piątek, 7 sierpnia 2020

Wakacyjne przemyślenia, czyli jak nie będę robił konkurencji Niemczykowi czy GNDM i jedna ciekawostka

Witam

Dziś krótko bo wakacyjnie. Po pierwsze chciałbym podziękować wszystkim, którzy brali udział w aukcji firmy NUMIS POLAND 22 lipca i nabyli moje dublety. Mam nadzieję, że zakupy będą cieszyć  nabywców długo :) Co do wyników cenowych - przyznam byłem w większości zdziwiony na "+" i raz czy dwa na "-". Czyżby wszyscy mieli półtoraka z 1622 z legendą SIGI (bez S) i PMD (bez L), że nikt nie bił się o R8/F4? :) No ale przynajmniej wiem do kogo trafił, czyli wszystko zostaje w "rodzinie" ;) 

Powyższa aukcja, nie powiem, sprawiła, że przez chwilę zacząłem się zastanawiać czy nie spróbować by swoich sił i nie zacząć "bawić" się w handlarza. Snuła się za mną ta myśl ale jako, że jestem człowiekiem racjonalnym w końcu ją odrzuciłem. Dlaczego?

* Zysk. Jest to główny efekt, który jest przyczyną całego systemu napędzającego wszystkich nas. Wiadomo po pierwsze aby zarabiać, podkreślam ZARABIAĆ - czyli np. rzucić moją obecną pracę (a właściwie dwie) i zająć się tym na serio bo w tak zwanym wolnym czasie po prostu nie dałbym rady. Jeśli traktować to jako "hobby" to nawet ok, ale przynajmniej u mnie zaczęłyby się kłopoty w stylu motta GNDM:

W moim przypadku brzmiałoby to tak samo ale ze względu, że nie zacząłbym handlować nagle np. markami niemieckimi albo Rosją z XIX wieku bo zwyczajnie się na tych okresach nie znam. Oczywiście mógłbym się posiłkować archiwami/katalogami etc. ale to trwa, czyli patrz wyżej - czas.

* Dalej trzymając się motta GNDM - skoro mam jakieś walory, które potencjalnie sprzedam muszę się na tym znać i wiedzieć, że są ludzie, którzy są w stanie zapłacić o wiele więcej niż ja zapłaciłem za daną monetę. Wystawiając moje monety byłem prawie pewien np. co do 1615 z kropką i 1617 SIGI 3 DD, że mają szansę sprzedać się o wiele drożej niż je kupiłem. Bo kupiłem je - przyznaję - albo przypadkiem albo po niskiej cenie. Resztę kupowałem jako kolekcjoner i nie za bardzo liczyłem się z ostateczną kwota jaką przyjdzie mi zapłacić. 100-150-300 złotych? Ja CHCĘ tę monetę i nie interesuje mnie ile za nią dam :D Oczywiście zdarzają się podobni mnie "szaleńcy", którzy mnie czasem przebijają ale cóż... życie. Jednak zdrowy rozsądek gdzieś tam czuwa i wiadomo, że nie dam limitu np. 6000 złotych... :) Bo ktoś da 3500 i bym musiał bulić za czyjąś ułańską fantazję :P Inwestor tak nie myśli. Inwersor kalkuluje po ile opłaci mu się kupić daną monetę i za ile może ona się sprzedać. Jeśli różnica jest odpowiednio wysoka i uda mu się ją kupić po zakładanej kwocie jest ok. Oczywiście często przeszkadzają mu w tym tacy maniacy jak ja :D

Skoro już mamy daną monetę należałoby ją sprzedać. Ale w moim przypadku zaczęłyby się problemy natury "moralnej": hmm w końcu to rzadki szóstak... a może go tak zachować dla siebie? Wiecie o co chodzi :P Syndrom zbieracza. Niestety u mnie jest bardzo silnie rozwinięty dlatego na minioną aukcję poszło TYLKO to co niezbędne. Dlatego np. półtoraki różniące się wariantami interpunkcyjnymi czy innymi "nieistotnymi" różnicami nadal grzeją u mnie miejsce... Te rzadkie co poszły na handel na szczęście były z tego samego stempla więc dylemat był czysto "estetyczny".

