzeczypospolitej z XVII wieku wykonane techniką walcową. Wiadomości Numizmatyczne, R. LVII, 2013, z. 1–2 (195–196). Link.

- Krzysztof Wnęk. Wielkie afery z małą monetą. Fałszowanie na wielką skalę miedzianych szelągów Jana Kazimierza w drugiej połowie XVII w. Biuletyn Numizmatyczny 2013: 3 (371); 171-188. Link.

Wychodzi na to, że mamy do czynienia z pierwszym (?) naśladownictwem półtoraka, które możemy bez większych wątpliwości przypisać konkretnemu hetmanowi. Ale przecież zostało to już napisane i to dano bo w 2016 panowie Nieczytajło i Zamiechowski w swoim katalogu faktycznie tego "półtoraka" przypisali Piotrowi Doroszence. Wyróżnili oni dwie odmiany, aktualnie można bez problemu mówić o trzech:

- moja moneta,  na rewersie jest samo NOV

- moneta z aukcji Starego Sklepu, jest NOV*

- oraz trzecia wersja, gdzie zamiast V w NOV jest odwrócone "A"



Co do monografii pt. "Katalog Hetmańskich Naśladownictw" autorstwa pana Vdovenko, bo to już kolejny raz, kiedy wspominając o naśladownictwach nie przywołuję najnowszego ich opracowania. Wydane zostało w 2023 i traktuje o imitacjach różnych nominałów rzekomo bitych przez hetmanów. Oczywiście są półtoraki, boratynki, szóstaki oraz trojaki "krakowskie" z lat 162X.

Część merytoryczna jest nadzwyczaj skromna. Owszem jest porównanie monet i zwrócenie uwagi na podobieństwo, co pozwala wywnioskować, że mają to samo pochodzenie. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć dlaczego udział mennictwa Piotra Doroszenki zwiększył się niebotycznie? Na w sumie 4 pozycje u Nieczytajły, z czego dwie ostatnie można śmiało kwestionować* tutaj nagle mamy 48 monet przypisywanych temu hetmanowi. Z kolei reszta została dołożona do konta Bohdana Chmielnickiego. Czyli jest system 0 - 1.

*Spieszę wyjaśnić - pozycje 1110 i 1111 to jakieś fałszerstwa z kulfonami zamiast legendy. Trzymając się (ekhem) definicji, naśladownictwa to:

"wybite w niezidentyfikowanych mennicach, posiadają cechy charakterystyczne konkretnej mennicy (koronnej, miejskiej lub litewskiej), obniżoną wagę, wykonane starannie i bez większych błędów literowych i stylistycznych."

O żadnej staranności mowy być nie może. I tu oczywisty plus nowego katalogu - nie ma w nim kulfonów, które Nieczytajło z Zamiechowskim przypisali jako naśladownictwa. Skoro tak to nie wiem co w katalogu robi pozycja 59, która jest oczywistym analfabetycznym bublem a te były odrzucane z katalogu N-Z?

Dalej. Pod numerem 56 mamy włączoną (opisaną przeze mnie jakiś czas temu) PRZEBITKĘ z grosza gdańskiego na półtoraka. Takich przypadków tam podałem kilka, czyli wychodzi, że była to dosyć intensywna praktyka. Pytanie czy "administracja" hetmańska poszłaby na bezpośrednie przebijanie groszy? Jakoś wątpię, choć oczywiście wykluczyć tego nie można. 

https://poltoraki.blogspot.com/2023/06/potorakogrosze.html

Kolejna kwestia - na końcu mamy podrozdzialik "falsyfikaty Piotra Doroszenki". I tu się robi kwas, ponieważ w wcześniej w części katalogowej na pozycji 5 mamy tą monetę:

Zaś w końcówce, w części z "fałszerstwami" jest to:

