poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Ach te monety, człek by je łyżkami... jadł?

Może nie jadł, choć jeśli już chcemy zagłębiać się w szczegóły to historia zna przypadki połykania monet. Dosyć obrazowo opisywał to Jan Chryzostom Pasek w swoich "Pamiętnikach":

Rok 1656; https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/pamietniki.pdf

Oczywiście mowa o monetach złotych, które:

a) miały większą wartość i były mniejsze od srebrnych

b) złoto można było dosyć łatwo wygiąć, co zapewne ułatwiało proces "tezauryzacji" (czyżby stąd sporo giętych dukatów na aukcjach?).

https://wcn.pl/auctions/32/394?page=20

Ok, zmieńmy może jednak temat. Tytuł wpisu jakoś tak mi się sam ułożył, a skojarzenia podsunęły ciąg dalszy. W każdym bądź razie...

Sierpień jednak nie pozwala się nudzić osobom zainteresowanym półtorakami, choć sam niedawno wspominałem o sezonie ogórkowym... 

Na początku miesiąca udało mi się skompletować wszystkie (dotychczas znane) typy koron w roczniku 1617 krakowskim z hakami. 


Cieszy, bo ta mennica (jaka, któż to wie?) i ten rok należą chyba do jednego z moich ulubionych. Przy okazji jabłka/krzyże też skompletowałem ale na zdjęciu akurat niektórych brakuje. Pozostaje mi w sumie niewiele do "katalogowej odhaczki" bo jedna pomyłka mincerza i jedna hybryda i jeden (chyba) destrukt:

https://www.facebook.com/ForumTPZN/posts/pfbid02V1G1vzbfAnnKJX7ahN6adiuDgpJf3iXcoN4i3SWRKJyqNk9znnzGG85qhJjACz2cl

https://www.facebook.com/ForumTPZN/posts/pfbid02V1G1vzbfAnnKJX7ahN6adiuDgpJf3iXcoN4i3SWRKJyqNk9znnzGG85qhJjACz2cl

Moneta z Gabinetu Monet i Medali MNW. Kopicki w swoim katalogu uznał, że to data 161Z (czyli 1612). Z oczywistych przyczyn nie może być to ten rok lecz jest to 1617. Przypomniała mi się nieco leciwa historyjka o "datowaniu" półtoraków, która miała miejsce na forum odkrywca jak i na forum TPZN. Osoby zainteresowane odsyłam do linków tekście bo nie chcę zagracać dodatkowo wpisu. W dyskusji na fb padła sugestia, że powyższe Z to podwójnie nabita 7 obrócona o 180 stopni. O ile zazwyczaj bardzo cenię rady Grzegorza tak w tym przypadku nie wydaje mi się, żeby tak było. Dolna "kreska" jest po prostu zbyt nieregularna, brak też charakterystycznego szeryfu siódemki... Poza tym mincerz musiałby idealnie nabić na skośną beleczkę obróconą o 180 stopni, bo nie widać tam żadnego ich "łączenia". A przecież wystarczy mały błąd aby punca odskoczyła i nabiła się podwójnie i pozostanie wyraźny ślad:

Jak tutaj jedynka w dacie
 
Niestety nie znalazłem w swoim cyfrowym archiwum monety wybitej tym samym stemplem co rzeczona moneta z 162Z, bo podejrzewam, że to zwykły destrukt i jakiś np. defekt stempla sprawił, że "powstało" tam Z zamiast 7. Wykruszenie? 
Te monety roboczo ogólnie nazywam "poliftowymi", bo często stary rewers łączy się z nowym awersem (lub odwrotnie) - są to hybrydy. Stosunek "poliftowych" wariantów w porównaniu do starych jest +/- 1:6-1:7. Ogólnie w tym roku sporo się działo w mennicy sygnowanej skrzyżowanymi hakami bo ilość odmian i wariantów skoczyła nieporównywalnie w porównaniu do lat wcześniejszych. Niestety rok później jej działalność została zakończona a pracownik/cy przeniesieni zostali do mennicy w Bydgoszczy. Pisałem już o tym.

Ok, kolejna informacja była jeszcze bardziej elektryzująca - trafił się portretowy półtorak z Wilna. I to od razu dwa, z czego jeden został sprzedany za astronomiczną kwotę. Tu również odsyłam do poprzedniego wpisu.

Wczoraj zaś dostałem informację o pewnej imitacji półtoraka (serdeczne podziękowania dla Informatora :). 

I się w niej zakochałem.

Forum fb, dzięki uprzejmości właściciela.

No dobrze, to "gorsza" strona tej monety :) Tutaj akurat mamy nieco zajechaną i jeszcze nie do końca oczyszczoną stronę. Z kolei awers rozłożył mnie na łopatki:

Forum fb, dzięki uprzejmości właściciela.

