poniedziałek, 27 stycznia 2020

Półtorak - co i za ile i czemu tak drogo?

Wojny wygrywa się pieniędzmi. Cesarstwo je ma, Nordlingowie ich nie mają.

Cytat z Wiedźmina (tego książkowego, bo się ich narobiło ostatnio sporo) może być mottem tego wpisu. Nie będzie to jednak wpis militarystyczny choć wiek XVII jako żywo może przypominać ten opisany w książce Andrzeja Sapkowskiego - wojny, czas pogardy, topora i wilczej zamieci... 
Psucie pieniądza, jako zjawisko powszechne w tamtym okresie oczywiście ma ogromny wpływ na to jak na przełomie dekad kształtowały się ceny w Rzeczpospolitej. Spowodowało to w pierwszym ćwierćwieczu XVII wieku znaczący wzrost cen i (wolniejszy) wzrost zarobków. Mniej więcej trzykrotna zwyżka cen w ciągu niemal trzech dekad spowodowała dalsze podlenie monety zdawkowej, w tym półtoraków. Oczywiście zalewanie naszej gospodarki podwartościowym pieniądzem bitym hurtowo przez sąsiednie kraje spowodowało stopniowe zaniżanie ilości czystego srebra w półtorakach. Na przestrzeni niemal 10 lat od wprowadzenia półtoraków ilość srebra zawartego w nich spadła niemal o połowę. Z 0,739 grama w jednej monecie z 1614 roku aż do +/- 0,436 w 1625 roku:

Jak widać z powyższej grafiki (pochodzącej z pracy Andrzeja Mikołajczyka "Obieg pieniężny w Polsce środkowej w wiekach od XVI do XVIII" Acta Archaeologica Lodziensia nr 28, 7-159; 1980) nie tylko półtoraki, lecz wszystko od szelągów po orty leci na łeb na szyję.
Widać też "zwiększającą się" wartość talara i dukata względem monety drobnej:

Oprócz wykresów jeszcze trochę teorii oraz wyliczeń. Część z Was pewnie słyszała o takim pojęciu jak TROFA. Otóż przy pomocy trofy jesteśmy (oczywiście znając ceny z epoki) określić szacunkową siłę nabywczą monet. W skrócie to minimalny koszt dziennego wyżywienia dorosłego człowieka wyliczony na ok. 3000 kalorii plus jakieś 20% kosztów potrzebnych na przyrządzenie/przyprawienie posiłku. Coś jak wskaźnik Big Maca. Ogólnie licząc aby zapewnić sobie 450 gram węglowodanów, 100 gram tłuszczów i 75 gram białka niezbędne do przeżycia dziś musielibyśmy wydać ok 11-12 złotych.


No dobra, nakreśliłem to tylko po to aby przejść w miarę płynnie do meritum, czyli ile realnie wart był półtorak?

W latach 20-tych XVII wieku jeden półtorak stanowił ok. pół trofy, czyli aby wyżywić w ciągu doby się potrzeba było dwie takie monety. 
Czyli wychodziło, że 1 półtorak to takie 5-6 złotych "na dzisiejsze" pieniądze. Z kolei wartość kruszcu w jednej takiej monecie to w przeliczeniu jakiś 1 zł. Oczywiście wartość nabywcza monety w epoce, wartość jej dziś a wartość kruszcu to aktualnie różne rzeczy. Choć w przypadku półtoraków podlejsze stany z lat 20-tych można kupić za te 5-6 złotych więc można powiedzieć, że przez 4 wieki półtoraki nie straciły na wartości :D 

Dla porównania grosz praski sprzed trzech stuleci zapewniłby wyżywienie na 6 dni. 

Z kolei w 1660 roku potrzeba było 10 boratynek, by móc się wykarmić na niezbędnym poziomie przez 24 godziny. 

1 złoty (4 grosze) z 1766 to ok. 4,5 trofy. 

5-złotówka z marszałkiem Piłsudskim w 1936 roku wystarczała na wyżywienie 5-osobowej rodziny przez jeden dzień.

400 lat temu ceny kształtowały się na mniej więcej takim poziomie:
- garniec piwa - ok. 3 grosze
- garniec miodu - ok. 10 groszy
- garniec wina - ok. 100 groszy
- korzec żyta - ok. 100 groszy
- kopa jaj - ok. 30 groszy
- połeć wołu - ok. 60 groszy
- faska masła - ok. 120 groszy

Przykładowo (za Kałkowskim "1000 lat monety polskiej") kat za ścięcie mieczem brał 16 złotych (16 x 30 groszy), wbicie na pal kosztowało już 18 złotych, za to odczytanie wyroku, tylko cztery półtoraki.
W tym roku pensja minimalna wzrosła do ok. 350 półtoraków ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komety...

Idzie luty, podkuj... no nic się nie rymuje z portfelem, kontem, kasą, mamoną, wypłatą...  Może coś takiego: w lutym są często niezłe aukcje...