Czyli pierwsza to naśladownictwo a drugie to fałszerstwo? Przy okazji, powyższe monety już opisałem wcześniej - TU. Żeby nie było - pierwsza moneta była obiektem intensywnej walki na ukraińskim Violity, poszła za astronomiczną kwotę +/- 3000 złotych ale z tego co wiem nabywca wykręcił się od kupna, bo stwierdził, że to współczesna podróba. Btw, kupujący to pewna osobistość z naszego allegro, który (aktualnie nie widzę jego ofert) też masę półtoraków sprzedawał, więc w teorii powinien się znać. To, że to współczesna podróba raczej przeczy fakt, że są znane jeszcze dwa egzemplarze z TEGO SAMEGO STEMPLA. Tylko gorzej zachowane. Powyżej jeden z nich, z aukcji WCN, który jakiś czas temu kupiłem. Trzeci poszedł w 2016 na allegro (najgorzej zachowany), no i jakiś musiał widzieć też pan Kopicki, skoro umieścił go w katalogu. Na egzemplarzu z WCN pięknie widać jak złazi srebrzenie. Czyli skoro były bite tym samym stemplem to dlaczego mamy taki podział? Zakładam, że przez stan zachowania, autor doszedł do "wniosku", że Doroszenko oprócz bicia naśladownictw klepał też stricte fałszerstwa. Jak dla mnie teoria bardzo naciągana.

Dalej. Pozycja numer 1, monetka sprzedana przez GN Marciniak:
https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-waza-poltorak-1614-krakow-nasladownictwo-ex-kalkowski/961703

Też przypisane Doroszence. Nieczytajło nie notuje. To znaczy notuje pod fałszerstwami (też Doroszenki) - 1113 oraz 1114. Też te same stemple, co powyższa moneta z aukcji. Różnica to stan zachowania. 

Skoro już przy katalogu Nieczytajły jesteśmy to on popełnił podobny błąd: w katalogu pod numerem 236 umieścił taką samą monetę (fals) jak w części z falsami - 1139. 

Dalej (też Nieczytajło) - 1086 - naśladownictwo, 1157 - fałszerstwo. Choć w tym przypadku nie jest to dokładnie ten sam stempel to ewidentnie warsztat ten sam. Różnica oczywiście stan zachowania. 

Dalej już tylko Vdovenko. 1622, pozycja 18 (P.D.22.c.2) naśladownictwo:

I na stronie 83 fałszerstwo:


Ten sam warsztat. Różnica? Zgadliście: stan zachowania. 

Kolejna pozycja: 29. No tutaj to ewidentny fals. Spójrzcie na te ręcznie dłubane litery:





Zresztą ten sam warsztat już jest znany z fałszerstw: 
https://onebid.pl/pl/monety-zygmunt-iii-waza-falszerstwo-z-epoki-poltoraka-1623/471242


Generalnie im dalej w las tym bardziej można się zastanawiać nad sensownością tej publikacji. Na szczęście sam autor zaznaczył, że bardzo ciężko odróżnić naśladownictwo od fałszerstwa. Pytanie tylko więc po co je "klasyfikować" bez składu i ładu przypisując niektórym proweniencję na chybił trafił? Kolejna sprawa - wertując publikację miałem wrażenie, że ktoś zrobił ją na podstawie moich zdjęć z archiwum allegro/violity/onebid etc. Jednak nie ma w nim niektórych pozycji, które można by zaklasyfikować jako naśladownictwa. W zależności od przyjętych kryteriów to od kilku do nawet kilkunastu monet więcej :P Ja z kolei nie znałem tylko dwóch pozycji obecnych w części poświęconej półtorakom. W podziękowaniach jest m.in. forum TPZN, gdzie umieszczałem zdjęcia obecne w katalogu, brak natomiast podziękowań/informacji o autorstwie kilku zdjęć, które należą do osób prywatnych. Z kolei pozycje 22, 25, 49, 50 odnoszą się do monet z katalogu Nieczytajło-Zamiechowski ale już bez fotografii. Jak mam niby to rozumieć? 

Przy okazji, na forum TPZN udało mi się rzutem na taśmę załapać do kalendarza na 2024 właśnie z naśladownictwami. Moje zdjęcie będzie ozdabiało grudzień:

Opis z uwagi na ograniczoną ilość miejsca będzie skrócony:

