środa, 5 listopada 2025

Okazje są ale trzeba je przypilnować

Toczyła się kiedyś dyskusja nad tzw. "okazjami". Chodziło o sytuację, gdy sprzedający nie wie dokładnie co sprzedaje a kupujący tak i przykładowo sprzedaje się bardzo rzadka moneta, która gdyby była poprawnie opisana, uzyskałaby o wiele wyższą cenę końcową. Oczywiście padały głosy, że to nieuczciwe (zapewne od sprzedających), kupujący zaś bronili się, że nie leży w ich interesie powiadamiania sprzedającego o wszystkim. Wszak wiedza i doświadczenie kosztuje. To tak jakbyście oglądając samochód na parkingu u handlarza wezwali go i powiedzieli, że ten model to jeden z 500 limitowanych egzemplarzy a tym konkretnym jeździł sam Frank Sinatra. I potem spytali o cenę, wiedząc za ile był oferowany. 

Ostatecznie każdy obstaje przy swoim. I tak niedawno podglądałem pewną aukcję. Ktoś wystawił jako zwykłego szaraczka dosyć rzadkie i (co nie mniej ważne) pięknie zachowane tzw. naśladownictwo. A schowało się ono wśród szeregu innych monet. 

Oczywiście wprawne oko rozpozna monetę z 1624 roku jako coś odstającego od reszty (powtórzę się - stanem zachowania chociażby). Obserwowałem monetkę, nawet zastanawiałem się czy jej nie kupić, bo jest śliczna. Ale sam już mam takiego (ilustrowany jest chyba w katalogu Vdovenki), poza tym i tak zapomniałem ustawić snajpera. Ale na szczęście dla sprzedającego (żeby choć trochę zrekompensować mu przegapienie takiej ciekawostki) o monetę pobiły się trzy osoby. Licytowało w sumie pięć ale tylko trzy patrząc na ceny jakie za niego oferowały domyśliły się co to jest. Jedna z nich oferowała 150 złotych. Obiektywnie - mało. Druga szarpnęła się na 300 zł i 3 grosze (ach te przebicia o grosze). Tym razem nie wypaliło, bo trzeci kupujący w tym samym czasie (oczywiście via Snajper) dał więcej. Jaki był limit? Tego nie wiemy. W każdym razie bardzo sympatyczna monetka poszła za sympatyczną kwotę 310 złotych (i trzy grosze). Za ile by poszła, gdyby była sprzedawana np. na Onebid i poprawnie opisana? Nie wiem, ale cena na pewno byłaby wyższa. 
 
 
Co wiemy o tej monecie? Wspomniany Vdovenko nadaje jej stopień rzadkości 1R (Spośród trzech: 1R, 2R i 3R). Jak łatwo się domyślić, im większa liczba, tym rzadsza moneta - choć "startować" w przypadku tzw. naśladownictw i tak trzeba z wyższego pułapu. Jakieś R3-R4 w klasycznej skali rzadkości. Czyli "na nasze" ta moneta to lekko jakieś R3-R4. 
Ciekawe, bo w moim cyfrowym archiwum to dopiero piąta sztuka. Gdzie pan Vdovenko się tylu ich naoglądał, że dał jej "tylko" 1R? Nie wiem. Dla porównania - "bardzo pospolite" naśladownictwo półtoraka z datą  1625 też ma 1R (nie ma tego w opisie aukcji, tylko R4 od Nieczytajły):
 

Nooo tych monet w cyfrowym archiwum mam... około stu. 100 vs 5. Gdzie Rzym, gdzie Krym...

Wracając do wczorajszego bohatera z allegro. Co ciekawe aż trzy ze znanych mi monet mają lekkie przesunięcie na awersie (w okolicy godziny 1-5), gdzie widać niedobity fragment blachy. Nie mam w/w katalogu przed sobą ale chyba moneta była przypisana Doroszence. Nieczytajło z Zamiechowskim (pozycja 1087 - R8) przypisywali ją Chmielnickiemu. Równie dobrze żaden z nich może nie mieć racji, ale tego się raczej nie dowiemy. Tzw. "naśladownictwa hetmańskie" to śliski temat, wspominałem o niem nie raz, nie dwa. A póki co na jakieś 90-kilka procent Doroszence możemy przypisać jeden typ monet
Aha - osoby, które posiadają drukowany "czarny" katalog z 2022 roku - zerknijcie na stronę 35. Tam poruszyłem podobieństwa tego typu monet. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Okazje są ale trzeba je przypilnować

Toczyła się kiedyś dyskusja nad tzw. "okazjami". Chodziło o sytuację, gdy sprzedający nie wie dokładnie co sprzedaje a kupujący ta...