Tak więc to byłby drugi poważny problem.

* Trzeci to tak zwane chęci. Jak to niektóre osoby mówiły - rób to co lubisz a nie przepracujesz ani jednego dnia swojego życia - musiały mieć naprawdę słabe wymagania życiowe ;P Ja doskonale wiem co chcę robić. Ale np. chodzenie po górach, leniuchowanie na hamaku w cieniu drzewa z książką w ręce, picie kraftowego piwa czy jazda samochodem (ekhm... tu raczej ja dokładam do "interesu"... mandaty) raczej nie plasuje się w tym co można nazwać "pracą". Oczywiście jako przewodnik górski, Tomasz Kopyra... leżenie na hamaku... (kojarzy mi się tylko z "modelkami" z Instagrama a taką wogólę się nie czuję :P) czy też kierowca w Dakarze zapewne mógłbym zarabiać... ale niestety nie trafiłem w życiu. Z reguły jak coś MUSZĘ zrobić jest to dla mnie o wiele bardziej męczące niż to co MOGĘ zrobić. MUSZĘ porąbać 2 kubiki drewna. Już widzę to oczami duszy: "O rany... teraz jest zimno... jak mi się nie chce... itd." Natomiast gdy mam chęć to porąbałbym to w krótkich majtach na mrozie, bo to #zdrowie, #krzepa i #świetnazabawanaświeżympowietrzu plus mam czym palić w kominku wieczorem. A poza tym zrobiłem to sam! Niektórzy nazwą to motywacją. Ja mam wystarczającą motywację żeby wstać do pracy (którą generalnie lubię) bo wiem, ze co miesiąc będę mógł wygospodarować sobie budżet na to co lubię. 

* Ryzyko - ot choćby zginięcie przesyłki. Słyszy się o tym. Niedawno miałem "przygodę" z przesyłką, którą kurier wsadził mi pod wycieraczkę. Zgłosiłem sprawę do firmy, bo ponoć była ona odebrana a nikogo nie było w domu. Jeszcze tego samego dnia młody chłopak, który robił wtedy za kuriera wieczorem po interwencji praktycznie na moich oczach wyjął ją spod mojej wycieraczki... No ręce czasem opadają. Przez ponad 24 godziny deptałem po monecie ja, żona, córka, pies... Jakby "straciła" się przesyłka "na handel" to sporo musiałbym się nabiegać, żeby przynajmniej wyjść na zero a co dopiero na plus. To samo zresztą tyczy się sprzedaży - nigdy nie ma się pewności, że dany walor uda się sprzedać z zyskiem. Można to wykluczyć wystawiając monety po cenach startowych, które nas już zadowalają a im wyżej tym lepiej ale nie zawsze da się tak je ustawić. 

Inne, których nie chce mi się już opisywać. To ja już wolę pracować 6 dni w tygodniu, mieć dodatki, grusze i inne jabłka i nie przejmować się tym, że ktoś nie zapłacił mi jeszcze za 3 monety a ktoś inny pisze 5 maila, że moneta inaczej wyglądała na zdjęciach etc. :D 

Tak więc panowie Niemczyk, Marciniak i inni możecie spać spokojnie, nie będę robił Wam konkurencji... narazie :P 

Dla tych co przebrnęli przez moje wypociny obiecany bonusik. Nienotowany wcześniej półtorak z 1620 z ciekawym błędem: odwróconym D na awersie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Grading (nie tylko półtoraków) NGC - jak łatwo otworzyć slab

 Dziś nowość! Wideoblog :D Ale proszę się nie przyzwyczajać, raczej potraktować jako wyjątek. Aż zacząłem się zastanawiać, czy sam nie dosta...