W drugiej połowie XVII wieku próżno było szukać w Rzeczpospolitej spokojnego miejsca. Wrzało w całym kraju, lecz skupmy się na południowym wschodzie, tam, gdzie dziś znów szaleje wojna.
Półtoraki wybijane za panowania Zygmunta III Wazy były jedną z najpopularniejszych monet na terenach Ukrainy. Zawirowania historyczne tamtego okresu spowodowały znaczny spadek ilości polskiej monety na tych terenach. Efektem kryzysu monetarnego było powstanie tzw. naśladownictw hetmańskich, czyli monet imitujących powszechnie znane i tolerowane nominały. Należą do nich m.in. również półtoraki, które po setkach lat utonęły wśród milionów sztuk wybitych w epoce oryginałów.
Co wiemy dzisiaj o tej gałęzi numizmatyki? Niestety bardzo mało. Istnieją wprawdzie skąpe informacje z epoki, które pozwalają przypisać monety produkowane na walcarce hetmanowi Piotrowi Doroszence. Ich wykonawcą miał być Janek Grankowski, mincerz pracujący we Lwowie, później zaś zwerbowany przez Doroszenkę i fałszujący w mennicy w Lisiance półtoraki, boratynki oraz szóstaki. Analizując materiał numizmatyczny można przypuszczać, że były to "półtoraki" z datą 1622 oraz charakterystyczną legendą "MONE NOV REG POLON". Monetę tą włączyli do swojego katalogu Kamiński i Kurpiewski przypisując jej numer 485. Innym, niepochodzącym z legalnej mennicy, na pewno jest półtorak z datą 1618, który odnajdziemy pod numerem 361 w katalogu Kopickiego wydanym w 2007 r. Z kolei moneta wybita na niedociętym krążku (ze względu na wadę bicia uniemożliwiającym określenie daty, lecz z uwagi na obecność herbu Awdaniec to 1614-1616) z uwagi na podobieństwa liter, punc Orłów czy przede wszystkim korony (stosowanej tylko w oryginalnych półtorakach w 1616 roku) nakazuje ten twór wiązać z jednym warsztatem razem z omawianym wcześniej półtorakiem z datą 1618. Kolejne przedstawione na zdjęciu monety były notowane przez Nieczytajłę i Zamiechowskiego - ukraińskich autorów katalogu wydanego w 2016 roku. Oni jako pierwsi podjęli się wyróżnić (nie bez sporych kontrowersji i znaków zapytania) monety będące imitacją polskich półtoraków bitych w latach 1614-1627. Przy okazji często spotyka się informacje o biciu półtoraków z datą 1628 i 1629, czyli po wprowadzeniu przez Zygmunta III Wazę zakazu emisji drobnej monety. Dotyczą one w rzeczywistości emisji fałszerskich/naśladowczych. Jedyny przypadek półtoraka bydgoskiego z datą 1629, który na pierwszy rzut oka wykazywał cechy oryginalnego bicia okazał się być wysokiej jakości fałszerstwem na szkodę kolekcjonerów.
Niestety pomimo starań zarówno profesjonalnych numizmatyków jak i wścibskich amatorów, nadal nie możemy jednoznacznie przypisać „anomalnych” półtoraków do emisji hetmańskich lub dobrej jakości mennic fałszerskich, jakie na pewno funkcjonowały na tych terenach. Jest to rozdział w kartach numizmatyki, który wciąż czeka na uzupełnienie.

Jeszcze raz, wszystkiego dobrego w 2024 roku!


niedziela, 8 października 2023

Najbrzydszy półtorak jakiego widziałem

Tytułowego półtoraka zobaczyłem dziś na fejsbukowym forum numizmatycznym. Pierwsza myśl była taka, że los nie obszedł się z tą monetką łaskawie. Spójrzcie:

fot. Krzysztof Kotlarz

Moneta pęknięta w kilku miejscach, jedno pęknięcie jest obustronne, jeśli nie była jakoś klejona to możliwe, że w całości ledwo się trzyma. Rysy, grynszpan, ubytki na powierzchni. Czarny osad powoduje, że moneta wygląda jakby była po pożarze. Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy. 

A jednak zaciekawiła mnie na tyle, że zasłużyła na ten wpis. 

Tytułem wstępu dla przypadkowych osób tu zaglądających. Półtoraki to nominał o wartości 1,5 grosza wprowadzony w Rzeczpospolitej w 1614 roku. Naśladowały one stylem niemieckie grosze (o wartości 1/24 talara, stąd ta cyfra w jabłku zapisana jako Z4). Nowy nominał był też odpowiedzią na postępującą inflację i zawirowania w gospodarce kraju spowodowaną "ucieczką" monety oraz nadchodzący wielkimi krokami kryzys Kipper i Wipper, który nie ominął całkowicie ziem naszych przodków. Półtoraki zaczęto wybijać w Bydgoszczy oraz (według Gumowskiego) w Krakowie - monety ze skrzyżowanymi hakami po napisie na rewersie. Jednak umiejscowienie mennicy "hakowej" w Krakowie przez prawie 70 lat uznane za pewnik, zostało niedawno podważone i obalone. 

Kraków nie wybijał półtoraków w 1614-1618!

