Prasa walcowa - urządzenie, które miało wprowadzić technologię produkcji monet na nowy, wyższy poziom. Ówczesne cacko inżynieryjne, które niestety na dłuższą metę nie "zdało egzaminu". Ale po kolei.
Jak produkuje się monety? Nie chcę aby ten wpis był baaardzo długi, więc po techniczne aspekty odsyłam m.in. do wykładu profesora Borysa Paszkiewicza:
Temat pras walcowych poruszony został w 44 minucie. Warto zajrzeć też na blog DA Marciniak, gdzie pokazane są zdjęcia oraz zamieszczono opis do nich. Mamy też film z wizyty w muzeum z komentarzem:
Inny film (tylko w języku niemieckim) pokazuje stosowane techniki mennicze w praktyce. Nie mogę jednak udostępnić go jak powyższych z YT, trzeba wejść na TĘ STRONĘ (jeśli ktoś boi się kliknąć w link to może skopiować do przeglądarki tą stronę -> https://pecunia.zaw.uni-heidelberg.de/NumiScience/praegung-mit-dem-taschenwerk). Od ok. 1:40 mamy pokazane jak tworzyło się cany (paski blachy) a od 2:17 mamy pokazany model cywarki/walcarki, czyli urządzenia, które służyło do prasowania blachy na określoną grubość. Na tej samej zasadzie działały prasy walcowe, z tym, że na walcach wyryte były stemple, które odbijały się na pasku blachy. Na filmie dalej mamy wycinanie krążków dursznitem (3:12) a na końcu produkcję monet maszyną zwaną taschenwerk (3:53).
Z literatury odsyłam do "Organizacja mennic i techniki mennicze w Polsce XVI-XVII w" Aleksandra Kuźmina, niestety słabo dostępna. Zostaje polowanie na aukcjach lub wycieczka do większej biblioteki w okolicy.
Jest też np. artykuł "Gobeliusze, Gdańsk, Malbork, Moneta..." na stronie 36 w dostępnym online Przeglądzie Numizmatycznym z 2012 o walcarkach właśnie. Wielki ukłon dla Stowarzyszenia Numizmatyków Profesjonalnych za udostępnienie PN online!
Można też zajrzeć do wątku na Forum TPZN, gdzie dyskutowano na interesujący nas temat (głównie chodziło o trojaki ale maszyna ta sama :).
Oczywiście nie wyczerpuje to literatury ale "na szybko" chyba wystarczy.
Podsumowując - od starożytności monety były bite "młotem" - na dole jeden stempel, umieszczony np. w pniaku. Na nim kładziono blankiet/czysty krążek metalu i na nim, od góry przykładano drugi stempel i bum! Uderzano w niego młotem. Rysunek (negatyw) stempli wybijany był na obu stronach krążka, który stawał się pełnoprawną monetą. I tak to było długi czas...
![]() |
Źródło: internet |
Aż w końcu w XVI wieku ktoś (w źródłach powyżej jest podane kto, gdzie i kiedy) wpadł na pomysł: dlaczego by nie zmodyfikować walcarki poprzez umieszczenie na walcach stempli aby od razu tłoczyć też monety? W sumie sensowne - na jednym walcu w zależności od wielkości monety może zmieścić się kilka stempli, przeciągać pasek blachy, potem już tylko wyciąć monety i gotowe! Nic tylko kupić (choć drogie to to było) lub dzierżawić i tylko kręcić korbą :) Technika sprawiała, że produkcja monet była wydajniejsza oraz szybsza. Postęp!
Jednakże skoro technika ta nie dotrwała do naszych czasów świadczy, że nie była wolna od defektów. Po pierwsze aby wytłaczać monety konieczne było prawidłowe ustawienie walców, aby podczas obrotu po obu stronach paska metalu równo odbiły się awers i rewers. Nie zawsze się to udawało. Mamy liczne przykłady przesunięć:
W tym przypadku możemy mówić o rozkalibrowaniu się walców. W skrócie: jeden wałek poruszał się "wolniej" niż drugi. Jako, że moneta została wycięta według rewersu, u góry awersu widzimy kawałek sąsiedniej monety. Dodatkowo możemy zauważyć znaki między monetami, które według źródeł, miały za zadanie uniemożliwić "poślizg" blachy. Należy mieć na uwadze, że w tym momencie kończyła się jedna para stempli a zaczynała druga, na blasze było sporo "pustych" przestrzeni. Nabijano więc tam dodatkowe znaczki (pokazane tu krzyże i kropka, w przypadku półtoraków litewskich zazwyczaj tylko kropki) aby zapobiegać naprężeniom blachy. Przynajmniej tak podają źródła.
Mamy też przesunięcia spowodowane złym wycięciem monety:
Jak wspomniałem monety wycinano za pomocą swego rodzaju wycinaka - zwanego dursznitem:
![]() |
Źródło: Aleksander Kuźmin (z artykułu Grzegorza Broniszewskiego) |
![]() |
No i wobec takich przytłaczających "argumentów" ciężko było polemizować. A świstak siedział i tarł tym groszem pod kątem. Widać naoglądał się jak się ostrzy noże na kamieniu:
![]() |
https://japonskienoze.pl/blog/jak-naostrzyc-noz-kuchenny-na-kamieniu-krok-po-kroku-8 |
Zresztą od jakiegoś czasu chodzi za mną, żeby opisać zachowania ludzi, głównie zajmujących się monetami (mniej lub bardziej), które człowieka (mnie) potrafią rozsierdzić (delikatnie mówiąc). Tylko wyszłoby z tego solidne lanie jadem, a nie za bardzo chcę tu robić szamba. Które przynajmniej raz już było, kiedy omawiałem blokowanie reklam na allegro. Zresztą jak sobie kiedyś trochę pozwoliłem to mnie jeden pan sprzedawca próbował podpierdzielić do wszystkich instytucji z fejbsukiem i DMCA :D Inny za to mnie zbanował na fb za zwykłą uwagę (już zupełnie bez szydery). Ludzie to jacyś znerwicowani są, trochę krytyki i już tracą rezon i wpadają w skrajności ;P No dobra, koniec szydery.
Ale, ale, kontynuujmy wątek. W przypadku półtoraków ryskich niedobić nie ma aż tak dużo:
I teraz tak, żeby było jasne, zrobiłem profesjonalną grafikę o co chodzi z tymi niedobiciami:
![]() |
Jeśli ktoś chce użyć tę grafikę w jakiejś książce, podręczniku, etc. to śmiało! Piszcie ;) |
Jeśli mincerz ciut przekrzywi stempel (nie będzie idealnie pionowo) to część rysunku się nie odbije na krążku. Można poćwiczyć z pieczątką w książeczce PTTK GOT, jak wejdzie się na jakiś szczyt.
Z kolei w przypadku prasy walcowej nie ma takiej możliwości. Tam niedobicie (czy raczej niedowalcowanie?) spowodowane było brakiem materiału, czyli cieńszą na brzegu blachą, przez co stemple na walcach słabiej wytłoczyły zaznaczone miejsce.
Ok. Wspominałem o naprężeniach blachy. Na taki metal przeciągany między dwoma walcami działały spore siły. Nieraz powodowało to deformację całego paska, co widać na poniższej rycinie (umieścił ją na forum TPZN użytkownik Pasjonatort, niestety nie wiem z jakiej książki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz