Na stronie 176 znajdują się moje przemyślenia odnośnie bardzo ciekawej odmiany z orłem i legendą "POLONI" na awersie. Gdyby ktoś po lekturze chciał podzielić się swoją opinią zapraszam tutaj, na forum TPZN lub mailowo: poltorakiblog@gmail.com. Tutaj nie trzeba zakładać konta, lecz wzorem pana Chałupskiego włączyłem moderowanie komentarzy (boty reklamowe), więc czasem mogą wystąpić opóźnienia w konwersacji z powodów opisanych na początku :)
Co do samych półtoraków od wpisu o kometach nie było jakiegoś trzęsienia ziemia ale kilka ciekawszych się pojawiło. I te starałem się upolować.
Na RDA trafił się Litwin:
Półtorak natomiast jest bardzo ciekawy z kilku względów.
Po pierwsze jest to odwrotka. Przypominam, że półtoraki litewskie w 1619 i 1620 były walcowane, więc tam układ aw/rw był niezmienny, no, chyba, że umieszczono stemple odwrotnie względem siebie. I tu pojawia się pytanie która wersja jest prawdziwa? Czy wyryto stempel odwrotnie na walcu czy umieszczono wałek ze stemplami w walcarce odwrotnie?
Rozgrzebałem trochę Wilno chcąc pójść w ślady Grzegorza Broniszewskiego, który pięknie "rozłożył" szelągi tłoczone w Malborku i opublikował swoje badania na blogu Dariusza Marzęty:
* SIG III D REX PMD (Wadwicz)
A gdzie G po D (Dei Gratia)? Albo L (Litvaniae)? Brakło miejsca? Choć pod R w REX jest jakby zarys G... ale w dwóch innych monetach brak widocznej przebitki (czyli pasowałaby opcja, ze umieszczono odwrotnie wałek). Tak, są inne monety, które też są odwrotkami i mają taką legendę (ale z L na końcu).
Na rewersie jest MON NOV (punca V ewidentnie sporo przeszła) (3) MAG DVL - czyli też niezbyt częsty typ zapisu.
Czyli ta konkretne jest póki co "nienotem", jeśli ktoś chce zajrzeć do wersji autorskiej "Półtoraków Wazów" z 2022 to pod numerem 1928 jest najbliższa mu odmiana (z L na końcu).
Stan zachowania (MS64 hehe) przyzwoity ale niedosyt pozostaje bo słabo odciśnięta jest korona (które bardzo lubię) i dolna część jabłka z nominałem. Akurat końcówka blachy mi nie przeszkadza.
Do pełni szczęścia brakuje tylko Wadwicza ustawionego pionowo, co zdarzało się w odwrotkach.
Kolejne monety to (a jak!) naśladownictwa. Ten rok jest jakiś łaskawy (tfu, tfu!). Dwie aukcje domu Art Magnat opisywanych ostatnio (rodzimy rynek) i te dwie (rynek zagraniczny) pozwoliły znacznie rozbudować mi kolekcję tych monet.
Pierwsza trafiła się za śmieszne pieniądze. Oczywiście opisana jako 1624 Bydgoszcz. W Bydgoszczy ona może i była ale na pewno nie w 1624.
Okazało się, że w Czechach źle ją zaadresowali i na szczęście pierwsza próba doręczenia się nie powiodła i monetka wróciła do nadawcy. Druga próba zaś zakończyła się szczęśliwie (dla mnie).
O tą monetkę musiałem zaś trochę powalczyć i wydać trochę więcej pieniędzy. Dzięki dobrodziejstwu technologii mogłem to robić kupując lody (pomimo ustawionych limitów lubię "pilnować" licytacji). Żona tylko spytała czy wygrałem i za ile bo widziała moje coraz częstsze rzuty oka w telefon.
W końcu udało mi się upolować półtorakogrosza, które opisywałem jakiś czas temu :) Po zdjęciach aukcyjnych nie mogłem stwierdzić jaki rodzaj grosza (mennica i rok wybicia) posłużył za bazę dla tej ciekawej, fałszerskiej emisji. Teraz już wiem. A Wy?
Następne ciekawe aukcje zapewne we wrześniu (na Onebid) lub może coś wpadnie np. na allegro (choć wątpię).
Pisałem o permanentnym braku czasu. Od sierpnia "zwalnia" mi się sobota, którą do tej pory spędzałem w dorywczej pracy. Szczęśliwy zbieg kilku okoliczności: narodziny kolejnego dziecka, zastrzyk finansowy jeśli chodzi o główną pracę i ogólnie zmęczenie brakiem całego weekendu sprawił, że możliwe, że będę pojawiał się na różnych wystawach, konferencjach czy stacjonarnych aukcjach, które do tej pory obserwowałem na ekranie smartfona w pracy :D Nie samą pracą i monetami się żyje, lepiej się "zmęczyć" fizycznie, żeby wieczorem móc odpoczywając przeglądać swoje zbiory :) Lepiej wtedy wyglądają!
Pozdrawiam!