Przykro mi, mieszkańcy grodu Kraka. Musicie zadowolić się groszami Kazimierza Wielkiego i innymi ciekawymi monetami, na pewno nie będziecie czuli żalu po półtorakach Zygmunta III Wazy. W końcu wybijano tam 3 krucierze. Ale z półtorakami z lat 1614-1618 Wasza mennica nie ma nic wspólnego.  

Zostało to poruszone przez Cezarego na forum TPZN, oraz niżej podpisanego w Biuletynie TPZN nr 10 (dostępny na górze strony TPZN, nie umieszczam bezpośredniego linka, bo otwiera się ważący ponad 13 MB pdf). Niestety Biuletyn Numizmatyczny zalicza potężne opóźnienie w wydaniu numeru 402, stąd nadal szersze grono zainteresowanych nie może się zapoznać z artykułem „Kto i gdzie bił półtoraki koronne ze znakiem menniczym pod postacią skrzyżowanych haków?”. Wstyd BN!

Wracając do wyżej przedstawionej monety. Co w niej nietypowego?

Jabłko królewskie. 

Generalnie monety z hakami z 1618 są nad wyraz jednorodną grupą, która w najnowszym katalogu Adama Góreckiego i niżej podpisanego mają tylko jedną pozycję - K.18.1 - 1801. Starsza "odmiana" mająca jakoby odwrócone D na awersie to nic innego jak nałożenie dwóch kropek na O. W swoim katalogu z 2015 Cezary Chełchowski podaje dwa warianty ozdobników po bokach krzyża. Lecz nie jestem przekonany do tego, gdyż jedyne zdjęcie jest słabej jakości i może to być po prostu efekt zużycia zwykłych rozet służących za ozdobniki. Nawet jeśli - słaba różnorodność.  
Jedyne potwierdzone warianty to te z orłami w koronach (rzadsze) i bez koron (popularniejsze) w 5-polowej tarczy na awersie. Aż do teraz. 

Na powyższym zdjęciu bowiem bez problemu widać datę  1 - 8 oraz jabłko typu V.1 z krzyżem liliowym. Wszystkie znane mi (w archiwum mam ok 90 zdjęć monet tego typu) sztuki miały krzyż V.2. Poniżej screen z katalogu o co chodzi z zaznaczonymi elementami: 


Monety z jabłkiem V.1. znam tylko w dwóch sztukach dla roku 1617. Jedna "starsza", posiadająca awers z klasyczną legendą SIGI 3 DG [3] REX PMDL. 


 Oraz druga, będąca praktycznie rocznikiem 1618 oprócz kilku drobnych detali:

- jabłka 

- ozdobników

- no i daty


Ozdobniki w 1618 zostały zamienione na 4-listne "rozety", zaś jabłko przeszło lekki lifting i w miejscu łączenia krzyża mamy cztery "kulki" zamiast jednej zaś na poziomej belce mamy ciąg małych kulek zamiast 5 większych i bardziej owalnych:



Oczywiście pojawianie się tego wariantu powoduje, że muszę w wolnej chwili (dziś nie mam na to ochoty, relaksuję się pijąc własnoręcznie uważone piwo) dodać małą aktualizację do proponowanej chronologii półtoraków z hakami. No ale nic to nie zmienia, jedynie ładniej komponuje się w tej historii. Ewidentnie najbrzydszy półtorak został wybity zaraz po Nowym Roku. Zaraz potem zmieniono jabłko i już niedługo zlikwidowano cały zakład wybijający półtoraki z hakami. Jaki był okres produkcji tej mennicy w 1618 roku? Przyjmując ilość zdjęć z 1617 roku, które mam w archiwum na ok. 300 można oczywiście z dużą dozą ostrożności przyjąć, że likwidacja nastąpiła około 1/4-1/3 roku. Pamiętajmy też, że następnie mincerz używający jabłka V.2 zaczął pracę przy wybijaniu półtoraków bydgoskich tym samym stemplem. A kto i gdzie bił półtoraki z hakami? Zapraszam do zapoznania się z artykułem Cezarego Chełchowskiego, który ma się ukazać w Biuletynie Numizmatycznym 2/2021 (402).

wtorek, 26 września 2023

Analiza artykułu "Silver Depreciation in 3-Polker Coins Issued during 1619-1627 by Sigismund III Vasa King of Poland"

Niedawno znalazłem w sieci artykuł o półtorakach. Można powiedzieć Artykuł już przez „duże A”, bo czasopismo, w którym się ukazał znajduje na tzw. liście filadelfijskiej. Co to jest? W wielkim skrócie im więcej dane czasopismo ma punktów, tym większy prestiż dla naukowca, któremu uda się opublikować swój artykuł. Tutaj mamy 3.4, czyli szału nie ma ale osobiście nie pogardziłbym i takim :) Dla przykładu TOP POP czyli The Lancet ma chyba już ponad 200. No ale to już taki Buggati Veyron a my (prawie) wszyscy jeździmy Oplami, Fordami, Volvami, Audiami etc. ;P Więc schodzimy na ziemię.