Jest po prostu uroczy :) Widać, że ktoś tu wiedział co to takiego litery, odwzorował poprawnie te najważniejsze (SIGIS) za to na pozostałe nie miał już zbytniej ochoty/koncepcji/cierpliwości. Z grubsza się zgadza, mniejsza o szczegóły.
Orzeł i Pogoń w pięknym plastusiowym stylu aż od razu na myśl przychodzą orty lwowskie Jana Kazimierza. Snopek paradny. Za to poniżej? Jakieś kółko i krzyżyk? Dalej gwiazdka, S (???) kropka. 
No i wisienka na torcie - sznurowany wewnętrzny otok ( o tym później). 

Pierwsze co to przyszło mi do głowy "niezwykłe naśladownictwo (?) półtoraka z 1620 roku". 


Dokładnie powyższa moneta z mojego wpisu z 2020 znalazła się u Vdovenki w jego katalogu naśladownictw. Monetka tego typu (bo to nie ten sam stempel, tylko styl podobny) znalazła się w katalogu Nieczytajły pod numerem 1053: 

 W tak zwanym międzyczasie pojawiła się trzecia sztuka (ex. WCN):



Widać ewidentny problem z POLO, które zawsze wygląda jak LOLO, pomimo tego, że P na awersie jest w PMDL. Zaniedbanie? Czy może jakieś działanie intencyjne? 
We "wczorajszym" półtoraku wydaje się, że jest tam P, czyli POLO. Ale jest coś jeszcze - mianowicie upodobanie do kropek:

P/LO . O .
Dosyć specyficzne umiejscowienie interpunkcji między L i O. 
Poza tym detale jak styl cyfry "2", liter na awersie:

No ale jest coś jeszcze, coś ekstra. Coś co widziałem już... siedem lat temu :) I wtedy wystawiony był za ok 4 tys zł (w przeliczeniu z hrywien), teraz zaś jest nadal dostępny za ok. 8 tys zł.


Oczywiście, że to moneta Doroszenki (jak jest opisana) można zapomnieć. Pytanie tylko komu się chciało (w sumie mamy 5 różnych par stempli znanych w sumie z pojedynczych sztuk monet, łącznie z tą powyżej) w taki sposób klepać imitacje półtoraków. Według mnie jeśli byłbym, dajmy na to fałszerzem, to chciałbym aby mój produkt jak najmniej rzucał się w oczy. I celowałbym w taki efekt końcowy: 
Po lewej (gdyby ktoś pytał) naśladownictwo (Nieczytajło 1049), po prawej oryginalny produkt mennicy Bydgoskiej z 1617 roku.

Zdarzało się, że kilka razy informowałem jakiś dom aukcyjny, że ich półtorak z 1617 to imitacja. Zazwyczaj korzystał finansowo na tym zarówno sprzedający jak i DA, zaś ja otrzymywałem (niekiedy) słowne podziękowanie. 
Zaś te monety z 1620 są dosyć ekstrawaganckie jeśli chodzi o wygląd. Gdybym w epoce dostał jako resztę garść takich "półtoraków" na pewno bliżej bym im się przyjrzał. Być może to jest sekret ich aktualnej rzadkości? Nabrali się tylko nieliczni? 
Ok, inaczej - w cyfrowym archiwum mam naprawdę sporo różnych falsów/imitacji... jak zwał tak zwał bez wdawania się w hetmańską proweniencję. Często są znane mi w jednej-dwóch-kilku sztukach. Nie znaczy to, że ich twórcy się nie starali. Mogli, nawet bardzo ale po prostu mieli pecha i ich przyłapano, a spora część produktu poszła do pieca. Możliwe, że razem z twórcami (choć kary za fałszerstwo chyba były inne). Stąd znamy te monety w znikomych ilościach. 
Ale mi jednak zapala się lampka. Bo jakby spojrzeć na monetę, którą ktoś próbuje sprzedać już tyle lat i na tą niedawno wykopaną (nie wspomniałem jeszcze, że wykopaną za naszą wschodnią granicą), to nasuwa mi się pewne porównanie:
Po lewej półtorak na czarnej skórze, po prawej na niebieskofioletowym obrusie.

Podobne? Owszem. Wszystko na tym samym miejscu? Z grubsza tak. Ale jakoś produkt po lewej nie zachęca do bliższej znajomości. Podobnie z tymi monetami - ta do kupienia za 8 tysi jest jakaś "dziwna". Z kolei ta na tle niebieskofioletowego obrusa daje spore nadzieje na to, że to realny produkt, wesołej, fałszerskiej mennicy działającej gdzieś w XVII wieku na wschodzie. Tylko ta oryginalność niestety mogła ją swego czasu pogrążyć. Pozostaje jedna kwestia. Półtorak na czarnej skórze, jeśli nie jest produktem owej wyimaginowanej na potrzeby scenariusza wesołej, fałszerskiej mennicy z XVII wieku, musiał powstać na bazie monety kursującej w epoce. Gdzie jest ten "fałszywy oryginał", jak wygląda, gdzie i kiedy powstał? 

Jak zwykle za dużo pytań i za mało odpowiedzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zapraszamy do reklamy"

Chyba większość czytając te słowa "odtwarza" je w głowie głosem Rafała Walentowicza, który w Programie Trzecim Polskiego Radia od ...