Rzeczony artykuł ukazał się w czasopiśmie „Materials” w 2022 roku.

Petean I, Paltinean GA, Pripon E, Borodi G, Barbu Tudoran L. Silver Depreciation in 3-Polker Coins Issued during 1619-1627 by Sigismund III Vasa King of Poland. MateMDPI, Materials, rials (Basel). 2022; 15(21): 7514. https://doi.org/10.3390/ma15217514 

Link: https://www.mdpi.com/1996-1944/15/21/7514

We wstępie, który tu pozwolę sobie skrócić mamy tło historyczne (m.in. wojna 30letnia, której skutki niebezpośrednio ale jednak dotknęły również Rzeczpospolitą) oraz domniemaną zawartość srebra w półtorakach, która z czasem powinna maleć. Autorzy podają tu „wzorzec” dobrej monety, która powinna zawierać minimum 80% srebra. Skąd ten pomysł? Panowie wzięli jako odnośnik niemieckiego talara mającego w swoim składzie 83,5% srebra. Odnoszą się również do nominału półtoraka – 1/24 talara, który jak wiadomo był anachroniczny już w momencie emisji w 1614 roku. Półtorak bazował wizualnie na niemieckich groszach, a te jak wiadomo nie wszystkie były (już wtedy) warte w przeliczeniu 1/24 talara. Pisał już w 1600 Rytykier w publikacji „WIZERVNKY SZACVNEK MYNIC…”. Realnie w pierwszym roku bicia półtoraków na talar nie przypadało ich 24 tylko przynajmniej 34. Po roku 1619 – ok. 50 a po 1623 już ponad 56… Zresztą o tym będzie później.

Dalej mamy wgląd w historię ówczesnego Siedmigrodu, który w następujący sposób radził sobie z półtorakami. W maju 1622 sejm ustalił kurs wymiany w wysokości 4 srebrnych denarów za każdego ‘dobrego’ półtoraka i 2 srebrne denary za każdego z datą ≥1620. Na kolejnym sejmie, który odbył się jesienią również 1622 roku pozostawiono wycenę na poziomie 4 denarów za ‘dobre’ półtoraki bez zważania na datę, za ‘małe’ półtoraki płacono 3 srebrne denary a wszystkie emisje po 1623 – 2 denary.

Przytaczane są również źródła mówiące o „bogatym w miedź” półtoraku (zawierającym jakoby ok. 12,5% srebra), który przybył do Siedmiogrodu ze Śląska. Czyżby radosna emisja półtorakogroszyAdama Wacława albo może produkcja Mikołaja Komorowskiego z Żywca? Choć tu wiadomo głównie o groszach a nie półtorakach. Możliwe też, że była to jeszcze inna fałszerska mennica, jakich zapewne było dużo.

Autorzy wspominają oczywiście o metodach badania. Jest to przede wszystkim skaningowa mikroskopia elektronowa z spektroskopią rentgenowską SEM-EDX. Omówione jest bardzo dobrze  TU i TUPoniżej mamy też filmik, gdzie sympatyczna pani ocenia skład trzech brytyjskich monet:


Jednakże jest to metoda dobra do analiz powierzchniowych i zapewne wynik analizy składu pierwiastków pensów oraz funta znajduje swój odpowiednik w rzeczywistości. W przypadku półtoraków jak to bywało też w przypadku innych drobnych nominałów srebrzono je jeszcze, aby „na oko” wydawały się srebrne. W półtorakach nie ma to aż tak wielkiego wpływu na wygląd monety ale np. w szelągach często widać srebrną warstwę spod której wychodzi niemal czysta miedź. Ale o tym też będzie jeszcze później.

Autorzy badali 9 sztuk monet z lat 1619-1627 wybranych z różnych skarbów odkrytych w Rumunii:

„Trochę” mała grupa badana, oczywiście przydałoby się przeanalizować też roczniki 1614-1618 ale tu już sami autorzy napisali, że te akurat bardzo rzadko trafiają się w skarbach. No cóż… Moim zdaniem to bardziej case study niż analiza rzeczywistej zawartości srebra w półtorakach.

Panowie analizując pojedyncze monety zapewne nie znali też metody al marco:

„Emisja oparta na produkcji ściśle określonej liczby monet z określonej wagi kruszcu. Poszczególne monety w takiej emisji mogły się różnic masą, więc i ilością zawartego w nich szlachetnego metalu, co było wykorzystywane przez spekulantów.”

http://forum.tpzn.pl/index.php/topic,10847.0.html

W tym przypadku waga jednej monety nic nam nie daje. Ale dla dobra nauki zostały zmierzone.

Mene, tekel, fares …  


Badacze analizowali po jednej monecie z każdego roku. Nie mamy tu 1625 z Półkozicem. Poważyłem swoje monety z lat 1625-1627 oraz uwzględniłem wyniki otrzymane od znajomych za które im serdecznie dziękuję (n to oczywiście liczba monet):

1625 z Sasem: średnia 1,036 gram, n=66 (min 0,59; max 1,27)

1625 z Półkozicem: średnia 1,068 gram, n=34 (min 0,7; max 1,33)

1626 – 1,039 gram,n=34 (min 0,72; max 1,35)

1627 - 1,06 gram, n=28 (min 0,69; max 1,24)

Jak widać w artykule autorzy trafili na dosyć ciężki krążek z 1626, przez co zaczęli wyciągać za daleko idące wnioski. Zestawiając wyniki wychodzi, że w roczniku 1625 akurat autorzy trafili w średnią. Rok później średnia spadła aby lekko podnieść się nam w 1627 roku do ok. 1,06 grama.

Jednak nadal są to skromne liczby (chociażby porównując do ilości monet, które wybijano z grzywny i ważono w metodzie al marco), by traktować poważnie jeśli chodzi o statystykę. Ale daje to już pewien obraz co jest niemożliwe opierając się na jednej monecie. Przykładowo w moim zbiorze mam trzy monety z 1615 ważące poniżej 1 grama, podczas, gdy średnia wynosiła 1,57. Bazując na nich można dojść do jeszcze ciekawszych wniosków tyle, że nieprawdziwych.

O ile wcześniej pisałem o moich wątpliwościach co do powierzchniowej analizy to autorzy wykorzystali mikroskop metalograficzny BX3M ale został on wykorzystany do obserwacji zeszlifowanego fragmentu jedynie na dwóch półtorakach: z 1619 oraz 1625 roku. W tym przypadku procedura polega na zalaniu monet w żywicy epoksydowej i zeszlifowaniu monety papierem ściernym o coraz mniejszej gradacji. W ten sposób możemy sobie obejrzeć mikrostruktury, które występują w „przekroju” półtoraka. Ze zrozumiałych względów w 1619 widać więcej srebra niż w 1625.

Dodatkowo wziąłem na warsztat (oczywiście nie miałem pod ręką mikroskopu metalograficznego) swoje złomki, czyli półtoraki, które poprzychodziły w lotach już połamane. Poniżej mamy zdjęcia przełamu z jednej sztuki 1619, 1620, 1623 i dwie różne sztuki z 1625. Niestety nie mam połamanego 1626 ani 1627, bo z tego co napisali w artykule przydałyby się, chociaż do amatorskiej obserwacji :)  


Czy mi się wydaje, że w 1625 w przełamie widać miedź?

Dalsza analiza przy użyciu XRD na rewersie z datą (w artykule podają, że to awers) dała następujący wynik:

 Następnie podczas analizy SEM autorzy napisali:

The SEM investigation associated with the elemental analysis was very complex and investigated several morphologic features of the coins’ surfaces. We found some very rich silver areas on the bases of the coins’ surfaces that might have occurred due to the initial restoration effectuated at the moment of the hoard’s preservation in the museum treasury or due to some actions from sometime in the past.

No, panowie autorzy ja stawiałbym na te działania w przeszłości, jeszcze w mennicy.

The tops of the inscriptions are considerably worn compared to the bases and further expose the material inside the coin, which is ideal for the morphological observation as well as for the EDS spectroscopy.”

Owszem, jest to dobry trop ale wątpliwe czy wytarcie obiegiem zdążyło odsłonić rdzeń jak widać w przypadku moich „złamasów”.

W każdym bądź razie mamy opis analizy, gdzie monety z 1619 i 1620 charakteryzują się dobrą powierzchnią (mało porów, gładkie tło). W latach 1621-1626 jest gorzej, co m.in. może być spowodowane długim przebywaniem w glebie ale i jak widać poniżej innym stosunkiem pierwiastków.   


Do ciekawych rzeczy dochodzi się patrząc na wyniki półtoraków z lat 1626-1627 – srebra tam co nie miara.

Autorzy dochodzą do odkrycia, że w miejscach u podstawy cyfr jest dużo srebra:

These bands are not situated on the top of the inscription but rather appear in some areas situated at the base of the inscription and are silver-rich areas which correspond to the silver’s segregation. These aspects are not related to the bulk material of the coins. Rather, they are related to a possible physicochemical reaction between the preservation compounds and the coin surface. The compound was certainly removed by the cleaning procedures, but it seems that some silver segregation still remains in the mentioned places. These facts require more detailed investigation, which will be the subject of a further article.”

Owszem, srebro najprawdopodobniej tam zostało w większej ilości, ponieważ nie ulegało wycieraniu jak na powierzchni liter czy nawet w tle monety. Poniżej widać to w kolorze (srebro na żółto, miedź na brązowo). Aha, nie znaleziono innych pierwiastków typu Zn, Sn czy Pb.


Wnioski jakie zostały tu wstępnie wciągnięte to zwiększenie zawartości srebra w rocznikach 1626-1627 po zmianie podskarbiego:

These facts indicate that the silver title was properly restored in 1626 when the mint master was changed.”.

Dla przypomnienia dodam, że podskarbi Mikołaj Daniłowicz herbu Sas, którego herb znajduje się aż do 1625 roku pomimo, że zmarł w 1624. Między bajki należy włożyć półtoraki z 1624 z herbem Półkozic (przebitka daty z 1624 – 4 jest większa, więc lepiej ją widać). Za Dariuszem Marzętą:

Do niedawna przyjmowano, że herb Sas na monetach z roku 1625 należał do zmarłego Mikołaja Daniłowicza. No ale dlaczego był umieszczany jeszcze w roku 1625 skoro Mikołaj zmarł w roku 1624? Rozwiązanie zagadki wiąże się z działalnością syna Mikołaja – Jana Mikołaja, jako administratora skarbu koronnego. Otóż Hermolaus Ligęza mimo nominacji na urząd podskarbiego, nie od razu objął stanowisko. Przez kilka miesięcy roku 1625 skarbem koronnym zarządzał Jan Mikołaj Daniłowicz. Na stanowisko administratora skarbu koronnego został on mianowany 18 stycznia 1625 roku. Musiał zapewne uporządkować jakieś sprawy po ojcu.”

http://blognumizmatyczny.pl/2022/01/21/rod-podskarbich-danilowicze-herbu-sas-czesc-2-jan-mikolaj-danilowicz-administrator-skarbu-koronnego-i-podskarbi-wielki-koronny/

Podsumowanie składu oznaczonego obiema metodami mamy na poniższej grafice:


Autorzy wychodzą z założenia, że dobre monety to te zawierające min 80% srebra, co wyliczyli z ordynacji dla talarów. Według tego półtorak ważący 1,2 grama powinien zawierać ok. 1 grama czystego srebra (SIC!!!).

Dla przypomnienia podam, że jeszcze w 1614 roku nakazano bić półtoraki ze srebra o stopie 7,5 łutowej (0,469) w ilości 128 sztuk z grzywny krakowskiej mieszanej (201,802g). Stąd waga jednego półtoraka wynosiła ok. 1,57 grama a zawierał w sobie czystego srebra ok. 0,74 gram. Po 1619 obniżono stopę do 6,5 łutowej przy jednoznacznym zwiększeniu liczby wybijanych półtoraków do 164. Daje nam to średnią wagę 1,23 grama przy zawartości ok. 0,5 grama czystego srebra w jednej monecie. Po 1623 znów obniżono stopę do 6 łutowej przy 168 monetach wybijanych z grzywny. Za Cezarym Chełchowskim (KATALOG PÓŁTORAKÓW POLSKICH I Z POLSKĄ ZWIAZANYCH. CZĘŚĆ II: PÓŁTORAKI BYDGOSKIE, Wersja 1.0 //05.2015):

W 1625 podskarbi koronny H. Ligęza w kolejnej ordynacji powtarza poprzedni przepis z 1623, ale wyznacza możliwość wahań stopu do 1-2 denarów czyli do 2/16 łuta (zmniejszenie próby do 5 i 7/8 łutowej – 0,367 ), a z grzywny srebra mieszanego wybijano 168 do 170 monet (średnia waga 1,187g).”

Wróćmy jeszcze do tabelki z parametrami monetek:

Co do deprecjacji monet wybitych za Mikołaja Daniłowicza pada takie oto sformułowanie:

The stars are horizontally aligned for the good title coins and the right star is placed slightly lower for all depreciated coins. As a supposition, this might be a sign for anexpert to easily identify the depreciated coins.”

 Czyli dobre monety są te, gdzie gwiazdki są równo umieszczone, zaś złe, gdzie prawa lekko opada. Sam nie wiem jak się do tego odnieść :D Ale przypomina mi się pewna rozmowa o półtorakach z 1625 właśnie, gdzie gwiazdki była wybite różnymi puncami, jedna duża, druga mniejsza. Może to znak-sygnał do rozpoznania monet, które były fałszowane poprzez zmniejszenia ilości srebra wykorzystanego do ich produkcji. Żartuję.

Koncepcja, że zmiana podskarbiego miała wpływ na zwiększenie ilości srebra uważam za nietrafioną. Kolejna sprawa to wymieniona już liczba przebadanych monet. Jak to zauważył mój znajomy, panowie pewnie są dobrymi specami od metali, lecz zabrakło im wiedzy numizmatyka/historyka. Przejrzałem sobie dossier autorów i są oni głównie specjalistami od materiałoznawstwa, choć jedna osoba afiliuje się "Zalau County Museum of History and Art" :P. Jedyne publikacje oscylujące w tematyce „historycznej” oprócz związanych z półtorakami Zygmunta III Wazy to badali osady na rzymskiej ceramice (2 artykuły) i analizowali strukturę dackich artefaktów wykonanych z brązu (1 artykuł).

Jak już pisałem – drobne monety bielono, czyli za Kuźminem:

„przeznaczone do czyszczenia krążki gotowane były przez krotki czas w roztworze soli kuchennej i kamienia winnego. Po takim zabiegu krążki nabierały bardzo jasnego srebrzystego koloru. Kolejnym etapem było dokładne płukanie w wodzie. Usuwano w ten sposób zbędne związki miedzi nagromadzone na powierzchni krążków. Po odpowiednich zabiegach bielenia monety nawet te o bardzo niskiej próbie, np. szelągi nabierały srebrzystego połysku tracąc go dopiero w trakcie długoletniego obiegu.”

To praktycznie z miejsca wyklucza zastosowaną metodę, która jest w stanie spenetrować próbkę na głębokość rzędu 1-5 μm. Aby wiarygodnie zmierzyć zawartość srebra trzeba by ją zniszczyć a przynajmniej ją przeciąć jak to często jest czynione, zaś w tej pracy zostało to wykonane tylko dla dwóch monet. Z oczywistych względów monet nie niszczono, bo panowie pracowali na materiale muzealnym.

Dla porównania przytoczę tu inną publikację, gdzie użyto podobnych metod: M. Rodrigues, M. Schreiner, M. Melcher, M. Guerra, J. Salomon, M. Radtke, M. Alram, N. Schindel. „Characterization of the silver coins of the Hoard of Beçin by X-ray based methods”. Nuclear Instruments and Methods in Physics Research Section B: Beam Interactions with Materials and Atoms, 2011, 269; 3041-3045.

https://doi.org/10.1016/j.nimb.2011.04.068

Zostało tam przebadane ponad 400 arabskich monet z XVI-XVII wieku. W konkluzji autorzy stwierdzili:

SEM/EDX has the benefit of enabling the investigation of the microstructure and omogeneity/heterogeneity of the chemical composition of the coins using their cross-sections.”

Choć nie daje to jeszcze 100% pewności, gdyż w zależności od miejsca przecięcia może być różna zawartość metali:

Aby móc poznać dokładny skład takich półtoraków po pierwsze trzeba by poświęcić te monety, czyli je zmielić i użyć do badania np. spektrometru mas.

Podsumowując – dobrze, że ktoś zabrał się za badanie półtoraków. Źle, że nikt u nas się tego nie tknął i musieli za to zabrać się uczeni z Rumunii. No i jeszcze gorzej, że zrobiono to praktycznie bez sensu.

Tak czułem się najpierw rozemocjonowany po znalezieniu tego artykułu:

 A tak po jego skończeniu:


Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...